czwartek, 23 kwietnia 2015

- Co rozpowiadam?? Może mnie ksiądz oświeci?

Kapłan stał przez chwilę w bezruchu.
- Naprawdę nie wiesz? - powiedział już spokojnym głosem.
- Naprawdę. - odpowiedziała również z opanowaniem.
- Ehh... no to może usiądziesz. Wejdź dalej, proszę. - gestem wskazał dziewczynie na sofę w salonie. - Napijesz się czegoś?
- Chętnie.
- Kawy, herbaty?
- Herbatę poproszę. - siedziała na sofie jeszcze się trzęsąc.

Kiedy herbata była już gotowa, ksiądz Michał podał ją dziewczynie i usiadł.
- A więc? - złapała kubek w ręce, żeby się trochę zagrzać i siedziała wpatrzona w księdza Michała, siedzącego po drugiej stronie stolika.
- Więc... W parafii rozniosły się plotki... - mówił powoli, bo było to dla niego ciężkie do przełknięcia.
- Jakie plotki? - patrzyła na niego, wymuszając kontynuację odpowiedzi.
- No, że... że nas coś łączy. Że ja i ty... Że mamy 'romans'.
- MY?? I co? Ksiądz myślał, że to ja to rozpowiadam?? Myślałam, że ma ksiądz o mnie inne zdanie. - powiedziała z oburzeniem.
- No przepraszam cię, ale co ja miałem myśleć? Kto inny mógłby coś takiego powiedzieć? Skąd ktoś by mógł w ogóle wpaść na taki pomysł?
- Nie mam pojęcia! Ale to nie znaczy od razu, że to ja rozpowiadam takie rzeczy!!!
- No dobrze, wierzę ci. Ale w takim razie kto?
- Teraz to chyba już nie ważne, prawda? Teraz już za późno. - powiedziała z załamaniem w głosie
- Ważne, nie ważne. Sam już nie wiem czy da się to jakoś odkręcić. Jutro mam rozmowę z biskupem. Może... przyszłabyś? Może uwierzy, że nic nas nie łączy.
- No pewnie, przecież tak tego nie można zostawić!
Dziewczyna poczuła wibracje telefonu. Odłożyła kubek i odczytała sma'a

Czy to prawda???!
     Kamila, powiedz czy to prawda, że Ty i ksiądz Michał??? 
To dlatego go tak broniłaś??? Nie mogę w to uwierzyć!!

- Kamila? Co się stało? - kapłan patrzył jak dziewczyna w wielkim szoku czyta smsa.
- To Krystian. On... On wierzy w te kłamstwa! Przepraszam na chwilę. - wstała i poszła do przedpokoju.

Nie chciała nawet odpisywać Krystianowi, bo nie wiedziała jak. Postanowiła, że do niego zadzwoni.
- Czy ty jesteś normalny? Jak możesz tak myśleć???
- POWIEDZ MI TYLKO TAK CZY NIE! 
- NIE! Krystian to są tylko chore plotki, rozumiesz?!
- To dlaczego tak się nim przejmujesz? Dlaczego mnie wypytywałaś o niego, o ten numer telefonu?
- Przejmuje się, bo to jest ksiądz, jakiego nam na parafii brakowało. Przecież ty też go lubisz, Krystian no!
- No dobra. Mam nadzieję, że mówisz prawdę. Pogadamy na spokojnie. Na razie!

Kamila wróciła do salonu, a ksiądz Michał dokładnie się jej przyglądał. Próbował wyczytać z jej twarzy, jak potoczyła się rozmowa.
- I?
- Uwierzył mi. - powiedziała z uśmiechem.
- No i całe szczęście. Widzisz? On cię kocha. - uśmiechnął się szeroko do dziewczyny
- Ale jakby ksiądz go słyszał. Już myślałam, że mi nie uwierzy. On pierwszy raz tak na mnie krzyczał.
- Wiesz, ja mu się w sumie nie dziwię. Stracić taki skarb, to naprawdę cios prosto w serce.
Dziewczyna zarumieniła się i sięgnęła po kubek, by dopić resztę herbaty.

Nagle usłyszeli pukanie do drzwi.
- A to kto? - wikary spojrzał na zegarek, było już po północy. Wstał do drzwi, a Kamila patrzyła z sofy na przedpokój.

- Szczęść Boże!
- Szczęść Boże Krystian. - imię chłopaka zaakcentował bardzo wyraźnie.
- Przepraszam, że o tej porze, ale widziałem, że u księdza się jeszcze świeci i stwierdziłem, że... - nagle chłopak przerwał, spojrzał w kierunku salonu i zobaczył dziewczynę - KAMILA?????? 
- Krystian uspokój się! - ksiądz złapał chłopaka za ramię
- A JA CI CHCIAŁEM WIERZYĆ!! 
- Krystian!! - dziewczyna szybko wstała i podbiegła do drzwi - Krystian, to nie tak jak myślisz!
- TO KONIEC!!!! - chłopak wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi...


niedziela, 19 kwietnia 2015

Stala na środku parku i płakała rzewnymi łzami. Nie spodziewała się takiego zachowania. Myślała, że ksiądz Michał ma jakieś problemy, że jest chory...
A teraz zaczęła zastanawiać się co z nią jest nie tak. Co ona mu takiego zrobiła, że spotkała się z tak podłym zachowaniem? Nie mogła tego zrozumieć. Usiadła znowu na murku i cały czas płakała.
Chłodna, piątkowa noc, a dziewczyna siedziała sama w parku. Było już około trzeciej, kiedy postanowiła pójść do domu. Przemarznięta do szpiku kości, weszła do mieszkania i wpakowała się pod kołdrę, a chwilę potem zasnęła.

Nad ranem obudziło ją pukanie do drzwi. Nałożyła na siebie bluzę i poszła zobaczyć kogo to niesie o tej porze.
Ujrzała Krystiana. Totalnie zapomniała, że umówiła się z nim na małe zakupy.
- Ups...
- Zapomniałaś, tak? - chłopak spojrzał na dziewczynę
- Taak. Przepraszam. Możemy przełożyć to na za tydzień? - spojrzała na niego zaspanymi jeszcze oczami.
- Pewnie. Ej... A ty co? Płakałaś? - przyjrzał jej się dokładnie.
- Może trochę...
- Trochę? Nie wyglądasz jakbyś płakała tylko trochę. Co się dzieje, kochanie? - pytał zaniepokojony
- Tak jakoś mnie wzięło. Mówiłam ci, babskie sprawy. Nie zrozumiesz.
- No dobra, może nawet i nie chcę zrozumieć. - zaśmiał się i odczytał sms'a, którego właśnie dostał.
- Kto to? - zapytała zaciekawiona
- Ksiądz Michał...
- Ksiądz Michał?! Przecież nie można się do niego dodzwonić.
- No bo zmienił numer. Ale hola, hola. Skąd wiesz, że nie można??
- No wiem, bo... no bo moja ciocia... miała do niego sprawę... no i... nie umiała się dodzwonić. - po raz pierwszy skłamała swojego chłopaka -A czemu zmienił numer?
- Nie wiem. Nie pytałem. - schował telefon z powrotem do kieszeni. - Muszę lecieć, bo chciał się spotkać. Idź prześpij się jeszcze. - uściskał dziewczynę i wyszedł.

***

- Krystian, jak tam w szkole, powiedz mi.
- W szkole jak w szkole. Nic ciekawego. Ksiądz chciał się spotkać tylko po to, żeby o to spytac? - powiedzial ze zdziwieniem w głosie
- Nie tylko. Wiesz ostatnio słyszę różne rzeczy. I zastanawiam się po prostu czy Ty nie słyszałeś nic ciekawego, co powinienem wiedzieć.
Chłopak patrzył na wikarego z wielkim niezrozumieniem.
- Ale mógłby ksiądz jaśniej? Bo nie ogarniam o co chodzi...
- Ehh. Sorki Krystian. Ostatnio mam jakiś ciężki okres i bredzę. Musisz mi wybaczyć. - na jego twarzy pojawił się lekki grymas, który miał przypominać uśmiech.
- No dobra, wybaczę. Ale tak patrzę na księdza i widzę, że coś jakiś zmarnowany ksiądz jest. Coś poważnego?
- Tyle co mogę ci powiedzieć to to, że chyba będą mnie przenosić na inną parafię,  ale jak na razie czeka mnie rozmowa z biskupem i dopiero wtedy się okaże. - młody ksiądz nie potrafił się już uśmiechnąć.
- Jak to??? Przecież ksiądz tu jest krótko. Za wcześnie na przeniesienia, nie?
- Niby tak, ale parafianie sobie mnie tutaj nie życzą więc zaczeli pisać do biskupa.
- Niby dlaczego? Ksiądz jest najlepszym księdzem, jaki kiedykolwiek tu się pojawił.
- To miłe co mówisz, ale najwidoczniej inni tak nie uważają. No cóż, mam nadzieję, że jakoś to będzie, chociaż wydaję mi się, że to już pewne. Chyba nic się nie da zrobić, a mi tutaj jest tak dobrze! - spojrzał na zegarek-  Dobra Krystian, bo muszę pogrzeb odprawić. Dzięki, że przyszedłeś. Mam nadzieję, że do zobaczenia.
- Z Bogiem!

