piątek, 25 grudnia 2015

Zamiary, by Gosia poderwała księdza Wojtka zeszły na dalszy plan, ponieważ Michał zadzwonił i powiedział Kamili, że jednak dzisiejszego wieczoru jest wolny i zaprasza ją na kolację.
Przyjaciółki szybko się pożegnały.
Kamila ubrała ciemną koszulę z siateczką, spódniczkę, czarne zakolanówki i szpilki.
W aucie pod blokiem czekał już na nią Michał.
- Wyglądasz zjawiskowo. - spojrzał na nią z pożądaniem
- Ojj dziękuję. - wsiadła do auta. - Dokąd jedziemy? - zobaczyła, że skręcają do jakiejś wioski.
- Niespodzianka. - uśmiechnął się tajemniczo.
- No dobrze. - westchnęła z zaciekawieniem.

Podjechali pod mały, skromny domek, Michał wysiadł szybko i otworzył dziewczynie drzwi.
Wziął z auta butelkę wina i zaprosił dziewczynę do środka.

Kamila w między czasie, pochwaliła się Gosi, że pojechali do jakiegoś domku, po czym schowała telefon do torebki.

Michał zapalił świece, włączył nastrojową muzykę, nalał dziewczynie wina i usiadł obok niej na kanapie.
- Ale romantycznie... no no. - powiedziała zachwycona. - A w ogóle co to za domek?
- A wiesz... Przyjeżdżam tutaj, żeby odpocząć od tego wszystkiego. Rodzice kiedyś mi go podarowali i tak sobie tutaj czasami bywam.
- To masz bardzo kochających rodziców. - napiła się wina
- No w sumie... - uśmiechnął się i również upił łyk
- To rozumiem, że dzisiaj oglądamy jakiś romantyczny film? Bo kolacji to chyba jednak nie ma. - zaśmiała się patrząc na pusty stół.
- Jak dzwoniłem, miałem na myśli deser... - odstawił swój kieliszek na bok, po czym wyrwał jej kieliszek z jej rąk.
Ona w lekkim szoku patrzyła na niego. On przysunął się do niej i zaczął błądzić ręką po jej kolanie, przesuwając dłoń coraz wyżej w górę. Zaczął rozpinać jej koszule, jednak Kamila nie dała mu przyzwolenia.
- Jeszcze nie. - chwyciła go za rękę
- Nie bój się, skarbie.
- Nie dzisiaj, proszę... - spojrzała na niego błagalnie
- No dobrze... - pocałował ją w czoło - Ale nie uciekniesz teraz? To może znajdzie się coś dobrego do zjedzenia. - usiadł prosto i uśmiechnął się delikatnie
- Jeśli się znajdzie, to zostaję. - puściła mu oczko i zapięła swoją koszulę.

Po kolacji, Michał zadzwonił po taksówkę dla Kamili, a sam został w domu.
Kiedy Kamila wróciła do siebie, podeszła do lustra i patrzyła na siebie z żalem, że jednak się nie odważyła. Napisała szybko sms'a do Michała, umawiając się z nim za dwa dni. Stwierdziła, że chciałaby zrobić to właśnie z nim, bo Michał pociąga ją jak nikt inny. Zawsze marzyła o tym, by ten pierwszy raz był z kimś naprawdę wyjątkowym...



środa, 23 grudnia 2015

Hej wszystkim. :)


Wiem, że ostatnio nic nie piszę, ale jakoś nie mam na to nastroju, czasu itd.
A teraz piszę, bo chciałabym życzyć Wam wesołych, zdrowych, pogodnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych, spędzonych z uśmiechem na ustach, w oderwaniu od wszystkich problemów, ciepłej atmosfery pełnej miłości i spełniania tych wszystkich marzeń, które będą z korzyścią dla Was.


Uwierzcie mi, marzenia o X lepiej, by się nie spełniały. Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam. :* <3






wtorek, 17 listopada 2015

- To może pisał kazanie u rodziców... - odpowiedziała szukając usprawiedliwienia.
- Kama, proszę cię. Mógł powiedzieć, że go nie było, a nie wykręcać się kazaniem.
- Weź już daj spokój. Po co miałby mi mówić, że do rodziców jedzie? Pisał kazanie to pisał kazanie. A czy u rodziców czy w domu to jedno. Szukasz problemów na siłę. Co? Zazdrosna jesteś, bo z Wojtkiem nie masz szans? - wypowiadając te słowa, Kamila już żałowała tego, co powiedziała...
- Wiesz co? Teraz to już przegięłaś.
- Jeju Gosia nie chciałam tego pow.... - Nie zdążyła dokończyć, bo Gosia odwróciła się i ze łzami w oczach pobiegła z powrotem w stronę kościoła. Na zakręcie wpadła prosto na księdza Wojtka.
- Dokąd tak pędzisz? - zapytał z uśmiechem, kiedy nagle zorientował się, że dziewczyna płacze.
- Przepraszam... - chciała odejść, ale poczuła na swoich ramionach silne męskie dłonie.
- Co się stało? - spojrzał jej głęboko w oczy, nie pozwalając jej pójść
Gosia milczała, bo zdała sobie sprawę, że nie wie co powiedzieć, bo na dobrą sprawę nic wielkiego się nie stało, a ona dała się ponieść emocjom jak mała dziewczynka.
- Ja...ja już pójdę. - delikatnie wyrwała się jemu i spokojnym już krokiem poszła w stronę domu.
Wojtek stał jeszcze chwilę i obserwował ją z daleka.
W jej głowie kotłowało się milion myśli. Poczuła się upokorzona do tego stopnia, że ze wstydu nie chciała się pokazywać w kościele przez najbliższy czas. Gosia była bardzo wrażliwa, więc łatwo było doprowadzić ją do takiego stanu nawet najbardziej banalną sytuacją. Zerknęła tylko na telefon i odczytała SMS-a z przeprosinami od Kamili. Dopiero, kiedy wróciła do domu oddzwoniła do Kamili i wszystko jej powiedziała.

***
Ksiądz Wojtek zauważył, że Gosia nie pojawia się w kościele kolejny już tydzień, ale nie chciał pytać o nią nikogo, ponieważ nie było to w jego stylu.

- Ej, słuchaj. Tu masz klucze od kościoła, jakbym rano nie zdążył wrócić to otworzysz i weźmiesz msze, okej? - powiedział Michał trzymając klucze w ręce
- No okej, a ty znowu gdzieś znikasz?
- No niestety. Ale potem to obgadamy jak chcesz, bo muszę już jechać.
- No dobra, spoko. - wziął klucze i schował do kieszeni

***
"Możemy się dzisiaj spotkać?" - Kamila wystukała na klawiaturze telefonu i wysłała sms'a do Michała.
Po kilku minutach odpisał, że nie będzie go dzisiaj w Poznaniu i umówili się na jutro wieczór.

Dziewczyna zadzwoniła do Gośki i zaprosiła ją do siebie.

- Słuchaj. Bo Michała dzisiaj nie ma...
- I co? - Gosia odwiesiła kurtkę w przedpokoju i weszła do salonu
- No to znaczy, że Wojtek jest dzisiaj sam. - uniosła brew z kombinatorskim uśmiechem
- Kamaaa? Co ty planujesz? - pytała zaintrygowana
- Ty. Wojtek. Plebania. Dzisiaj po mszy. Rozumiesz? - uśmiechała się jeszcze bardziej.
- Haha! Wariatka.
- Mówię serio. Patrz... pójdziesz zapłakana, poprosisz o rozmowę i potem wejdziecie na plebanię, pozwierzasz mu się z czegoś, rozkleisz totalnie, a on wtedy cię przytuli i będzie słodko. Do tego głęboki dekolcik, kiecka, seksowne rajstopki i będzie idealnie.
- Przerażasz mnie. - spojrzała na przyjaciółkę, która nie przestawała fantazjować. Kamila chciała za wszelką cenę doprowadzić do romansu między Gosią a księdzem Wojtkiem, bo mimo, że zawsze była grzeczną dziewczynką, to teraz marzyło jej się "zeswatać'' przyjaciółkę z księdzem wszelkimi możliwymi sposobami.
- Ale poważnie. Chcesz się do niego zbliżyć czy nie?
- No chcę. - odpowiedziała zdecydowanie
- No właśnie. Każdego faceta można zdobyć. Ksiądz czy nie ksiądz. Wystarczy, żeby poczuł się potrzebny, żeby zobaczył kawałek ciała i już jest twój.
- Czy ja wiem...
- Ja wiem! Mam Michała czy nie?
- No tak jakby masz.
- Więc?
-  Zmieniłaś się...No ale z Michałem to była inna sytuacja przecież. Wy się dogadujecie i to dlatego.
- Każdy się zmienia. No ale fakt Michał jest inny akurat, bo to wspaniały, kochający i święty człowiek, ale Wojtek? Sama widziałaś jak się na ciebie patrzy. - podjudzała przyjaciółkę
- Gapi się i to bardzo... no dobra. Zdobyć księdza? Jestem za!


poniedziałek, 9 listopada 2015

Późne popołudnie... Ze strony Michała ani jednego sms'a, ani jednego telefonu.
Kamila nie chciała dzwonić pierwsza. Przecież to on jest facetem. On powinien.
Jednak kiedy zbliżał się już późny wieczór, dziewczyna przełamała się i napisała do niego.
Nie odpisał...
Zadzwoniła. Nie odbierał... Zastanawiała się co jest grane. Pisała z Gosią, żaląc się jej i niecierpliwie czekając na tę migającą ikonkę podpisaną 'Ks. Michał'... Ale nie doczekała się i w końcu poszła spać.
Było może koło 21. Gosia wracała z rodzicami od dziadków i przejeżdżając przez jedną z mniejszych miejscowości Poznania, ujrzała pięknego czerwonego Opla pod jednym z domów. A obok niego... auto księdza Michała. Chciała szybko podzielić się z Kamilą tą wiadomością, ale nie chciała jej już budzić. Gosia myślała, że tym właśnie przypadkiem dowiedziała się, gdzie znajduje się rodzinny dom wikarego.

***

- Cześć Krystian! - krzyknęły obie w kierunku idącego chłopaka
- No cześć. - przywitał je miłym uśmiechem.
- Jak tam twoja mama? - zapytała Gosia
- W porządku. Wczoraj miała jakieś badania czy coś i nocowała w szpitalu, ale już jest wszystko okej.
- W szpitalu? To chyba jednak coś się dzieje? - pytała zmartwiona Kamila.
- Nie, nie. Mama mówi, że to jakieś kontrolne badania.
- Mhm...  No ja się tam nie znam, ale może faktycznie tak jest. - uśmiechnęła się
- Sorki, ale śpieszę się. Pogadamy innym razem. Trzymajcie się dziewczyny! - i z zakupami pobiegł do domu.

Kamila i Gosia wybrały się na wieczorną mszę. Przy ołtarzu pojawili się oboje - Wojtek i Michał.
Dziewczyny zadowolone obserwowały każdy ich gest, starając się tym samym zwrócić ich uwagę na siebie.
Wojtek od czasu do czasu patrzył w stronę Gosi jakby lekko się uśmiechając, co ostatnio w jego wykonaniu nie zdarzało się zbyt często. Michał natomiast skupiony był na ołtarzu. Msza zleciała. Po mszy dziewczyny zwolniły kroku, aby natknąć się na któregoś wychodzącego z zakrystii. Wychodził Michał.

- Szczęść Boże.
- No dzień dobry pięknym paniom. - wypowiedział z subtelnym uśmiechem.
- Czemu ksiądz nie odbierał? - umowili się, że przy świadkach zwracają się do siebie oficjalnie.
- Przepraszam Kamilko, ale nie miałem czasu. Do nocy siedziałem nad kazaniem.
Wtedy Gosi zapaliła się w głowie czerwona lampka. Przeczekała aż Michał pójdzie i wtedy powiedziała przyjaciółce, że ukochany "książę" Kamili troszeczkę ją oszukuje...


_________________________________________________________________________


Hej kochane. :))) Wreszcie udało mi się coś wrzucić. Mam nadzieję, że nie uciekłyście ode mnie. ;)
Ściskam moocno. :**

czwartek, 24 września 2015

Wsiedli do auta i pojechali na plebanię.
- Śpiąca? - spojrzał na nią przez ułamek sekundy, bardziej skupiając się na drodze niż na niej.
- Baaardzo! - ziewnęła
- To się zdrzemnij, wyłączę to radio. - powiedział ze spokojem w głosie
- Tylko niech ksi....tylko ścisz trochę. - zapomniała się, że przeszli na "ty". Ciągle czuła się z tym trochę nieswojo.
- Okej. - na życzenie dziewczyny ściszył radio i zgasił wewnętrzne światełko.

Michał podjechał pod plebanię. Spojrzał na piękną dziewczynę siedzącą obok niego. Na jej ciemne, gęste włosy, na jej zgrabne ciało. Nie chciał jej budzić. Wyjął więc kluczyki ze stacyjki, wysiadł i podszedł od strony dziewczyny. Delikatnie wziął ją na ręce, zamknął auto i poszedł z nią na plebanię. 
Starał się wejść jak najciszej potrafił, ponieważ u księdza Wojtka świeciło się światło mimo tego, że był środek nocy.
Zaniósł dziewczynę do swojego pokoju i położył ją na łóżku, a sam wziął pościel i rozłożył ją sobie na dywanie.

Dziewczyna obudziła się około 4 rano. Na początku była trochę zdezorientowana, ale szybko spostrzegła, że jest w pokoju Michała. Chciała wstać do łazienki i w ostatniej chwili zobaczyła Michała leżącego na podłodze. Roześmiała się po cichu na ten widok i jednocześnie była zachwycona jego zachowaniem.
W końcu nie wykorzystał tej okazji, że byli sami w jego pokoju. 
Ominęła go i poszła do łazienki. Na jej nieszczęście z łazienki wychodził właśnie ksiądz Wojtek, którego wyraźnie zamurowało.
- Yy..... Szczęść Boże. - wydusiła z siebie zawstydzona.
- Szczęść... - nie powiedział nic więcej tylko poszedł do swojego pokoju.
Kamila nie wiedziała co ma teraz zrobić. Miała wielką nadzieję, że ksiądz Wojtek nic sobie nie pomyślał, chociaż na dobrą sprawę nie codziennie młode parafianki nocują na plebanii.
Weszła do łazienki, opłukała twarz i wróciła na chwilę do pokoju Michała. Wzięła swój telefon i wyszła z plebani do domu.


Kiedy weszła do mieszkania czekała na nią niespodzianka. Ale była to raczej niemiła niespodzianka.
Ciotka Iwona, kiedy tylko usłyszała otwieranie drzwi, podeszła do przedpokoju i z niezbyt przyjemną miną patrzyła na chrześnicę.
- Można wiedzieć gdzie byłaś całą noc? - mówiła oburzona.
- Cześć ciociu...
- Więc??
- U Gosi byłam... - skłamała jej prosto w oczy
- Przekonamy się. Daj telefon. - ciotka wyciągnęła rękę
- Ale ona już śpi. Nie spałyśmy całą noc, to teraz poszła spać od razu, jak tylko wyszłam. - brnęłą w to dalej
- Dobrze, to napisz jej smsa, żeby jak tylko wstanie zadzwoniła do Ciebie, a ja sobie poczekam tutaj.
- No dobrze...- Kamila nie rozumiała zachowania ciotki, bo ciocia zawsze miała do niej zaufanie. Miała nadzieję, że Gosia zorientuje się co jest grane i potwierdzi jej alibi.
Niestety. Gosia nie ma w zwyczaju kłamać, więc i tym razem nie skłamała.
- No i co? Dlaczego mnie oszukujesz?! MÓW GDZIE BYŁAŚ DO CHOLERY! 
- Na plebani... - wymamrotała 
Ciotka Iwona wpadła w szał i uderzyła dziewczynę w twarz.
- Mówiłam ci. Nie pakuj się w to! Dlaczego ty mnie nie słuchasz??? Chcesz, żeby rodzice się dowiedzieli?? Spałaś z nim?
- NIE! I nie zamierzam póki co! Trochę zaufania!!! - krzyczała, trzymając się za bolący policzek
- Zaufania?? Ty mówisz o zaufaniu? Przecież perfidnie mnie okłamałaś. Nie wiem co się z tobą stało dziewczyno. Będziesz tego żałować, ale ja cię ostrzegałam. - wściekła wyszła z mieszkania Kamili i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Kamila rozpłakała się. Po chwili Gosia zadzwoniła do niej jeszcze raz. Kamila opowiedziała jej całą sytuację.
Gośka była zachwycona. Też chciałaby, aby przytrafiło jej się coś takiego. Żeby mogła spędzić z Wojtkiem choć jeden romantyczny wieczór przy ognisku. Kamila natomiast była załamana, ponieważ bardzo wzięła sobie do serca słowa cioci, cały czas miała przed oczami jej obraz...
Do tego dochodziła jeszcze jedna obawa. Ksiądz Wojtek, który widział Kamilę na plebani o czwartej nad ranem...


sobota, 19 września 2015

Jako że nastał długi weekend, Gosia chcąc nie chcąc musiała wyjechać z rodzicami do dziadków.
Nie bardzo jej to odpowiadało, ponieważ wyjazd oznaczał dla niej opuszczenie tych kilku mszy odprawianych przez księdza Wojtka. Musiała więc zadowolić się swoimi wyobrażeniami o nim, które przychodziły codziennie przed snem.
Kamila natomiast, miała teraz więcej szczęścia...

-Witam piękną panią. - usłyszała w słuchawce telefonu
-O, szczęść Boże. Ale to chyba pomyłka. - zaśmiała się. - Co to się stało, że dzwoni ksiądz do mnie z samego rana?
-Mam propozycję nie do odrzucenia.
-Ah tak? No to słucham. - zaciekawiona czekała na odpowiedź
-Co ty na to, żebyśmy pojechali nad takie fajne jeziorko i popływali troszkę na kajakach? 
-.... - milczała przez dłuższą chwilę - No to mnie ksiądz zaskoczył... Ale to kiedy?
-Dzisiaj, po południu. - z nadzieją wyczekiwał zgody Kamili
-Hmm... no dobra. Nie pływałam nigdy na kajaku, ale brzmi zachęcająco.
-To świetnie! W takim razie eskiem napiszę co i jak. Do zobaczenia!
-Okej, do zobaczenia.

Kamila rozłączyła się i stała jak wryta z telefonem w ręku. Zastanawiała się, czy nie zadzwonić do Gośki, ale z drugiej strony nie chciała dołować jej swoim szczęściem. Dlatego odłożyła telefon i poszła powoli się szykować.

O ustalonej godzinie Kamila z księdzem Michałem pojechali nad jezioro.
Wypożyczyli kajak i popłynęli na środek jeziora. Rozmawiali na różne tematy, ale bez większych sensacji.
Po jakimś czasie podpłynęli już do brzegu i oddali kajak, ponieważ wypożyczyli go tylko na godzinę.
Usiedli na brzegu i wpatrywali się w zachodzące słońce.
-Wiesz co? - spojrzał na nią
- Hmm?
- Tak wiosłowałaś, że nawet nie zmokłaś. To trzeba zmienić. - poderwał się z ziemi, złapał dziewczynę, przerzucił ją przez ramię, wziął rozpęd i wskoczył z nią do wody.
- No ejjj!!! - piszczała, jak tylko głośno potrafiła - Zimna woda!!!
- No popatrz. - zaśmiał się triumfalnie - No w sumie faktycznie zimna. To ja wychodzę.
- Ale ja nie umiem pływać. - powiedziała spanikowana
- Trudno. - puścił jej oczko i oddalił się kawałek, ale tak, żeby jej nie puścić. - Chodź, chodź. - wziął ją na barana i poszli usiąść.
- Zabije Cię!!!! To znaczy....Księdza.... - zmieszała się
- Pięknie wyglądasz wiesz? - patrzył na dziewczynę, która siedziała obok niego w białej mokrej koszulce i krótkich spodenkach.
- Oh pięknie? To fajnie. Tylko trochę mi zimno. - zaśmiała się
- To rozpalimy ognisko. Poczekaj... - wstał szybko po kilka grubszych patyków, poszedł jeszcze do auta po koc i termos z ciepłą herbatą.
- Proszę bardzo, zaraz będzie cieplej. - kiedy rozpalił ogień, usiadł koło dziewczyny i objął ją.
Ona milczała. On otulił ją kocem i podał jej herbatę.
Zrobiło się ciemno, ale siedzieli tak jeszcze jakiś czas.
- Musimy to kiedyś jeszcze powtórzyć. - złapał ją za rękę
Kamila czuła jak po jej ciele przechodzą dreszcze. Czuła się najszczęśliwszą osobą na Ziemi.
- No musimy. Jeśli mnie ksiądz jeszcze będzie chciał gdzieś zabrać. - uśmiechnęła się i spojrzała mu w oczy.
- Dla ciebie nie ksiądz. Dla ciebie... - nie dokończył, ale zbliżył się do niej bardziej i pocałował ją.
Ona w przypływie emocji nie chciała, żeby przerywał, trwali w długim, namiętnym pocałunku, a jego ręce błądziły po jej ciele.
Około północy poszli w stronę auta, żeby wrócić do domu...




niedziela, 23 sierpnia 2015

- No to zapraszam ze mną. - ksiądz Michał zawołał dziewczyny stojące obok wyjścia z zakrystii.
Kamila i Gosia poszły za nim, a kiedy stanęli przy drzwiach plebanii, Michał otworzył drzwi i przepuścił dziewczyny przodem.
Gośka szturchnęła Kamilę, aby ta zapytała o księdza Wojtka.
- A ksiądz Wojtek nam nie pomoże? - zapytała zgodnie z oczekiwaniami przyjaciółki.
- Póki co, to go nie ma. - skierował się w stronę kuchni.
Gosia wyraźnie posmutniała.
- Świetnie. - wyszeptała cicho
- Czego się napijecie? - zapytał stojąc przy kuchennej wyspie
- Ja poproszę kawkę. - odpowiedziała Kamila
- A Ty Gosiu? 
- Yyyy.... - dziewczyna wyrwała się z zamyślenia - też kawę.
- Się robi. 

Przygotowując materiały Kamila i ksiądz Michał bardzo dużo żartowali. Gosia jednak nie miała humoru i pomagała im w milczeniu, przyglądając się tylko, jak wspaniale się dogadują.
Zazdrościła Kamili tej relacji z Michałem. 
Po około pół godzinie drzwi plebani się otworzyły, a w progu stanął ksiądz Wojciech.
- Oho. Wróciła zguba. - zaśmiał się Michał. - Chodź, pomożesz nam.
Na twarzy Gosi momentalnie pojawił się uśmiech, a jej serce zaczęło bić jak szalone.
- Szczęść Boże. - przywitała go, gdy tylko podszedł bliżej.
- Szczęść. - jego uśmiech wydawał się być lekko wymuszony - Nic z tego Michałku. Jestem padnięty. Odmówię brewiarz i kładę się spać.
- No dobrze. To śpij, a my sobie jakoś poradzimy. - powiedział Michał i puścił oczko do Wojtka.
Ksiądz Wojtek, jak powiedział, tak zrobił. Po kąpieli, wszedł do swojego pokoju, zamknął drzwi, odmówił brewiarz i zasnął.

Kiedy Kamila i Gośka skończyły swoją robotę, ksiądz Michał dał im już spokój i puścił je do domu, ponieważ godzina była już późna.

- I jak tam Gocha? - Kamila spojrzała na przyjaciółkę, która znowu była jakaś przygnębiona
- "Szczęść" ?? Co to miało być w ogóle? 
- No co? Odpowiedział ci przecież.
- No fajnie. - odburknęła - "Jestem padnięty" no kurde ciekawe co takiego robił. Włóczy się nie wiadomo gdzie i z kim.
- Gocha, opanuj się. Widziałaś go, powinnaś się cieszyć.
- Co z tego, że go widziałam, jak nawet nie pogadaliśmy. 
- Wszystko jeszcze przed wami, spokojnie. - objęła przyjaciółkę.
- Mhm... już to widzę...


_______________________________________________________________________________

Bardzo mi Was brakowało. :* Mam teraz tydzień spokoju, dlatego udało mi się coś napisać w końcu. :)))
Mam nadzieję, że jeszcze tutaj jesteście. ;)

czwartek, 23 lipca 2015

Słoneczka Wy moje. :* Nie wiem kiedy pojawi się kolejny wpis. Nie ukrywam, że w ten tydzień, który spędziłam poza domem troszkę się rozleniwiłam i muszę wbić się w ten swój codzienny rytm. ;) Próbuje zebrać myśli do opowiadania, ale też moje myśli krążą wokół tego "mojego" X. Więc nie jest tak łatwo. ;-) Mam nadzieję, że do końca tego tygodnia coś się tutaj jednak pojawi.
Pozdrawiam cieplutko! <3

wtorek, 14 lipca 2015

- Hej Kama. To co? Widzimy się o piątej?
- Tak, tak. Wracam właśnie ze szkoły. W ogóle Krystian dzisiaj pochwalił się chyba wszystkim , że będzie miał rodzeństwo. Fajnie, ale wydaje mi się, że jednak nie wszyscy w szkole muszą o tym wiedzieć. - powiedziała lekko zirytowana
- Krystian będzie miał rodzeństwo?? - mówiła zszokowana 
- A to ty nic nie wiesz? - zdziwiła się 
- No nie. Nic mi nie mówił, a ty też nie wspomniałaś..
- No to już wiesz. Dobra. Pogadamy potem, bo jestem już pod blokiem. Bądź po mnie o piątej. Narazie.

***

- No Wojtek... I jak ci się tutaj u nas podoba? 
- Szczerze powiem ci, że zdecydowanie wolę być tutaj u was niż tam, na tej wsi. Ludzie wydają się być dużo milsi, w ogóle kościół jest zadbany i wiesz... nic się nie sypie na głowę.- zaśmiał się 
- No właśnie czyli teraz można powiedzieć jesteś bezrobotny. - zażartował 
- A już nie. Póki nowy kościół się nie wybuduje, to będę tutaj, u was. - nalał sobie kompotu
- To trochę to potrwa. Ale może jakoś z tobą wytrzymam - szturchnął go śmiejąc się. - A to aż tak źle z tym waszym kościołem było?
- Aż tak. Kościół totalnie do rozbiórki. Tyle lat tam stał, a poprzedni proboszcz nawet palcem nie ruszył, żeby o niego zadbać. Żadnych remontów. No po prostu nic.
- To nawet nie pytam na co taca szła. - wziął szklankę i nalał sobie wody
- Masz racje. Lepiej nie pytaj. - podszedł zerknąć na zegarek - Dobra, to ja lece spowiadać.

***

Punktualnie o piątej Gośka czekała na Kamilę pod jej blokiem. Powolnym krokiem szły w kierunku kościoła, cały czas rozmawiając o księdzu Michale i księdzu Wojtku.
Kiedy dotarły do kościoła, Gosia koniecznie chciała usiąść w pierwszej ławce tak, aby mieć idealny widok na ołtarz.
Wybiła osiemnasta i z zakrystii wyszedł ksiądz Wojciech. Gośka nie spuszczała z niego wzroku. Wpatrywała się w jego ciemnozielone oczy czekając, aż ten spojrzy na nią. Ksiądz Wojtek był niesamowicie przystojny. Gosia uwielbiała mężczyzn w sutannach, a szczególnie kiedy mieli ciemne blond włosy. Wojtek więc był dla niej ideałem.
Do pomocy przy komunikowaniu przyszedł ksiądz Michał.
Gosia do komunii poszła do księdza Wojtka. Będąc już blisko niego, lekko zwolniła i po przyjęciu komunii stała jeszcze chwilę, patrząc mu głęboko w oczy. On również zrobił to samo. Dziewczyna odwróciła się i wróciła do ławki. Była podekscytowana tym, że ksiądz Wojtek spojrzał jej w oczy. Zastanawiała się co wtedy pomyślał...
Po mszy Kamila i Gosia szły od strony zakrystii i natknęły się na księdza Michała, który od razu do nich podszedł.
- Pobożne kobietki. No ładnie. - uśmiechnął się
- Szczęść Boże. - powiedziały chórem
- Kama, jutro znowu musimy przygotować plan tego spotkania przed ŚDM. - zwrócił się w stronę dziewczyny
- A no tak. To po mszy?
- Yhym, tak... Po mszy. Gosiu twoja pomoc nam się przyda. Wpadniesz też?
- Gdzie? Na plebanię??
- Tak. Po mszy.
- Jasne, że wpadnę. - ucieszyła się.
Z zakrystii właśnie wyszedł ksiądz Wojtek.
- Szczęść Boże. - Gosia odruchowo wykrzyczała w jego stronę.
- Szczęść Boże. - odpowiedział czarująco się uśmiechając i podszedł na chwilę do nich - Michałku zostaw te piękne damy i chodź na kolację.
- Idę, idę. To do jutra. Trzymajcie się. - pomachał im na pożegnanie i poszedł z Wojtkiem w stronę plebani.


- Kama!! Na plebanię? O bosz... Nigdy nie byłam na plebani. - mówiła podekscytowana
- No to masz teraz okazję. A Wojtek ma pokój obok, więc... - uśmiechnęła się poruszając dwukrotnie brwiami
- Chyba dzisiaj nie zasnę. - zaśmiała się - Widziałaś jak się uśmiechnął? I w ogóle.. "piękne damy"...
- Widziałam, widziałam. To był uśmiech specjalnie dla ciebie. - nakręcała przyjaciółkę jeszcze bardziej - A to, że piękne, to wiadomo. - zaśmiały się obie, a po krótkim spacerku poszły do swoich domów...

czwartek, 9 lipca 2015

Kamila wróciła do domu, przebrała się w ciemne dżinsowe rurki, biały ażurowy sweterek i wyszła do kościoła.
Na mszy Michał spoglądał na nią co jakiś czas, subtelnie się uśmiechając, ale dziewczyna skupiła się dzisiaj bardziej na mszy, więc nawet tego nie zauważała.
Kiedy msza dobiegła końca, Kamila na zewnątrz grzecznie czekała aż Michał wyjdzie z zakrystii.
- Szczęść Boże. - przywitała go, gdy tylko wyszedł
- No cześć. Co tam?
- A no ja do księdza z pytankiem. - uśmiechnęła się
- Ahh z pytankiem. A może wejdziesz na kawkę?
- No w sumie, czemu nie. - ruszyli w kierunku plebanii.

- No to słucham, co to za pytanko masz do mnie. - usiedli na kanapie w pokoju Michała
- Bo słyszałam, że mamy tu kogoś nowego. A przecież dekrety wychodzą przed wakacjami jakoś, nie?
- Aaa tak, tak. Ksiądz Wojciech będzie tu przez jakiś czas. Dokładnie nie wiem jak długo, bo proboszcz nie mówił, a teraz przez dwa tygodnie go nie będzie, więc się nie dowiem. A co? Poznaliście się już?
- Niee. Nawet tego księdza na oczy nie widziałam. - upiła łyk kawy
- A to skąd wiesz, że jest u nas?
- Mam dobre źródła. - puściła oczko
- Mmm, dobre źródła. No dobrze, dobrze. - zaśmiał się. - W ogóle teraz ja mam uprawnienia proboszcza.- mówił dumny
- O no proszę. To można powiedzieć, że teraz ksiądz tu jest szefem. No fajnie. Mam teraz znajomości. - zaśmiała się. W tym momencie do pokoju księdza Michała wszedł ksiądz Wojtek.
- O kurcze. Przepraszam. - na jego twarzy pojawiły się lekkie rumieńce - Pomyliłem pokój.
- Nic nie szkodzi. - powiedział Michał, wstał i podszedł do Wojtka - No Kamila, to jest właśnie ksiądz Wojciech.
Ona wstała, podeszła do niego i podała mu rękę.
- Szczęść Boże. Kamila jestem.
- Szczęść Boże. Miło mi. - podał jej rękę, będąc jednocześnie zdezorientowanym tą sytuacją - To ja już nie będę przeszkadzał... Z Bogiem. - odwrócił się i wyszedł.
- Ten ksiądz...chyba sobie coś pomyślał. - spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać
- Przystojny, nie? - zapytał Michał
- Czy ja wieem... Może być.
- Czyli nie muszę być zazdrosny?
- No tego nie powiedziałam. - wyszczerzyła zęby
- Oh ty. - złapał ją za nosek i usiedli dokończyć kawę.

Rozmawiali jeszcze jakiś czas i około dwudziestej pierwszej Kamila była już w domu. Kiedy przebrała się w domowe ciuszki, od razu zadzwoniła do Gośki.
- Czyli będzie tu jakiś czas? A nie wiesz ile?
- Nie wiem. Proboszcz Michałowi nic nie mówił.
- Dobra. To wiem tylko tyle, że ma na imię Wojtek. No w sumie to już coś. - mówiła zadowolona - Od jutra jestem codziennym gościem w kościele. - zaśmiała się - Ej, dobra muszę kończyć, mama coś chce.
- Okej, pa. - rozłączyła się.

Dziewczyna zjadła kolację, pooglądała TV, potem zadzwoniła jeszcze do rodziców, wzięła kąpiel i poszła spać.


środa, 8 lipca 2015

Kiedy Kamila wróciła już do domu, zastała pod drzwiami Krystiana.
- Cześć Krystian. Co tu robisz? - pytała wyciągając klucze z kieszeni.
- Hej... Przyszedłem po notatki z dzisiaj.
- Aaa okej. To wejdź proszę. - zaprosiła chłopaka do siebie i poszli do pokoju po zeszyty.
- Poczekaj, bo muszę jeszcze posprawdzać czy czegoś nam nie zadali. Chcesz może coś do picia?
- Nie, dzięki. Ja tylko na chwilę...
- No dobra - usiedli na kanapie, a Kamila wyciągała po kolei wszystkie zeszyty zaglądając do środka - A co to się stało, że ciebie w szkole nie było?
- Moja mama się gorzej poczuła...
- O jej! Coś poważnego? Jak się teraz czuje? - pytała ze współczuciem
- Teraz już lepiej. No... W sumie można powiedzieć, że to coś poważnego.
- To znaczy??
- Jest w ciąży - chłopak wypowiadając te słowa wyraźnie posmutniał
- Krystian! Tak się cieszę. Będziesz braciszkiem tak, jak chciałeś. - dziewczyna przytuliła swojego "przyjaciela" - Ej... A Ty się nie cieszysz?
- Szczerze? Chyba nie. Może być nam teraz ciężko z pieniędzmi...
- Nie przesadzaj. Dacie radę. Twój tata ciągle pracuje, dużo zarabia. Nie martw się na zapas. A jak coś, to zawsze możesz na mnie liczyć. Ciotka Iwona na pewno nie będzie miała żadnego problemu, żeby Wam pomóc.
- Dzięki. Może faktycznie za bardzo się przejmuję. - wreszcie na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- No to trzymaj. Przyniesiesz mi jutro do szkoły. - podała mu zeszyty - Będziesz, nie?
- Tak. Jutro już tak. To ja będę leciał. - wstali i poszli w stronę drzwi - Dziękuję jeszcze raz.
- Nie ma sprawy. A i koniecznie pozdrów mamę.
- Pozdrowię. Narazie!
- Pa. - zamknęła za nim drzwi.

***

Następnego dnia po szkole Kamila umówiła się z Gosią na spacer, bo dziewczyna bardzo nalegała na rozmowę. Spotkały się więc w parku.
- No to co jest? - usiadły na ławce
- Byłam rano na mszy, bo miałam zajęcia dopiero na dziesiątą. I wyobraź sobie, że mszę miał jakiś młody ksiądz. I to nie był Michał!
- Jak to?? Przecież jeszcze nie czas na nowego. - mówiła zdziwiona Kamila
- No właśnie też tak pomyślałam. No i teraz mamy zagadkę... Zapytaj Michała dzisiaj może, co?
- Ja?? Michała?
- No przecież nie ja się z nim obsciskuję.
- Ja też nie. Jeju raz czy dwa do czegoś doszło. Bez przesady.
- Ale doszło. Przecież jesteście ze sobą blisko.
- Jasne... - spojrzała krzywo na przyjaciółkę - Ale zapytać mogę. Pójdę na osiemnastą, to go może złapię.
- No i git. Weeeź... ten młody to takie ciachoo... Muszę go poznać!
- Haha oj Gośka, Gośka. Ale jak on był tylko dzisiaj?
- Nawet tak nie gadaj. A jeśli faktycznie, to się dowiedz z jakiej jest parafii. Nie odpuszczę.
- Zaczynasz mnie przerażać. - zaśmiały się obie
- Dobra, to uciekaj, bo już wpół do. - Gośka wskazała na zegarek
- No to uciekam. Jesteśmy w kontakcie. - cmoknęły się w policzek na pożegnanie i każda poszła w swoją stronę...

poniedziałek, 6 lipca 2015

Przez weekend Kamila doszła do siebie. Ciotka została z nią przez te dwa dni, żeby zaopiekować się chorą siostrzenicą. Dziewczyna nie wychodziła z łóżka, więc większość czasu SMS-owała z księdzem Michałem i Gosią. Ciocia Iwona kilkukrotnie próbowała podejść dziewczynę, żeby porozmawiać z nią o ostatnim zajściu, ale za każdym razem się poddawała, ponieważ był to dla niej niewygodny temat.

W poniedziałek, z samego rana chrzestna zrobiła Kamili śniadanie i poszła na zakupy.
Dziewczyna zjadła i poszła szykować się do szkoły. Dzisiaj miała mieć tylko cztery lekcje, w tym jedną religię. Ubrała na szybko czarne rurki, luźną, białą bokserkę z subtelnymi czarno-różowymi nadrukami, czarną skórzaną kurteczkę i również czarne, wysokie trampki z ćwiekami.

W szkole nie było dzisiaj Krystiana, co zdarzało się niesamowicie rzadko, bo nawet, kiedy był chory, przychodził na zajęcia, żeby mieć stuprocentową frekwencję. Musiało stać się więc coś wyjątkowego, ale kiedy Kamila ujrzała księdza Michała, momentalnie przestała zaprzątać sobie głowę jego nieobecnością.

Lekcja religii zleciała dość szybko, a pod koniec zajęć kapłan zadał klasie krótkie zadanie domowe.
Kiedy zadzwonił dzwonek, młodzież szybko udała się w stronę wyjścia, a Kamila jeszcze pakowała swoje rzeczy do torebki.

- Przerwy ci w końcu braknie. - zaczął się z niej podśmiewywać, bo trochę jej schodziło z pakowaniem.
- Spokojnie, nie braknie. Ja zawsze zdążę. - spojrzała na niego z uśmiechem spod opadającej jej na oczy grzywki.
On podszedł do drzwi, zamknął je i oparł się o jej ławkę.
Dziewczyna lekko zdziwiona w końcu zasunęła swoją torbę i chciała już wychodzić, ale Michał złapał ją delikatnie za rękę i przyciągnął blisko siebie.
- Gdzie się śpieszysz? Przecież ty zawsze zdążysz. - zaśmiał się, odgarnął jej grzywkę z oczu i pogłaskał po policzku, patrząc jej prosto w oczy.
Ona speszona poprawiła pasek od torebki, który przez księdza Michała, spadł jej z ramienia i stała tak przed nim nie wiedząc zupełnie co ma teraz zrobić. Na szczęście ten niezręczny dla niej moment przerwał dźwięk dzwonka, rozpoczynający następną lekcję.
- Chyba jednak nie zdążę. - mrugnęła do niego lewym okiem, pocałowała go w policzek i szybko wyszła z klasy.
Zastanawiała się jak to się dzieje... Z jednej strony była speszona stojąc z nim twarzą w twarz, tak blisko siebie, a z drugiej cmoknęła go w policzek, jak gdyby nie było to dla niej niczym nadzwyczajnym.
Oczywiście na lekcję biologii przyszła lekko spóźniona, ale o dziwo nauczycielka nie zrobiła z tego powodu większego problemu. Na biologii nie myślała jednak o temacie lekcji, ale ciągle rozmyślała o księdzu Michale.

Po lekcjach umówiła się z Gosią i wspólnie pojechały na przejażdżkę rowerową. Kiedy zrobiły sobie krótką przerwę, dziewczyna opowiedziała przyjaciółce o dzisiejszym dniu w szkole.

- Wiesz co? Tak szczerze, to ci zazdroszczę... - powiedziała spuszczając głowę Gośka
- Ty mi? Czego?? - pytała zdziwiona
- No wiesz... tego, że ci się zaczyna tak układać z Michałem.
- Myślałam, że jesteś nastawiona bardziej na "nie"...
- Ehh... Dobra. Jak ty jesteś ze mną zawsze szczera, to teraz ja ci coś powiem...
- No mów. - patrzyła na przyjaciółkę wymuszając to, co Gośka chciała jej powiedzieć
- Mi od gimnazjum podobali się księża. Nie ważne czy młody, czy stary... ważne, żeby nosił sutannę, żeby był księdzem...
- Jak to??
- No nie wiem. Nie wiem czemu tak jest, ale... no wiesz... zakazany owoc i te sprawy. Ja tak bardzo chciałabym, żeby jakiś ksiądz się mną zainteresował, żeby inne mi zazdrościły...
- Ej Gocha... Ty tak serio? Kto jak kto, ale po tobie bym się nie spodziewała, że ty...
- Że ja mogę marzyć o idealnym facecie? Tak mogę! Ale nie bój się. Akurat twój Michał mnie nie pociąga.
- Mój Michał... jak to fajnie brzmi... Chooodź tu. - przytuliła przyjaciółkę - Nie martw się. Jesteś atrakcyjna, każdy wikary może być twój. Zobaczysz...

niedziela, 5 lipca 2015

Kiedy dojechali na miejsce, Michał wszedł z Kamilą na górę do jej mieszkania
- Nie pójdziesz do lekarza? Bo strasznie cię rozpaliło. - pomógł jej ściągnąć kurtkę
- Eee nie ma z czym. To tylko jakieś przeziębienie. - ściągnęła buty i weszli do salonu.
- Ty chyba masz gorączkę. - dotknął jej czoła - Gdzie masz termometr?
- Tam w tej górnej szufladzie. - pokazała na komodę
- Proszę. Zmierz sobie temperaturę, a ja idę do łazienki. Tylko bez oszukiwania. - pogroził jej żartobliwie palcem

- I jak?
- 38, 1
- No to co Ty jeszcze na nogach robisz? Przebieraj się i pod kołdrę, raz dwa.
- Dobrze, dobrze, już idę. - uśmiechnęła się do niego, wyciągnęła swoją koszulę nocną z szuflady i poszła do łazienki się przebrać.
W tym czasie Michał zrobił jej ciepłą herbatę z cytryną i zaniósł do jej sypialni.
- O jak miło. - powiedziała, widząc kubek z herbatą na jej szafce nocnej
- Wskakuj pod kołdrę.
Położyła się na łóżku, przykryła po samą szyję, a ksiądz Michał usiadł na rogu łóżka i patrzył na nią.
- No co? Takiej koszmarnej to mnie ksiądz jeszcze nie widział, nie?
- Co ty mówisz? Właśnie tak patrzę i jestem w szoku...
- Czemu?
- Bo nawet jak jesteś chora, to wyglądasz przepięknie. - nie potrafił oderwać od niej wzroku
- Gadane to ksiądz ma. - zaśmiała się lekko zawstydzona.
- Zmierz jeszcze raz - podał jej termometr.

- I?
- 38 i 3.
- To czekaj, pójdę po okład. - wstał i wyszedł z sypialni.

Kamila leżała i patrzyła w sufit, zachwycona zachowaniem księdza. Napisała Gosi sms'a, w którym pochwaliła się przyjaciółce, jak bardzo jej "ukochany" mężczyzna jest opiekuńczy i troskliwy.
Gosia wiedziała, że nie wybije przyjaciółce z głowy spotkań z księdzem Michałem, szczególnie teraz, gdy dowiedziała się, że ksiądz Michał uczy Kamili w szkole. Dlatego też postanowiła cieszyć się szczęściem przyjaciółki.

Kiedy Michał wszedł do sypialni z zimnym okładem, zobaczył, że dziewczyna zasnęła.
Podszedł więc cicho do niej i delikatnie położył zimny okład na jej czoło. Była tak zmęczona, że nawet jej to nie obudziło. Michał spojrzał na zegarek i zobaczył, że ma tylko pół godziny do mszy, ale bał się zostawić chorą dziewczynę samą. Wpadł na pomysł, żeby napisać z telefonu Kamili do jej cioci, żeby przyszła do niej na noc. I tak też zrobił. Ciotka odpisała, że będzie za około 10 minut, więc Michał ze spokojnym sumieniem pojechał na plebanię...

***
- Jestem. - oznajmiła ciotka Iwona
- Cześć ciociu, a co to? - spojrzała na małą walizeczkę, którą przyniosła ze sobą chrzestna
- Jak to co? Pisałaś, że się rozchorowałaś, to jestem. Zostanę na noc. - ciocia odłożyła walizkę i podeszła do dziewczyny, żeby cmoknąć ją w czoło - No faktycznie, gorące czółko masz. Zrobię ci mleka z miodem, okej?
- Okej. - dziewczyna spojrzała na telefon i odczytała sms'a, którego dostała przed chwilą





- // Martwi się? On się o mnie martwi... Jak go nie kochać? // - mówiła do siebie w myślach...


piątek, 3 lipca 2015

Szósta godzina lekcyjna. Klasa Kamili miała właśnie zacząć religię, ale katechetka spóźniała się już kolejną minutę.
- Pani Rita się spóźnia? Niemożliwe. - mówiła z przekąsem Elka
Po chwili Kamila ujrzała postać księdza Michała idącego w ich stronę.
- Szczęść Boże. - powiedział Krystian, który zawsze lubił się wyróżniać
- O, cześć Krystian. Wy macie mieć teraz religię?
- Tak. - odezwała się Elka
- No to wreszcie trafiłem. - zaśmiał się, włożył klucz do zamka i otworzył drzwi - Zapraszam. - wskazał ręką 
- Czemu on tu jest? - pytała Elka Kamilii
- Sama nie ogarniam o co chodzi... - mówiła zdziwiona
Młodzież usiadła na swoich miejscach, a ksiądz Michał stanął na środku klasy.
- A więc.. Widząc zdziwienie na waszych twarzach, chciałbym od razu wyjaśnić. Pani Rita, która dotychczas uczyła was religii, ciężko zachorowała i nie może już uczyć. Jestem więc tutaj za nią i będę miał przyjemność uczyć was religii w tym roku.
- Jak to? Pani Rita chora? Co jej dolega? - zapytała Milena
- Niestety wiem tylko tyle, że to coś poważnego. 
- Biedna... - powiedział ktoś z końca klasy
- W każdym razie... Jestem ksiądz Michał, część z was mnie zna, część widzi pierwszy raz. To może przedstawicie mi się po kolei...

Kiedy już wszyscy w klasie powiedzieli kilka słów o sobie, ksiądz Michał dał im trochę luzu, ze względu na to, że była to ich pierwsza wspólna lekcja.

- Proszę księdza! - wśród panującego hałasu, Elce udało się w końcu zwrócić uwagę kapłana
- Słucham?
- Mogę iść z Kamilą do higienistki? - na te słowa Michał podniósł się z krzesła
- A co się dzieje? 
- Ona chyba zaraz mi tu zemdleje. - spojrzała na koleżankę
- To idźcie. Może niech ktoś jeszcze idzie z Wami, jakby zemdlała. - Michał chciał sam odprowadzić dziewczynę, ale wiedział, że to nie byłby dobry pomysł
- Damy radę. - Ela złapała Kamilę i wyszły z klasy

Minęło pięć minut, a ksiądz Michał coraz bardziej się denerwował.
- Muszę na sekundę wyjść do pokoju nauczycielskiego. Mam nadzieję, że się nie pozabijacie w tym czasie. - powiedział patrząc na ostatnie rzędy 
- Spoko. Nie jesteśmy gimbusami, niech ksiądz idzie. - powiedział Adrian
Ksiądz Michał nie szedł wcale do pokoju nauczycielskiego, ale do gabinetu higienistki. Zapukał trzy razy, uchylił drzwi i zajrzał do środka.
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak. Dziewczyna jest tylko osłabiona, początek przeziębienia. - odpowiedziała higienistka - Stwierdziłam, że nie będę jej zwalniać z lekcji, bo i tak za 10 minut kończą zajęcia, także poczeka tutaj do przerwy.
- No dobrze. To chodź Ela, zapraszam do klasy. - przepuścił dziewczynę przodem - Do widzenia. 
- Do widzenia.

Kiedy lekcja się już skończyła, kapłan wziął torebkę Kamili, dał Krystianowi klucz, aby ten zamknął salę, a sam poszedł ponownie pod gabinet higienistki.
- Odwiozę cię do domu - powiedział Michał, kiedy dziewczyna wyszła z gabinetu
- Dziękuję. - wzięła od niego torebkę i poszli na parking...


czwartek, 2 lipca 2015

- Kamila? Co to miało znaczyć? - pytała zdenerwowana ciotka
- No co? Co ci mam powiedzieć?
- Najlepiej wszystko. Kamila przecież on jest...
- Wiem ciociu! Wiem!!!! - odwróciła się i poszła do salonu, a ciotka pozbierała siatki z ziemii i poszła za nią.
- Po prostu nie podoba mi się to. To nie jest facet dla ciebie. Bedziesz tego żałować. Proszę cię nie pakuj się w to...
- Niby skąd wiesz, że będę żałować? Skąd możesz to wiedzieć??? Jestem szczęśliwa. To się dla ciebie nie liczy?
- Liczy się, ale to nie jest facet dla ciebie, zrozum. Oni tacy są. Wykorzysta cię i zostawi.
- Jacy oni?? Ty nic nie wiesz! Zostaw mnie samą!
- Okej. Ale przemyśl to sobie. - oburzona ciocia zostawiła zakupy na blacie w kuchni i wyszła.

***

- Cześć... Możemy pogadać?
- Krystian? Heej. No dobra, słucham.
- Chciałem cię przeprosić. Milena mi się wygadała, że to jej sprawka z tym co o was mówili. O tobie i księdzu Michale...
- No brawo.  Wiesz myślałam, że uwierzysz mi, a nie jakimś plotkom. Rozczarowałeś mnie...
- No dobra, sory, ale sama wiesz jak to wyglądało. Każdy pomyślałby to samo.
- Ale ty byłeś moim chlopakiem. To gdzie zaufanie??
- Byłem zazdrosny. I właśnie... Byłem twoim chłopakiem... A może moglibyśmy zacząć od nowa? - pytał z nadzieją
- Nie Krystian. Nic z tego. - odpowiedziała stanowczo
- Ale dlaczego? Co ci szkodzi dać mi jeszcze jedną szansę?
- Miałeś szansę i ją zmarnowałeś. Możemy zostać przyjaciółmi...
- No w sumie lepsze to... - w głowie Krystiana pojawiła się myśl, żeby zaproponować Kamilii związek dopiero po jakimś czasie, kiedy odbudują swoją relację. Nie wiedział jednak, że ktoś stoi mu na przeszkodzie...

***

- Ja?? - pytał zdziwiony wikary
- No tak. To wyszło nagle, tamta katechetka ciężko zachorowała i nie może już  uczyć.-  mówił ksiądz Paweł
- Ehh... To kiedy mam zacząć?
- Jutro.
- Już? Przecież ja nawet nie jestem przygotowany. Ja nawet nie wiem jak mam prowadzić te lekcje...
- Poradzisz sobie. Program dostaniesz jutro w szkole, będzie dobrze. - proboszcz starał się dodać wikaremu otuchy
- Świetnie... - powiedział do siebie pod nosem...

____________________________________________________________________________________


Hej dziewczyny. :) dzisiaj niestety  znowu krótko, ale dziękuję za poprzednie komentarze, miłe słowa są super motywujące. ;)) Fajnie wiedzieć, że jesteście tu i zaglądacie. :** Pozdrawiaaam! ;)

środa, 1 lipca 2015

Zaczęła się msza. Z zakrystii wyszedł ksiądz Michał.
Zarówno ciotka Iwona, jak i Kamila były zdziwione, ponieważ to proboszcz miał odprawiać mszę. Dziewczyna od razu zrobiła się spięta i kiedy Michał spojrzał na nią, spuściła głowę w dół i przez resztę mszy nie patrzyła w stronę ołtarza. Przed komunią ksiądz Michał zwrócił się tylko do Boga z prośbą o to, aby wybaczył mu niegodne przyjęcie Komunii, a następnie wyszedł do ludzi Jej udzielać.
Kiedy Kamila podeszła do niego, oboje byli speszeni. Przyjęła Komunię i szybko wróciła do swojej ławki. Uklęknęła, schowała głowę w dłoniach i czuła, jak bardzo jest jej wstyd.
Po mszy Kamila z ciotką stanęły chwilę przed kościołem z kilkoma osobami z rodziny. Ksiądz Michał, idąc w kierunku plebanii, spojrzał tylko w ich stronę i posłał dziewczynie delikatny uśmiech. Ona nie odwzajemniając, wróciła do rozmowy z bliskimi.

Kiedy była już w domu dostała sms-a od księdza Michała:

"To jak? Wybierasz się na te zakupy? ;)"

"Nie, wyślę ciocię."

"Po co ją fatygować, ja mogę skoczyć. Tylko powiedz mi czego potrzebujesz. :)"

  "Ona sama musi iść zrobić małe zakupy dla siebie, więc to dla niej żaden problem."

Po kilkunastu minutach mężczyzna pojawił się u niej w mieszkaniu.
- Coś się stało? Bo chyba nie masz humoru... - stanęli w przedpokoju
- Niee, dlaczego?
- No nie wiem. Ty mi powiedz. W ogóle przepraszam, że tak bez zapowiedzi, ale sama mówiłaś, że mogę wpadać..
- No tak. Jak widać nic mi nie jest. Jest okej. Nie musi się ksiądz martwić. - uśmiechnęła się trochę ironicznie
- Ksiądz?
- A jak mam mówić?
- Normalnie, po imieniu...
- Niech zostanie tak, jak było.
On słysząc to, zrobił krok w przód i chwycił ją za ramiona.
- Nie będzie tak jak było, przecież wiesz! - przysunął ją do siebie, wymuszając, aby go objęła.
Kamila zgodnie z jego oczekiwaniem, objęła go i wtuliła się w niego. W jego objęciach czuła się bezpieczna i szczęśliwa. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się, a w progu stanęła zszokowana ciotka Iwona, która z tego wszystkiego, upuściła siatki z zakupami na ziemię.
Michał natychmiast odsunął się od dziewczyny.
- To ja już pójdę. - rzucił i bez słowa wyjaśnienia wyszedł z mieszkania...

piątek, 26 czerwca 2015

- Żartujesz???? Powiedz mi, że żartujesz!! - krzyczała z niedowierzaniem Gośka
- Nie! Nie żartuję. Pomóż mi! Ja nie wiem co teraz! - dziewczynie załamywał się głos
- Ale powiedz mi... jak do tego w ogóle doszło? Co on robił u ciebie???
- Jak widzisz miałam drobny wypadek. On mnie odwiózł. Noo iii tak jakoś wyszło, że zjedliśmy niewinną kolację, oglądaliśmy film i zasnęłam...
- I????
- Noo i potem się przebudziłam, on też i stało się...
- KAMILA! Czy ty do reszty zwariowałaś? To jest K S I Ą D Z, do cholery!!!!! Kama!
- Nie drzyj się na mnie okej?!! Facet to facet! Podoba mi się. Nic nie poradzę. Stało się.
- Nie no, nie wierzę. Dziewczyno!
- Pomóż mi, proszę.
- Ale jak? - mówiła już spokojniejszym głosem
- Nie wiem, boję się. To jest takie niesamowite, ale się boję...
Gosia przytuliła przyjaciółkę i zaproponowała dziewczynie unikanie księdza. Oczywiście Kamila nie chciała tego robić, bo spotkania z nim ją uszczęśliwiały.

***

Proboszcz i ksiądz Michał sprzątali plebanię po nocnej awarii wody. Michał cały czas myślał o dziewczynie, ale miał do siebie żal, że wyszedł nawet się z nią nie pożegnając.
- Zaraz msza. - powiedział proboszcz, spojrzawszy na zegarek - Możesz ty?
- Ja? - nie do końca wiedział czy to dobry pomysł - No...dobra.
Wiedział, że powinien się wyspowiadać, ale do mszy została tylko godzina, a do najbliższego kościoła miał kawałek drogi. Proboszczowi nigdy nie odważyłby się wyspowiadać, a szczególnie nie teraz..

***

- Cześć ciociu, co tak wcześnie wpadłaś? - pytała zdziwiona widząc ciotkę w drzwiach
- Jak to? Msza za dziadka. Zapomniałaś?
- Msza?? O kurcze, zapomniałam.
- To szykuj się szybko, bo proboszcz nie będzie czekał.
- Już, już. To wchodź i zrób sobie coś do picia...
Dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i wyciągnęła z szafy ładną, czarną sukienkę przewiązywaną w tali drobnym, rzemykowym paskiem. Poprawiła włosy i po kilku minutach była już gotowa do wyjścia.
Ciotka Iwona odłożyła kubek z sokiem, ubrała buty i po chwili obie były już w drodze do kościoła...


wtorek, 23 czerwca 2015

Przebudziła się około drugiej. Leżała na jego klatce piersiowej. Delikatnie podniosła głowę i spojrzała na niego. Korzystając z okazji wpatrywała się w jego twarz.
- // Dlaczego on musi być taki przystojny? // - pytała siebie w myślach i patrzyła na jego usta. Tak bardzo kusiło ją, by go pocałować...
On ocknął się nagle i od razu zwrócił swoją twarz w jej stronę tak, że patrzyli sobie prosto w oczy.
Ksiądz Michał uśmiechnął się tylko do niej zalotnie. Jej serce waliło z całych sił, a on nie czekając przybliżył się do jej ust i pocałował ją. Ona odwzajemniła pocałunek i delikatnie ugryzła go w dolną wargę. Zaraz potem zdała sobie sprawę z tego, że źle robi, i chciała się odsunąć, ale on złapał ją za pupę i przysunął jeszcze bliżej siebie. Nie próbowała się mu wyrwać. Wtuliła się do niego i pozwoliła mu całować się po szyi.
Nagle zadzwonił telefon. Odsunęli się od siebie, żeby Michał mógł wyciągnąć go z kieszeni. Dzwonił proboszcz. Wiedział, że musi odebrać.
- Tak?
W tym czasie Kamila powoli wstała i poszła do łazienki.
- Gdzie jesteś?
- Yyyy.... tak, właśnie. Zapomniałem księdza uprzedzić... Dzisiaj nocuję u siostry... - improwizował
- Wiem, że jest środek nocy, ale musisz przyjechać, mamy małą awarię na plebanii. - mówił poddenerwowany proboszcz
- Awarię?
- Muszę się rozłączyć. Przyjeżdżaj!

Michał wybiegł szybko z mieszkania dziewczyny, wsiadł do auta i pojechał na plebanię.


Kamila usiadła na rogu wanny i wpatrywała się w sufit cała się trzęsąc. Nie wiedziała już co myśleć. Stało się. Jej marzenia zaczynają się spełniać, ale... zdawała sobie sprawę, że te marzenia powinny zostać tylko marzeniami. Jednak nie długo skupiała się na tym i napisała krótkiego smsa do Gośki.

                                             " Zasnęliśmy u mnie w domu. Pocałował mnie. "

I wyszła z łazienki zostawiając w niej telefon. Rozglądała się po mieszkaniu, ale Michała już nie było.
Usiadła na kanapie i siedziała wpatrując się w odległy punkt ciemnego pokoju. Przed oczami miała tylko tę sytuację z przed kilku minut. Była szczęśliwa, ale jednocześnie też zszokowana tym wszystkim co się wydarzyło. Czuła, jakby jej życie nagle odwróciło się o 180 stopni... Nawet nie wiedziała kiedy poszedł, bo nie powiedział do niej ani słowa. Na dobrą sprawę tej nocy nie odezwali się do siebie ani razu. Nie wiedziała co on teraz myśli. Nie miała pojęcia co teraz będzie. W końcu wstała z kanapy i poszła położyć się do sypialni...

sobota, 20 czerwca 2015

-Gdzie masz klucze? - zapytał stojąc pod jej drzwiami i trzymając ją nadal na rękach
-W kieszeni, już wyciągam.
-Ty się lepiej mnie trzymaj. Tu?
- Yhym. - poczuła jak sięga do jej kieszeni
Michał wyjął klucze i otworzył drzwi.
-Proszę bardzo, dostawa do domu. - wszedł z nią do jej mieszkania, jedną nogą zatrzaskując drzwi. Zaniósł dziewczynę do salonu i położył na kanapie.

W tym czasie dziewczyna nie wiedziała jak się zachować, bo oprócz nauki jazdy na rolkach w parku, nigdy więcej nie miała przyjemności być dotykaną przez niego. Czuła, jak jej serce bije mocniej, bo to, co właśnie się działo, mimo tego okropnego bólu nogi, było dla niej jak dotąd najprzyjemniejszą rzeczą, jaka ją tutaj spotkała.

- I jak nóżka? - spojrzał zatroskany na półleżącą dziewczynę.
- W sumie...już lepiej. - lekko wyprostowała nogę
- Na pewno?
- Tak, tak.
- To tą kolację może zrobię ja? Co ty na to?
- Nie no... Już wstaję. Ksiądz jest moim gościem teraz. - poruszyła się gotowa, by wstać
- Daj spokój. - skierował się do kuchni - Hyym...Co my tu mamy - otworzył drzwi lodówki - Oj, chyba by się małe zakupy przydały. - spojrzał do środka, gdzie zobaczył tylko kilka jajek, pieczarki i dwa jogurty - Dobra, to będzie jajecznica z pieczarkami. Może być?
- Wiem, muszę jutro iść na zakupy. Może być. - patrzyła z salonu w stronę kuchni
- To włącz TV może jakiś fajny film leci, a ja tutaj zrobię jedzonko. - rzucił przez ramię wyciągając produkty

Kamila leżała przeglądając kanały, a ksiądz Michał postawił wodę na herbatę. W mieszkaniu świeciło się tylko światło w kuchni i mała lampka przy kanapie, dająca przyjemną, ciepłą barwę.

- I voilà. - postawił talerze na stoliku, a następnie doniósł dwie szklanki herbaty.
Delikatnie usiadła ściągając nogi z kanapy, tym samym robiąc miejsce kapłanowi.
- Mmm... ale pachnie. - przytrzymała grzywkę i nachyliła się nad talerzem, aby zachwycić się zapachem przygotowanego posiłku.
Ksiądz Michał usiadł obok niej i po raz kolejny wspólnie zjedli kolację.

Dziewczyna była trochę spięta, a młody wikary od razu to zauważył. Z resztą trudno jej się dziwić. Rzadko zdarza się gościć księdza we własnym domu i to jeszcze o tak późnej porze. No może za wyjątkiem kolędy, ale podczas kolędy, ksiądz raczej nie przygotowuje kolacji dla parafian.
Wreszcie po skończonej kolacji, ksiądz Michał wyniósł talerze do kuchni i wrócił do dziewczyny.
- Widzę, że coś nie możesz się zdecydować. - patrzył, jak poddenerwowana obecnością kapłana dziewczyna przerzuca kanały. - Mogę? - złapał za pilota i włączył jakąś komedię, która leciała w TV.
- Nie żebym księdza wyganiała, ale... ksiądz nie musi wracać do domu? - spojrzała na niego zdziwiona.
- To plebania. Więc co to za dom? Wolę tutaj z tobą posiedzieć, bo przynajmniej mam cię na oku. Proboszcza znowu nie ma, a szczerze mówiąc nie chce mi się siedzieć samemu pośród czterech ścian.
- Ja nie mam nic przeciwko. Jak ksiądz będzie chciał, to niech ksiądz śmiało wpada. - uśmiechnęła się
- To miło z twojej strony. - siedzieli wpatrzeni w telewizor, rozmawiając jednocześnie na różne tematy.

Komedia okazała się być słaba i po jakiejś pół godzinie dziewczyna zasnęła i opadła na ramię księdza.
W tej chwili po jego ciele przeszły ciarki, a zaraz potem zadowolony uśmiechnął się do siebie. Jak za dawnych czasów mógł być tak blisko kobiety. Nie miał zamiaru się ruszać, chociażby dlatego, żeby nie obudzić Kamili. Było już około 23:15. Delikatnym ruchem ręki zgasił lampkę, a pokój oświetlało teraz tylko światło telewizora. Jednak i ksiądz Michał poczuł zmęczenie i z dziewczyną na ramieniu, zasnął...

środa, 17 czerwca 2015

- Ałaaa!! - dziewczyna siedziała w karetce i patrzyła na swoje poobijane i krwawiące ręce i nogi.
- Jeszcze chwilka. - powiedział ratownik opatrując dziewczynę - za chwilkę będziemy na miejscu.
- Miałaś dużo szczęścia. - powiedziała lekarka pogotowia
- Rzeczywiście, szczęście... - odfuknęła jej dziewczyna, zwijając się z bólu
- Naprawdę mogło to się skończyć tragicznie. To cud, że ten kierowca zwolnił w ostatniej chwili. Jakby nie zwolnił, to wjechałby w ciebie z takim impetem, że nie mielibyśmy kogo opatrywać. Pamiętasz coś w ogóle?
Dziewczyna milczała przez chwilę, próbując przypomnieć sobie co się dokładnie stało.
- Ja.... ja.... ja nic nie pamiętam!! - wykrzyczała przerażona - Dlaczego ja nic nie pamiętam??
- Uspokój się. Zaraz sobie przypomnisz. Jesteś jeszcze w szoku, to dlatego. Spokojnie. - lekarka uspokajała dziewczynę

***

Ksiądz Michał szybko wrócił na plebanię, ściągnął rolki, rzucił je na podłogę, wsiadł w auto i czym prędzej ruszył do szpitala. Był przerażony. W drodze do szpitala odmówił dziesiątkę różańca.
Kiedy już był na miejscu, wbiegł do środka i próbował odnaleźć Kamilę. Po kilku minutach poszukiwań, udało mu się odnaleźć salę, w której leżała dziewczyna. Korzystając z okazji, że nikogo z lekarzy nie było w pobliżu, wszedł do niej i stanął przy jej łóżku.
Dziewczyna spojrzała na niego, bardzo uważnie mu się przyglądając.
- O mój ... - ugryzł się w język, by nie złamać drugiego przykazania - Kama, nic ci nie jest? - pytał z przerażeniem w głosie, patrząc na jej opatrunki i rany na twarzy
- Jest okej. - dziewczyna nadal wpatrywała się w mężczyznę i nagle do oczu zaczęły napływać jej łzy.
Kapłan dostrzegł to i szybko usiadł przy niej łapiąc ją bardzo delikatnie za rękę.
- Co się dzieje? Nie płacz, heej. - patrzył w jej lśniące od łez oczy
- Ja.... ja nie wiem kim jesteś. - wybuchnęła płaczem - Boję się!
Michał nie wiedział jak ma się zachować, bo ta wiadomość wystraszyła go, ale nie chciał okazywać swoich emocji, by  jeszcze bardziej nie przestraszyć dziewczyny.
- Słonko, nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Poczekaj tu chwilkę, zaraz wrócę. - puścił jej dłoń i ruszył, by znaleźć jakiegoś lekarza.

- Panie doktorze! Co się dzieje? Dlaczego ona nic nie pamięta?!
- Przepraszam, pan jest kimś z rodziny?
- Tak! - skłamał bez zastanawiania
- Hmm, no więc pacjentka zostanie  już dzisiaj wypisana do domu. Ten zanik pamięci jest tylko chwilowy, ze względu na szok, jakiego doznała. Tomografia nie wykazała nic niepokojącego, dlatego nie ma sensu trzymać zdrowej osoby tutaj w szpitalu.
- Ale jak to wypisana? Przecież ona nic nie pamięta... - denerwował się na lekarza, który wydał mu się tą odpowiedzią bardzo niekompetentny.
- Jak już mówiłem, zanik pamięci jest chwilowy. Kiedy pan odwiedził pacjentkę?
- Przed chwilą.
-No to spokojnie. Za chwilkę będzie wszystko w porządku. A teraz pan wybaczy, muszę iść do innych pacjentów.
Wikary odwrócił się i wrócił do dziewczyny.

-Szczęść Boże. Fajnie, że ksiądz przyjechał. - powiedziała cicho
-Jak się czujesz? Przed chwilą nie wiedziałaś kim jestem.
- Naprawdę?? - była zdziwiona, że kapłan już u niej był, ale zdała sobie sprawę, że jak się przyzna, to nie wypuszczą jej zbyt szybko ze szpitala - A no tak, ja jestem bardzo śpiąca i to pewnie dlatego. - uśmiechnęła się delikatnie
- Za pół godziny cię wypuszczą. Boli bardzo? Nawet nie wiesz jak się bałem...
- Nooo niestety. Szczególnie noga.
- Noga? Złamana?? Lekarz wie???
- Haha proszę księdza, spokojnie. - dziewczyna nie umiała powstrzymać śmiechu widząc panikę w jego oczach - Boli, bo przecież na nią upadłam, ale wszystko okej.
- No widzę, że tobie jest bardzo do śmiechu. - rozluźnił się trochę - A ja prawie zawału dostałem tam. - zaśmiał się

Z przyjemnego wieczoru, zrobiła się dość chłodna noc.
Po około 20 minutach Kamila była już gotowa do wyjścia. Michał wziął ją pod ramię i zaprowadził do samochodu. Pojechali do domu dziewczyny.
Jadąc autem nie rozmawiali zbyt dużo.
Gdy już byli na miejscu, Kamila wysiadła z auta i podziękowała mężczyźnie za podwiezienie.
- Ale chyba nie sądzisz, że ja cię tylko podwiozłem? - wysiadł szybko za nią
- To co? Mam księdza na kolację zaprosić, tak? - zaśmiała się
- No skoro nalegasz. - otworzył jej drzwi wejściowe i przepuścił przodem.
- Auuuu! - na jednym ze stopni przekrzywiła jej się noga i dziewczyna poleciała do tyłu
- Mam cię! - ksiądz Michał zdążył złapać dziewczynę, ponieważ szedł tuż za nią - W porządku?
- Boli. - skrzywiła się z bólu
Bez wahania wziął Kamilę na ręce. Ona objęła go za szyję i poczuła jej ulubiony zapach jego perfum...

czwartek, 11 czerwca 2015

Hej dziewczyny! Na pewno każda z Was słyszała o serialu "Ptaki ciernistych krzewów". Niestety nigdzie na necie nie moglam go obejrzeć, a bardzo mi zależało.
I UWAGA!!!!



"KULTOWY SERIAL POWRACA"!!!!! Przyjaciółka wysłała mi dzisiaj zdjęcie, bo widząc hasło "miłość do księdza" od razu pomyślała o mnie. :D gdyby nie ona, byłabym nie świadoma. Strasznie, strasznie się cieszę, że ten serial powraca!!!! :)))))))))))

wtorek, 9 czerwca 2015

Po powrocie do domu Kamila wypakowała nowy dres, przymierzyła go i stanęła przed lustrem.
Przymiarki przerwał dźwięk telefonu. Dziewczyna sięgnęła do torebki, wyciągnęła z niej telefon i widząc połączenie od mamy natychmiast odebrała.
- Hej skarbie, jak tam? Wszystko w porządku?
- Tak mamo, właśnie wróciłam z zakupów. A co u was słychać?
- U nas po staremu... z zakupów powiadasz? No to pochwal się co kupiłaś fajnego? - pytała z ciekawością mama
- A wiesz, taki ładny, biało-szary dresik z najki. Ten taki obcisły co mi się zawsze podobał.
- A wiem, wiem. No to super. Pieniążków ci starcza?
- Tak mamuś, dziękuję. Będę kończyć, bo uciekam na rolki.
- No to ostrożnie tam. Buziaki. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Pa.

***

- Niech ksiądz spojrzy. Teraz już jeżdżę lepiej od księdza. - Kamila podjechała pod plebanię.
- No nie wydaje mi się. - kapłan spojrzał na dziewczynę i zaczął się podśmiewywać
- Ah tak? To wyjedźmy tam, za szkołę. Tam jest prosta długa droga. Pościgamy się, okej?
- Dobra. Ale wyścig to wyścig. Nie będę dżentelmenem. - zaśmiał się
- Obejdzie się. - spojrzała na kapłana z uśmiechem po czym oboje ruszyli w kierunku szkoły.

Piękny, ciepły, jesienny wieczór. Złotawe liście na drzewach i zachód słońca były cudownym umileniem wieczornych spacerów.Ksiądz Michał i Kamila jechali przed siebie, rozmawiając na różne tematy...  jadąc do wyznaczonego przez dziewczynę celu, mijali po drodze spacerujące, zakochane pary, trzymające się za ręce. Zerkali tylko na siebie i wyprzedzali każdą z nich...

- No to tutaj mamy start, a taam.... - wikary oddalił się na chwilę od dziewczyny by wskazać miejsce, w którym mieli się zatrzymać - a tutaj jest meta - krzyknął z daleka do Kamili
- OKEJ! - odpowiedziała mu głośno.
Kiedy Michał wrócił do dziewczyny, oboje stanęli na 'starcie'.
- Ale powiem ci, że taka całkiem prosta to ta droga nie jest. - patrzył na pojawiające się gdzie niegdzie dziury.
- Haha wycofuje się ksiądz?
- Ja??? A w życiu! - powiedział z ogromną pewnością siebie w głosie
- To... 3....2......1!
- Ej! Za szybko ruszyłaś! Nie ma tak! - ksiądz widział jak dziewczyna momentalnie go wyprzedziła. Przyśpieszył z całych sił i wyprzedził dziewczynę z wielkim uśmiechem zadowolenia na twarzy.
Kaplan był już na dużym prowadzeniu... Odwrócił się na chwilę do tyłu, żeby pośmiać się z goniącej go dziewczyny. Nagle zauważył wyjeżdżający z bocznej uliczki, pędzący samochód.
- KAMILA UWAŻAJ!!!!!!!! - krzyknął z całych sił. Niestety, za późno...

_______________________________________________________________________________________


Hej dziewczyny. ;))  dziękuję Wam bardzo za wszystkie miłe komentarze. Mam nadzieję, że mimo tak krótkich wpisów będziecie tu zaglądać nadal. Ściskam mocno. :*


czwartek, 4 czerwca 2015

Minęło kilka dni, ale atmosfera na plebanii nadal była troszkę napięta.
Ksiądz Paweł nie chciał być nie przyjemny dla młodego wikarego, bo sam w jego wieku miał co nieco na sumieniu, ale martwił się o niego, bo nie chciał, żeby wpakował się w jakieś kłopoty.
Po jakimś czasie proboszcz zdobył się na odwagę, żeby na spokojnie porozmawiać z Michałem i powiedział mu o swoich obawach.
- Wiem co robię, naprawdę. Ale dziękuję za rozmowę. - odpowiedział spokojnie Michał
- Wiem, że jesteś mądrym człowiekiem, po prostu się martwię. A no i przepraszam cię za tą sytuację wtedy przy śniadaniu. Nie powinienem tak naskoczyć.
- Oj dobra. Nic nie szkodzi. Ja wszystko rozumiem. 
Proboszcz przytulił wikarego po ojcowsku i poklepał po plecach...

***

Przez tych kilka dni, Kamila i ksiądz Michał spotykali się przygotowując modlitwy i pieśni na spotkania młodzieżowe. Czasem dziewczyna pomagała też przy wypełnianiu papierków w kancelarii. Każde kolejne ich spotkanie sprawiało, że łapali ze sobą jeszcze lepszy kontakt. Mimo to, dziewczyna ciągle czuła jakiś niedosyt...

***

- Gocha, powiedz mi. Co ja mam robić? Ja kocham tego człowieka!!! - mówiła rozpaczliwym tonem Kamila
- Przestań! To jest ksiądz! Z resztą tobie się tylko tak wydaje. Kilka spotkań poza kościołem i ty już go kochasz? No błagam cię!
- No ale wiesz o co mi chodziiiii... Zauroczyłam się no!
- No to ci przejdzie. