niedziela, 31 maja 2015

Usiedli w kuchni przy małym trzyosobowym stoliku, na przeciw siebie. Na początku dziewczynie było niezręcznie jeść w towarzystwie księdza, ale kiedy ksiądz zainicjował rozmowę, Kamila szybko się rozluźniła i poczuła się bardziej swobodnie. Rozmawiali głównie o przygotowaniach do ŚDM, a czasem pojawiła się mała wzmianka o szkole. Obojętnie jaki temat został poruszony, oboje doskonale się dogadywali. Przed 21 dziewczyna dostała SMS'a od ciotki Iwony, która zapowiedziała swoją wizytę za pół godziny.
- Będę musiała uciekać. - powiedziała chowając telefon do kieszeni.
- Już? - spytał z lekkim rozczarowaniem
- Tak, ciocia zaraz u mnie będzie. Ale jeszcze zdążymy pozmywać. - wstała i z talerzami w ręku udała się w kierunku zlewozmywaka.
- Ohh niee. Nie mogę ci pozwolić zmywać. Przecież jesteś moim gościem. - uśmiechnął się do dziewczyny
- No i co z tego? Będzie miał ksiądz mniej roboty na wieczór, a więcej czasu na modlitwę. - uśmiechnęła się szeroko
- Mam dzisiaj mnóstwo czasu, ale dziękuję za chęci.
- Na pewno? No dobra, ale następnym razem nie odpuszczę. - wsadziła naczynia do zlewu i ruszyli w kierunku drzwi.
- Dziękuję za miły wieczór. - mężczyzna z zadowoleniem patrzył na dziewczynę.
- Ja również. Dobrej nocy!
- Do zobaczenia!

Kamila idąc do domu, analizowała cały dzisiejszy wieczór. Szła z uśmiechem na ustach szczególnie wtedy, kiedy przypominała sobie komplement księdza Michała. Zanim dotarła do domu, napisała Gośce wszystko co się wydarzyło. Kiedy już weszła do mieszkania, cała w skowronkach usiadła na kanapie i w oczekiwaniu na ciotkę oglądała TV...

***

Ksiądz Michał zostawił naczynia w zlewozmywaku i poszedł wziąć prysznic.
Wyszedł z  łazienki, wziął z wiszącej półeczki Pismo Święte i zaczął czytać kolejny rozdział.

Około 2:15 wrócił ksiądz Paweł. Cichym krokiem udał się do kuchni, żeby na szybko coś przekąsić. Otworzył lodówkę, wyjął kawałeczek wędzonej szynki, sięgnął po kromkę chleba i usiadł przy stoliku.
W zlewie zauważył dwie szklanki i dwa talerze. Pomyślał, że wikary pewnie zaprosił siostrę do siebie, żeby nie spędzać samotnie wieczoru. Proboszcz zjadł, wziął kąpiel i poszedł spać.


Następnego dnia Michał otworzył oczy i uśmiechnął się do sufitu. Śniło mu się, że razem z Kamilą był na pielgrzymce i idąc, bezkarnie trzymali się za ręce.
Wstał, ubrał się i poszedł na śniadanie.
- No i co tam u twojej siostry słychać? - zapytał ciekawy proboszcz
- Yy... u mojej siostry? W sumie ostatnio jakoś nie dzwoniłem do niej. - odpowiadał zdziwiony na pytanie proboszcza
Rzadko kiedy zdarzało się, żeby proboszcz rozmawiał z Michałem o rodzinnych sprawach.
- A to kto w takim razie zawitał wczoraj do ciebie? Bo widzę że z kolacji nic nie zostało, a nie sądzę, żebyś miał aż taki apetyt. - pytał śmiejąc się
- Jedna z uczestniczek tamtych rekolekcji, wie ksiądz... - starał się odpowiedzieć wymijająco
- Która? Chyba nie panna Lasota?
- Nooo....yyy... tak. Właśnie ona. - odpowiadał zmieszany
Wikary wiedział, że nie zrobił nic złego, ale jednocześnie było mu głupio, bo zdał sobie sprawę z tego, jak to może wyglądać oczami księdza proboszcza.
- Michał! Chcesz mi coś powiedzieć? Już plotki były, biskup przyjechał, mówiłeś, że to nie prawda...
- No bo nie prawda! - nerwowym ruchem odsunął od siebie talerz - Ona mi tylko pomaga w przygotowaniach do Światowych Dni Młodzieży, przecież ksiądz wie!
- I tak wpadła przypadkiem na kolacyjkę? No okej. - mówił sarkastycznie proboszcz - Zapamiętaj tylko jedno. Ja tu nie chcę mieć żadnych kolejnych skandali. Uważaj co robisz. - proboszcz wstał od stołu i poszedł szykować się na poranną mszę...