***

- JAKIE PRZENIESIENIE?????! Co ty do mnie mówisz?? - krzyczała z niedowierzaniem do telefonu.
- Ale Kamila, spokojnie, Nawet ja tego tak nie przeżywam. Nie aż tak. - Krystian próbował uspokoić dziewczynę
- Poczekaj, poczekaj. Ale dlaczego? Mówił ci? Przecież za wcześnie. Za krótko on tu jest. No po prostu nie mogą!
- Nie mówił konkretnie dlaczego, ale wspomniał o tym, że parafianie go sobie tutaj nie życzą i że piszą do biskupa z prośbami o zmianę księdza.
- To jest chore!!! Tak bez powodu???
- No właśnie nic nie powiedział z jakiego powodu. Najwidoczniej coś nabroił, a się nie chce przyznać.
- Nie no, masakra. Nie wierzę. On? On jest spoko przecież.
- No może dla nas. Nie wiadomo co robi poza kościołem.
- Nie no Krystian nie wierzę, że ty to mówisz. Przecież ty go tak lubisz!! Dobra, lepiej skończmy o tym gadać. - powiedziała z oburzeniem dziewczyna.
- Jak wolisz.
- Muszę kończyć gadać. Jutro się odezwę, pa. - powiedziała i szybko się rozłączyła. Nie mogła już dłużej hamować łez, a nie chciała, żeby Krystian słyszał, jak płacze.


***

Był już wieczór, a Kamila dopiero się przebudziła, ponieważ jak zawsze, kiedy ma jakiś problem stara się spać, żeby chociaż na chwilę nie zawracać sobie niczym głowy.
Podeszła do lustra i zobaczyła swoje podkrążone oczy. Wklepała pod oczy dużo korektora, nałożyła tusz na zmyte od płaczu rzęsy, rozpuściła włosy, a potem pobiegła po dżinsy i sweterek. Założyła buty i wyszła z domu.
Jak zwykle poszła do parku i usiadła na murku.
Zaczęła przypominać sobie rozmowę z Krystianem, analizować co może być przyczyną przeniesienia księdza Michała i znowu zaczęła płakać. W końcu stanęła twardo na ziemię i zaczęła biec w stronę plebanii.
Było już około dwudziestej trzeciej.
Kiedy dotarła do celu, stanęła na progu plebani i zaczęła pukać z całych sił w drzwi wejściowe księdza Michała.
W końcu otworzył. Gdy tylko drzwi się otworzyły, a Michał stanął jej na przeciw, ona szybko przekroczyła próg i ze łzami w oczach stanęła przed nim krzycząc:
- DLACZEGO???
- Ciszej! - zamknął za nią drzwi. - Czy Ty wiesz która jest godzina? Dziewczyno!
- DLACZEGO KSIĘDZA PRZENOSZĄ?????
- No nie mów mi, że nie wiesz. - powiedział oburzony
- No właśnie nie wiem!!! Może mi ksiądz wyjaśnić????
- Ja?? A co Ty sobie wyobrażasz? Najpierw rozpowiadasz wszystkim nie wiadomo co, a teraz przybiegasz do mnie z płaczem, że mnie przenoszą? A CZEGO TY SIĘ SPODZIEWAŁAŚ??

wtorek, 14 kwietnia 2015

-Kamila. Halo. Jesteś tam? - Elka wymachiwała ręką przed nieobecną duchem Kamilą.
- Yyy... tak? Co się stało?
- Lepiej powiedz co tobie się stało. Co tak siedzisz, jakby cię tu nie było? Pokłóciłaś się z Krystianem czy coś?
- Nie, nie. Nic się nie stało. Zamyśliłam się po prostu. - odpowiedziała wymigująco dziewczyna.
- No okej. Jak nie chcesz, to nie mów. - Elka wróciła do sms'owania ze swoim chłopakiem.

Kamila przez cały dzień w szkole sprawiała wrażenie nieobecnej, nerwowo sprawdzając co jakiś czas telefon.
Od wczoraj nie otrzymała żadnej wiadomości od księdza Michała.
W głowie miała tysiące różnych myśli. Martwiła się o niego, bo skoro wczorajszego dnia tak szybko zniknął z zakrystii musiał mieć jakiś poważny powód.

***

- Jak ksiądz tak może?! To się nie godzi, żeby takie rzeczy w tak porządnej parafii! WSTYD!
Ksiądz Michał rzucił telefonem, nie odzywając się ani słowem do jednej z dzwoniących do niego parafianek.
To nie był pierwszy telefon takiej treści, dlatego też młody wikary stwierdził, że musi zmienić numer telefonu.
Miał już dość ciągłego wydzwaniania do niego o każdej porze dnia i nocy. Ubrał płaszcz i buty, wsiadł do auta i pojechał do sklepu w sąsiedniej miejscowości, by tam kupić nową kartę.

***

- Ciociu, dziękuję, nie zjem już nic więcej. - Kamila odsunęła talerz od siebie.
- Źle się czujesz? Bo słabo wyglądasz. - zapytała zmartwiona ciotka
- Chyba jestem przemęczona...
- To idź się lepiej połóż, ja się będę zbierać. A jakby coś się działo, to dzwoń!
- Dobrze ciociu. - dziewczyna ucałowała ciocię i odprowadziła do drzwi.

Wróciła do pokoju, usiadła na kanapie i włączyła telewizor.
Nagle zadzwonił telefon. Dziewczyna szybko się zerwała i pobiegła do przedpokoju, aby wyciągnąć telefon z kieszeni kurtki.

- Tak?
- Hej skarbie. Idziesz na mszę?
- Aaa to ty... - powiedziała lekko rozczarowana. - Nie. Dzisiaj nie mam ochoty. Babskie sprawy...
- A, rozumiem. To odpoczywaj w domku. Pomodlę się za ciebie, jak zawsze. - powiedział z troską chłopak.

***

- Krystian! Poczekaj.
Chłopak spojrzał w kierunku księdza Michała.
- Szczęść Boże.
- Szczęść Boże. Co u księdza?
- A szkoda gadać. No ale mniejsza o to. Wiesz... wczoraj zmieniłem numer, a poprzednich kontaktów nie zapisałem. Możesz podać mi swój?
- Jasne. - chłopak wyciągnął telefon, żeby podać swój numer księdzu Michałowi. (Krystian nigdy nie miał pamięci do numerów)
- Dzięki wielkie. I mam ogromną prośbę do ciebie. - kapłan spojrzał z powagą na chłopaka
- Słucham?
- Jakbyś mógł nie podawać mojego numeru NIKOMU, byłbym wdzięczny.
- No pewnie, nie ma sprawy. - chłopak uśmiechnął się do niego, po czym pożegnali się i poszli w swoją stronę.

***

Około 22.30 Kamila postanowiła przejść się do parku. Poszła usiąść na jej ulubionym murku, gdzie często rozmyślała o wszystkim. W oddali zobaczyła postać na rolkach, która jechała w tę stronę. Zorientowała się, że to właśnie ksiądz Michał. Ulżyło jej, że jest cały i zdrowy. Wstała z murku i szybko stanęła mu na drodze.
Mężczyzna zauważył dziewczynę w ostatniej chwili i zatrzymał się tuż przed nią.
- Wreszcie księdza złapałam!
- Przepraszam, mogłabyś się odsunąć? - powiedział chłodno.
Dziewczynę zamurowało.
- NIE!!! Nie mogłabym! O CO CHODZI?? - wykrzyczała z całych sił.
- Nie? No cóż. - zawrócił i odjechał...



wtorek, 7 kwietnia 2015

W szkole na biologii dziewczyna przeglądała sms'y, żeby poprawić sobie humor, bo dwie jedynki z tego przedmiotu jednego dnia, to już zdecydowanie za dużo.
Na jej nieszczęście za Kamilą siedziała największa plotkara w całej szkole - Milena. Wścibska dziewczyna zaglądnęła Kamili przez ramię, gdy ta akurat siedziała z uśmiechem nad sms'ami z księdzem Michałem.
Milena zdążyła przeczytać tylko trzy pierwsze wiadomości, bo nagle usłyszała głos nauczycielki.
-Pani Zielińska! Do tablicy!
-No dobra, już. - powiedziała bezczelnie dziewczyna.

***

Po lekcjach Krystian odprowadził swoją dziewczynę pod blok, ale pożegnanie było szybkie, ponieważ chłopak bardzo się spieszył.
-No to pa kochanie. - pocałował dziewczynę w policzek.
-Naprawdę nie dasz rady ze mną iść? - zapytała rozczarowana
-Mówiłem ci, że moja babcia nie wypuści mnie wcześniej niż o dwudziestej. Nie ma szans, żebym dał radę wyrwać się na mszę. Pójdziesz dzisiaj sama, niestety.
-No cóż... To pozdrów babcię.
-Pozdrowię. Pa!
-No uciekaj, pa. - przytuliła go na pożegnanie i weszła do klatki.

***

Ksiądz Michał wracał ze sklepu. Gdy mijał się ze starszą panią z Rady Parafialnej uśmiechnął się do niej z gotowością, aby odpowiedzieć jej na ''Dzień dobry'', jak to zwykła mu mówić. O dziwo kobieta spojrzała chłodno w kierunku kapłana i nie odezwała się ani słowem. Zdziwiło go to, ponieważ nigdy nie zdarzyło mu się spotkać z taką obojętnością tej życzliwej i zawsze radosnej starszej kobiety.
Kiedy wszedł już na plebanię czekało go niezbyt miłe powitanie księdza proboszcza...

***

Wchodząc do kościoła czuła na sobie wzrok ludzi, ale nie dziwiła się temu, ponieważ dzisiaj ubrała się w nową, piękną, czarną spódniczkę 15 cm przed kolano. Do tego założyła czarne rajstopki we wzorek i buty na wyższym obcasie. Na górę włożyła oczywiście swoją ulubioną dżinsową kurteczkę.
Przez nowy ciuszek czuła się kobieco i pewna siebie, stąd też wiedziała, że wzrok ludzi to prawdopodobnie wzrok podziwu lub zazdrości.
Dziewczyna usiadła w drugiej ławce, z idealnym widokiem na ołtarz i ambonę.

Zaczęła się msza. Sprawował ją ksiądz Michał. Gdy tylko zobaczył dziewczynę, momentalnie skierował wzrok w przeciwną stronę. Kamila widziała to bardzo wyraźnie i zdziwiła się temu. Przez całą mszę starała się skierować jego wzrok na siebie na przykład głośnym kaszlnięciem lub upadkiem książeczki na ziemię.
Nic. Nie reagował. Jakby jej tam po prostu nie było. Nastąpił moment Komunii.
Wstała szybko, zanim ustawiła się kolejka i podeszła w stronę Michała, ale w tym momencie wepchała jej się jakaś pani, a potem ksiądz Michał przeszedł na boczną część kościoła. Dziewczyna więc była przymuszona do Komunii iść do księdza proboszcza. Widząc dziewczynę, proboszcz spojrzał się na nią od dołu do góry. Pomyślała, że to trochę przesada, żeby starszy facet patrzył się jej na nogi. Ale w końcu wyglądała trochę wyzywająco, więc nie miała się czemu dziwić.
Uklęknęła do ławki i zaczęła się modlić.
Po mszy chciała pójść do księdza Michała i spytać go, czy coś się stało, bo jeszcze nie zdarzyło jej się, żeby ksiądz Michał nie spojrzał się na nią na mszy, nie uśmiechając się do niej.
Ale gdy tylko podeszła pod zakrystię, kapłan szybko założył na siebie cieniutki płaszczyk i wyszedł drugimi drzwiami.
Dziewczyna poczuła się okropnie. Przecież on widział, że ona idzie do niego z jakąś sprawą. Pierwszy raz zobaczyła tak bardzo chamskie zachowanie jakiegokolwiek kapłana.
Poszła do domu ze łzami w oczach. Usiadła na łóżku, włączyła laptopa i włączyła sobie smutne piosenki...
Po dłuższej chwili stwierdziła, żeby napisać do Michała sms'a.
Nie odpisał.
Postanowiła zadzwonić. Numer zajęty. Zadzwoniła raz jeszcze po 15 minutach, ale telefon księdza był wyłączony.
Pomyślała, że musiało stać się coś złego...