niedziela, 17 maja 2015

Weszła powolnym krokiem, najciszej jak tylko umiała. Delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Z przedpokoju wzięła do ręki parasolkę, by obronić się przed ewentualnym włamywaczem, spojrzała w kierunku kuchni, ale nikogo tam nie zobaczyła. Nagle zza siebie usłyszała zamykane drzwi z łazienki, odwróciła się biorąc zamach i ujrzała ciocię Iwonę.
-Ciociu! Wystraszyłas mnie! - powiedziała przerażona i odłożyła parasolkę na bok. - Jak tu weszłaś?
- Przepraszam kochanie, ale chciałam zrobić Ci niespodziankę... - ruszyły w kierunku salonu - Klucze mam od twoich rodziców, bo widzieliśmy się wczoraj, i mam coś od nich dla Ciebie.
- Co takiego? Mama nic mi nie mówiła jak wczoraj do niej dzwoniłam. - patrzyła zdziwiona, jak ciotka wyjmuje ze sporej reklamówki dość duże pudełko.
- Proszę bardzo - ciocia wręczyła dziewczynie ładnie zapakowane pudło  z niewiadomą jeszcze zawartością.
Kiedy dziewczyna odpakowała prezent, ujrzała piękne, czarne kauczukowe rolki.
Niesamowicie się ucieszyła, bo od zawsze rolki były stałym elementem na liście jej życzeń. Kiedy już je przymierzyła i zrobiła jazdę testową po pokoju, razem z ciotką usiadły do stołu i zjadły gołąbki, które mama Kamili zapakowała ciotce w słoiku do torebki.
- Ci twoi rodzice, to cię bardzo rozpieszczają. - zaśmiała się ciotka Iwona
- A no. Swoją drogą... ciekawe czym sobie zasłużyłam. Jejku no! Jestem taka szczęśliwa! One są prześliczne! - mówiła zachwycona.
- No jak to czym? Taka zdolna dziewczyna, dobrze się uczy, to czemu się dziwisz? Należy ci się. - uśmiechnęła się do siostrzenicy i nalała sobie i Kamili wiśniowego kompotu.
- Oj ciociu, bez przesaaaaaady. - z delikatnym rumieńcem na twarzy sięgnęła po szklankę.

Kiedy ciotka Iwona poszła do domu, dziewczyna natychmiast zadzwoniła do mamy i podziękowała rodzicom za wspaniały prezent.
Późniejszym wieczorem zadzwoniła do Gośki, żeby już dziś przetestować czarne cudeńka. Niestety Gosia miała już inne plany, więc ze wspólnego wypadu na rolki nic nie wyszło. Mimo to, Kamila nie odpuściła, założyła rolki i poszła do parku. Poszła, bo jazdą nazwać tego nie można.
Wreszcie stanęła na w miarę prostej drodze rowerowej. Kiedy nieudolnie próbowała ruszyć, usłyszała za sobą męski chichot.
- Ktoś tu chyba nie umie jeździć. - odezwał się znajomy głos.
Odwróciła się i zobaczyła księdza Michała w swoich (znajomych już dziewczynie) szarych rolkach.
- O! Szczęść Boże. Bardzo śmieszne. - odpowiedziała ironicznie z lekkim zawstydzeniem.
- Może przydałaby ci się nauka jazdy? - zaśmiał się również z ironią.
- A no przydałaby się, bo nawet nie ruszę. - zaśmiała się
- W takim razie służę pomocą. - kapłan stanął obok dziewczyny i kazał złapać się jej pod rękę...

6 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się, że do domu wbije się ciocia Kamy :D A nauka na rolkach z ks. Michałem może okazać się bardzo ciekawa :)
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ! :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że wpadłaś. :)
      Pozdrawiam również. <3

      Usuń
  2. O fajnie, że cos dodalas:-) ciekawa propozycja nauki:-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy :) trafiłam na Twojego bloga parę dni temu, bardzo interesują mnie takie tematy, bo sama przeżyłam/przeżywam podobny ;) I mam jedno pytanko, czy ksiądz jest dużo starszy od dziewczyny i czy ich historia dalej trwa czy juz się skończyła? I kiedy się rozpoczęła? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz, to zostaw mi swojego maila lub GG i się spiszemy. ;)
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Hej, super opowiadanie. Odezwij się do mnie. Zostawiam gg 50073212. Karolina

    OdpowiedzUsuń