piątek, 29 maja 2015

- No i pięknie! Wyglądasz nieziemsko. - Gosia patrzyła na Kamilę z dumą
- Oh nie przesadzaj. - dziewczyna przyglądała się sobie w lusterku z każdej strony - Serio?
- Całkiem serio, no przecież mam talent, nie wiesz o tym?
- No masz, masz. Nie da się zaprzeczyć. - patrzyła na siebie z nieukrywanym podziwem
- I teraz marsz na msze! A ja biegnę zakuwać na gegre.
- Dziękuję ci! -  odprowadziła przyjaciółkę do drzwi, cmoknęła ją w policzek i poszła jeszcze na chwilkę do łazienki.

***

- No to weź za mnie tą mszę, bo akurat mi coś wypadło. -  proboszcz zwrócił się do młodego wikarego
- Okej, a coś mega ważnego?
- Mega - zaśmiał się - wrócę dopiero koło trzeciej rano, także kolację zjesz sam.
- No dobrze... - wikary ubrał płaszcz i poszedł do kościoła.

***

Kamila usiadła w drugiej ławce obok filaru. Kiedy wybiła 18, wyszedł ksiądz Michał, a jej serce zaczęło szybciej bić. Michał od razu skierował wzrok w jej stronę. Uśmiechnęli się do siebie, a potem każde z nich skupiło się na modlitwie.
Po mszy, gdy ludzie już wyszli, Kamila klęczała jeszcze dłuższą chwilę w ławce. Kapłan z zakrystii dostrzegł dziewczynę, i podszedł do niej, siadając obok.
- No, no... Jaka pobożna.
- A no czasem trzeba. - zachichotała cicho
- Przejdziemy się?
- Z wielką chęcią. - odpowiedziała z zadowoleniem w głosie

Wyszli z kościoła, ale Michał nie chciał spacerować w sutannie, więc weszli jeszcze na chwilę na plebanię.
Kiedy Michał się przebierał, zaczął padać deszcz. Wspólnie stwierdzili, że nie mają ochoty spacerować w takich warunkach, więc zostali na plebani, siedząc przy ciepłej kawie.

- Już chyba wiem kto jest sprawcą tych plotek. - odstawiła filiżankę na stolik
- Tak? To kto jest tak inteligentny?
- Milena Zielińska z mojej klasy.
- Zielińska? Hmm... no to teraz już wszystko jasne. Jej babcia jest w Radzie Parafialnej. Jak ją mijałem jakiś czas temu, to nawet się do mnie nie odezwała. A potem wydzwaniała z pretensjami.
- No to chyba zagadka listów do biskupa też rozwiązana.
- Na to wychodzi. - mówił z rozczarowaniem w głosie - Dobrze wiedzieć kto mi taką świnię podłożył, ale że pani Basia, to bym się w życiu nie spodziewał.
- Cóż... Ja Milenie dzisiaj coś powiedziałam i się zamknęła. Ale zmieńmy już może lepiej temat na przyjemniejszy.
- I prawidłowo. - kapłan przyglądał się dziewczynie - Wiesz, że bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz?
- Dzieło Gosi. - komplement bardzo ją ucieszył, ale nie chciała zbyt emocjonalnie tego pokazać, więc tylko się uśmiechnęła i z powrotem sięgnęła po filiżankę.
- To nadal utrzymujecie kontakt?
- Tak, tak. Teraz Gosia to mój najlepszy przyjaciel.
- A to z Krystianem nie odzywacie się do siebie? - spytał zaciekawiony
- Nie. On teraz ciągle udaje, że mnie nie widzi. Ale nie ważne... widocznie tak miało być. - powiedziała obojętnym tonem
- Szczerze, to myślałem, że zachowa się inaczej. Widocznie się pomyliłem co do niego...
- No nie tylko ksiądz.
- Ehh... - westchnął tylko, po czym spojrzał w kierunku kuchni - Właśnie! Dotrzymasz mi towarzystwa przy kolacji? Bo ksiądz Paweł miał jakiś wyjazd, a sam tego nie zjem.
Dziewczyna chwilowo zamilkła, ponieważ nie spodziewałaby się, że jej małe marzenia w tak krótkim czasie mogą się spełniać. I że w ogóle mogą.
Jeszcze nie tak dawno bliski kontakt z jakimkolwiek kapłanem nie wydawał jej się być możliwy. A teraz? Po raz kolejny jest na plebanii, z księdzem, sam na sam. Plebania wydawała jej się kiedyś być miejscem tajemniczym, niedostępnym dla zwykłego, szarego człowieka... Kolacja? Dla niej wydawało się być to możliwym tylko w snach, albo jakichś opowiadaniach...
Szybko zorientowała się, że nie udzieliła kapłanowi odpowiedzi, więc momentalnie ocknęła się ze swojego zamyślenia i zgodziła się na propozycję księdza Michała...

wtorek, 26 maja 2015

- Michał! Wstawaj!! - ksiądz Paweł dobijał się do drzwi wikarego.
Ksiądz Michał przebudził się zdezorientowany, spojrzał na zegarek i momentalnie zerwał się z łóżka.
Była 7.40. O tej godzinie powinien siedzieć w konfesjonale. Przeżegnał się tylko i otworzył drzwi.
- Kurka! Zaspałem.
- No zauważyłem. - powiedział proboszcz. - Dobra, odprawię tą mszę za ciebie, ale za mnie bierzesz jutro o 18, ok?
- Dzięki bardzo! Mogę nawet dzisiaj wziąć wieczorną.
- Pomyślimy. To lecę spowiadać, a ty się ogarnij i idź na śniadanie.
- Dziękuję jeszcze raz.
Proboszcz szybkim krokiem poszedł do kościoła...

***

- Kamilcia! Hej piękna, jak tam? Już pożegnałaś się ze swoim księciem? - prześmiewczym tonem odezwała się Milena
- Co?! - spytała zszokowana
- No jak to co? Twój księżulek musiał się z tobą pożegnać przecież, co nie?
- To ty???? Ty puściłaś tę plotę? - wykrzyczała na cały korytarz
Do Kamili podbiegła Elka i starała się ją uspokoić, mimo że nie wiedziała czego dotyczy rozmowa.
- Zluzuj Kama. Masz Krystianka to cię pocieszy.
Kamila wzięła głęboki oddech, w myślach zwróciła się szybko do Ducha Świętego i podeszła bliżej Mileny...
- Słuchaj... już wiem dlaczego myślisz co myślisz, ale jak czytałaś moje smsy, to mogłaś przynajmniej zadać sobie trud i przeczytać dokładnie. Miałam to wysłać do Krystiana, a nie do księdza. I dla twojej informacji księdza Michała nie przenoszą, bo biskup w takie głupie plotki nie uwierzył, ponieważ jest mądrym człowiekiem. Jak chcesz siać plotki, to następnym razem postaraj się mieć jakieś dowody. - powiedziała z niesamowitym opanowaniem w głosie, a Milena stała jak wryta. Po chwili oddaliła się od Kamili i już więcej dzisiejszego dnia nie odezwała się do niej ani słowem...

***

Po szkole Kamila umówiła się z Gosią na zakupy. Obie dziewczyny kupiły sobie po dwie ładne, zwiewne sukienki i dwie pary dżinsów.
Zmęczone usiadły na ławce w Arkadii.
- O patrz! Twój Krystianek.
- Gocha przestań. - skarciła przyjaciółkę
- Cześć Gosia! - chłopak skierował przywitanie tylko do niej. Kiedy się oddalił Kamila spojrzała na nią z lekkim zażenowaniem.
- Co to miało być? To było takie słabe. Myślałam, że ma chociaż trochę godności, żeby najzwyklejsze cześć powiedzieć, a on co? Dziecinada!
- No cóż. Taki typ. Co zrobisz...
- Pójdę na mszę i popatrzę sobie na kogoś dojrzalszego. - powiedziała z uśmiechem
- Będzie dzisiaj?
- Nie wiem, mam nadzieję. Tak czy siak będzie na komunii.
- A no to chodźmy do ciebie i cię trochę odpicujemy.
- Let's do it! - obie wstały pełne energii i popędziły do Kamili...




piątek, 22 maja 2015

- No i powoli spróbuj... - ksiądz Michał delikatnie pociągnął dziewczynę ze sobą.
Dziewczyna powoli zaczęła jechac, ale nadal trzymała się kapłana.
Gdy Kamilii szło coraz lepiej, ksiądz Michał puścił ją na chwilę, ale tylko na chwilę, bo dziewczyna od razu straciła równowagę.
- Ałć!
- Ej no... Jak ty te rolki zapięłaś? I ja się dziwię, że jechać nie umiesz. - wikary spojrzał na jej rolki i zaczął się śmiać.
- Proszę księdza, to nie jest śmieszne. - udawała obrażoną po czym również zaczęła się śmiać.
- Czekaj sierotko, oprzyj się tu. - podeszli pod murek i dziewczyna oparła się o niego.
- A co ksiądz robi? - patrzyła na kucającego przed nią księdza  ze zdziwieniem.
- No jak co? Sama nie umiesz, to ja ci muszę pomóc. Dawaj nożkę. - mężczyzna zapiął rolki tak jak należy - Gotowe. - powiedział z zadowoleniem - Teraz już na pewno dasz radę.
- Jest ksiądz pewny? No dobra, ale jak się zabiję, to ksiądz odprawi mój pogrzeb.
- Okej. Ale nie za darmo. - oboje wybuchli śmiechem.

Jeździli dobre dwie godziny praktycznie cały czas się śmiejąc. Koło 21.30 ruszyli w kierunku mieszkania Kamili, bo ksiądz Michał wolał nie puszczać dziewczyny samej.

- No to ja uciekam. Dziękuję za lekcje jazdy. - uśmiechnęła sie do niego szeroko.
- To ja dziękuję za miłe towarzystwo. Jak na kogoś, kto zapiąć porządnie rolek nie potrafi, to z jazdą nie było aż tak źle. - powiedział ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem.
- Ha! Jeszcze się nauczę je zapinać. Aż sie ksiądz zdziwi!
- Dobra, dobra. Uciekaj już, bo zaraz się przewrócisz.
- Pff!
- Dobrej nocy, kolorowych!
- Dobranoc. Z Bogiem!
- Z Bogiem, z Bogiem. Pa! - kapłan pomachał jej na pożegnanie i poczekał, aż dziewczyna wejdzie do klatki. Kiedy zniknęła mu z widoku, zawrócił i pojechał do domu.

***

- Śpisz?
- Coś Ty. Dopiero po północy się kładę. A co się stało, że dzwonisz? - spytała z ciekawością Gosia.
- Kurczeee. Wyobraź sobie, że wlasnie wrociłam z parku. Na rolkach byłam.
- Oooo i jak było? Ty w ogóle umiesz jeździć? - spytała śmiejąc się
- Już umiem. Ale nie dzwonię, żeby ci gadać jak mi się jeździło, tylko z kim. Nie uwierzysz. Z księdzem Michałem! - mówiła podekscytowana.
- Co?? Serio? No to nieźle. Coś się wydarzyło?
- No co ty. To znaczy się nic takiego wiesz... Ale kazał mi złapać się go pod rękę i uczył mnie jeździć. A potem poprawiał mi zapięcia w rolkach, bo ja to źle zrobiłam.
- No to romantycznieeee. Fajnie się dzieje, fajnie. Tylko wiesz... Uważaj tam z nim.
- Oj Gocha przestań. Dobrze wiesz, że ja mu nie chcę zaszkodzić. Tylko... On tak cholernie mi się podoba! Jeszcze jak zapinał mi te rolki to był taki delikatnyyy! Gocha jestem taka szczęśliwa!
- No domyślam się. Chciałabym was wtedy widzieć. To musiało być takie słodkie. - mówiła dzieląc szczęście swojej przyjaciółki
- Było! Nie wiem czy zasnę. Chciałabym, żeby to nie był ostatni raz.
- Numer do niego masz, widzieć się tez widujecie, więc nie ma większego problemu, co nie?
- No niby tak. Ale boję się, że on sobie coś pomyśli jak wyjdę z inicjatywą, że się domyśli...
- Oj proszę cię. To jest facet. Nie jest na tyle inteligentny. Co ty życia nie znasz? Sama wiesz, że oni są kiepscy w domyślaniu się takich rzeczy.
- No w sumie... Może i masz rację. Ale pierwsza się nie odezwę i tak.
- No to jak wolisz.
- I wiesz co? Cieszę się, że ci powiedziałam co czuję do niego. Może i głupie takie zakochanie, ale on na serio ma w sobie to coś. Dziękuję, że mogę ci się wygadać.
- Oh kochana. Nie masz za co dziękować. Ja ci się mogłam wygadać na rekolekcjach i mi pomoglaś.
- Kocham cię wiesz?
- No wiem, wiem. Ja ciebie też. Ale juz muszę kończyć, bo mi siostra aferę robi.
- No to dobranoc. Dziękuję.
- No pa pa. Dobranoc.

***

Michał powolnym tempem dotarł na plebanię. Wszedł po cichu, położył rolki w kącie i poszedł wziąć prysznic. Kiedy już był na łóżku, położył się bokiem w stronę okna i z uśmiechem na ustach myślał o dzisiejszym wieczorze. Dawno nie bawił się tak dobrze jak dziś. Dawno nie czuł się tak dobrze w towarzystwie jakiejś kobiety. Dawno nie czuł dotyku kobiety. A dzisiaj pod pretekstem pomocy w utrzymaniu równowagi mógł poczuć ten dotyk. Chociaż raz... Wiedział, że nie może się przyzwyczajać. Nigdy nie pomyślał, że mógłby tak po prostu poczuć coś do kilka lat młodszej dziewczyny...
Ale teraz nie przejmował się tym. Zadowolony zasnął...

niedziela, 17 maja 2015

Weszła powolnym krokiem, najciszej jak tylko umiała. Delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Z przedpokoju wzięła do ręki parasolkę, by obronić się przed ewentualnym włamywaczem, spojrzała w kierunku kuchni, ale nikogo tam nie zobaczyła. Nagle zza siebie usłyszała zamykane drzwi z łazienki, odwróciła się biorąc zamach i ujrzała ciocię Iwonę.
-Ciociu! Wystraszyłas mnie! - powiedziała przerażona i odłożyła parasolkę na bok. - Jak tu weszłaś?
- Przepraszam kochanie, ale chciałam zrobić Ci niespodziankę... - ruszyły w kierunku salonu - Klucze mam od twoich rodziców, bo widzieliśmy się wczoraj, i mam coś od nich dla Ciebie.
- Co takiego? Mama nic mi nie mówiła jak wczoraj do niej dzwoniłam. - patrzyła zdziwiona, jak ciotka wyjmuje ze sporej reklamówki dość duże pudełko.
- Proszę bardzo - ciocia wręczyła dziewczynie ładnie zapakowane pudło  z niewiadomą jeszcze zawartością.
Kiedy dziewczyna odpakowała prezent, ujrzała piękne, czarne kauczukowe rolki.
Niesamowicie się ucieszyła, bo od zawsze rolki były stałym elementem na liście jej życzeń. Kiedy już je przymierzyła i zrobiła jazdę testową po pokoju, razem z ciotką usiadły do stołu i zjadły gołąbki, które mama Kamili zapakowała ciotce w słoiku do torebki.
- Ci twoi rodzice, to cię bardzo rozpieszczają. - zaśmiała się ciotka Iwona
- A no. Swoją drogą... ciekawe czym sobie zasłużyłam. Jejku no! Jestem taka szczęśliwa! One są prześliczne! - mówiła zachwycona.
- No jak to czym? Taka zdolna dziewczyna, dobrze się uczy, to czemu się dziwisz? Należy ci się. - uśmiechnęła się do siostrzenicy i nalała sobie i Kamili wiśniowego kompotu.
- Oj ciociu, bez przesaaaaaady. - z delikatnym rumieńcem na twarzy sięgnęła po szklankę.

Kiedy ciotka Iwona poszła do domu, dziewczyna natychmiast zadzwoniła do mamy i podziękowała rodzicom za wspaniały prezent.
Późniejszym wieczorem zadzwoniła do Gośki, żeby już dziś przetestować czarne cudeńka. Niestety Gosia miała już inne plany, więc ze wspólnego wypadu na rolki nic nie wyszło. Mimo to, Kamila nie odpuściła, założyła rolki i poszła do parku. Poszła, bo jazdą nazwać tego nie można.
Wreszcie stanęła na w miarę prostej drodze rowerowej. Kiedy nieudolnie próbowała ruszyć, usłyszała za sobą męski chichot.
- Ktoś tu chyba nie umie jeździć. - odezwał się znajomy głos.
Odwróciła się i zobaczyła księdza Michała w swoich (znajomych już dziewczynie) szarych rolkach.
- O! Szczęść Boże. Bardzo śmieszne. - odpowiedziała ironicznie z lekkim zawstydzeniem.
- Może przydałaby ci się nauka jazdy? - zaśmiał się również z ironią.
- A no przydałaby się, bo nawet nie ruszę. - zaśmiała się
- W takim razie służę pomocą. - kapłan stanął obok dziewczyny i kazał złapać się jej pod rękę...

wtorek, 5 maja 2015

Gdy rano Kamila obudziła się, postanowiła napisać do Krystiana.

Cześć. Przepraszam Cię za wszystko. Z księdzem Michałem to serio nie tak, jak myślisz, ale skoro wolisz wierzyć w plotki, to Twój problem. Mam nadzieję, że w końcu to zrozumiesz i odbudujemy naszą przyjaźń. Szkoda by było, żeby wszystko się popsuło przez głupie nieporozumienie. Trzymaj się. :)

Dziewczyna wiedziała, że nie ma co spodziewać się odpowiedzi. Wstała z łóżka, założyła ciemne rurki i luźną bluzkę w stonowanym kolorze, żeby przed biskupem wyglądać elegancko, ale nie wyzywająco.
Około 10.30 była pod kościołem, gdzie czekał już na nią ksiądz Michał.
Oboje poszli spotkać się z biskupem do salki, w której zwykle odbywają się różnego rodzaju spotkania księży na przykład z Radą Parafialną.

- No więc słucham was. Skąd pojawiły się takie opinie na wasz temat?
- Może ja powiem. - Kamila spojrzała na księdza Michała.
- No to mów dziecko, mów. - powiedział łagodnym tonem biskup.
- Ja nie jestem w stanie powiedzieć kto puścił taką plotkę, ale zapewniam biskupa, że mnie i księdza Michała nic nie łączy. Wydaje mi się, że to po prostu czyste nieporozumienie.
- Tak jak myślałem. Ludzie są przewrażliwieni, ale nie martwcie się, jutro napiszę list, który ksiądz proboszcz przeczyta za tydzień na mszy i wszystko będzie wyjaśnione.

Kamila była zdziwiona, ponieważ spodziewała się surowej reakcji biskupa. W końcu taka afera źle robi wizerunkowi Kościoła. Ksiądz Michał również był w ogromnym szoku, bo nawet nie musiał się tłumaczyć.

- Przypomniały mi się czasy, jak zaczynałem kapłańskie życie. Też była taka sytuacja i to nawet nie jedna. Taka mentalność ludzi. Nic nie poradzimy. - mówił z uśmiechem biskup - Ksiądz Michał to jest ostatnia osoba, po której mógłbym spodziewać się czegoś takiego.
W końcu ksiądz Michał wydobył z siebie kilka słów:
- Naprawdę? I nie będzie żadnego przeniesienia do innej parafii? - pytał z niedowierzaniem.
- Michał, Michał, Michał... Czemu cię to tak dziwi? Dostawałem listy na wasz temat, tylko, że każdy z nich napisany był tym samym charakterem pisma. Ewidentnie ktoś chciał ci zaszkodzić na nowej parafii. Nie martw się już.
- O! No to teraz to mnie zaciekawiło bardzo. Ciekawe kto mnie tak nie lubi.
- Nie zaprzątaj tym sobie głowy, nie warto. - powiedział z szerokim uśmiechem biskup.

Kamila i Michał odetchnęli z ulgą. Przez jakieś pół godziny rozmawiali jeszcze z biskupem na temat parafii, ale też o zbliżających się Światowych Dniach Młodzieży.
Powstał pomysł, by ich parafia zorganizowała jakieś przygotowawcze spotkania. Ksiądz Michał zdeklarował się, żeby w ramach tych przygotowań spotykać się  z Oazą na modlitwie uwielbienia co trzy tygodnie.
W końcu rozmowa dobiegła końca i biskup pojechał do kurii.

- Mam nadzieję, że mi pomożesz w tych przygotowaniach. - powiedział kapłan do dziewczyny.
- No pewnie! Z wielką przyjemnością. - powiedziała z entuzjazmem.
- To świetnie. A teraz zapraszam na mszę. Już prawie dwunasta.
- A no tak, dzisiaj niedziela! Z tego wszystkiego już mi się dni pomieszały. - zaśmiała się.


Na mszy ludzi było mniej niż zwykle, ponieważ większość parafian wolała pójść na mszę sprawowaną przez księdza proboszcza. Krystian również.
Po mszy Kamila poczekała jeszcze na księdza Michała, bo miał podać jej nowy numer telefonu, a w związku z przygotowaniami do ŚDM kontakt był im potrzebny.

***

- Halo, Michał. Wyjaśniłeś tą sprawę?
- Tak, tak siostrzyczko. Już wszystko wyjaśnione. Nie przenoszą mnie.- powiedział z zadowoleniem.
- No to całe szczęście, bo mama strasznie to przeżyła, a wiesz, że jakby przenieśli cię gdzieś daleko, to ona by tego nie wytrzymała.
- Wiem kochana, wiem. Ale na szczęście nie musi się już martwić. A powiedz mi co tam u ciebie słychać?
- A szkoda gadać, lepiej wpadnij do nas w najbliższym czasie, to wtedy sobie porozmawiamy.
- No dobrze siostrzyczko. Ucałuj mamę, ja muszę się wziąć za kazanie na następną niedzielę. Buziaki!

***

Kamila weszła po schodach i kiedy włożyła klucz do zamka, zorientowała się, że drzwi są otwarte...


piątek, 1 maja 2015

- Nie martw się. Przejdzie mu. - powiedział kapłan pocieszającym tonem
- Nie martwię. Najwidoczniej tak miało być. - powiedziała niezbyt specjalnie przejęta
- Myślałem, że teraz będę musiał podać ci paczkę chusteczek, a ty nic? - spytał zdziwiony - Czekaj... co jest? Chodź usiądziemy. - przepuścił dziewczynę przodem i usiedli na kanapie, tym razem obok siebie.
- Hmm.... No cóż. Zerwał ze mną, trudno. Ja nie wiem czy ja go w ogóle kochałam. Bardziej był dla mnie przyjacielem, z resztą nigdy nie powiedziałam mu, że go kocham, więc w sumie dobrze, że nie muszę już tego ciągnąć.
- Jak to? Przecież wydawaliście się być taką zakochaną w sobie parą...
- Właśnie. Wydawaliśmy się. Może i on coś do mnie czuł, ale ja... ja nie potrafiłam go pokochać. Starałam się... Naprawdę się starałam!
- Chyba rozumiem... pojawił się ktoś inny, tak? - spojrzał dziewczynie prosto w oczy.
W tym momencie serce dziewczyny zaczęło bić niesamowicie mocno, co w takiej ciszy kapłan usłyszał od razu. Ona spojrzała na niego, ale chwilę po tym momentalnie spuściła głowę w dół.
- Chyba już pójdę, późno już.
- Okej, jak nie chcesz mówić, to nie mów. Ale pamiętaj, że mi możesz powiedzieć o wszystkim. - uśmiechnął się do niej i skierowali się w stronę drzwi.
- Dziękuję księdzu bardzo za dobrą herbatkę i w ogóle. - uśmiechnęła się do niego, zakładając buty.

Ksiądz Michał spojrzał na zegarek i powiedział:
- To widzimy się za jakieś 9 godzin pod kościołem?
- Tak, tak. Trzeba to wyjaśnić. - otworzyła drzwi i stanęła na progu - Z Bogiem!
- Z Bogiem. Uważaj na siebie, dobrej nocy!


_______________________________________________________________________________

Hej kochane! ;* Dzisiaj bardzo krótko, ale chciałam dodać chociaż troszkę. :) Ostatnio troszkę się u mnie dzieje i ciężko z pisaniem. ;/ 
Mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądacie. :) Dziękuję za miłe słowa i życzę udanego długiego weekendu. <3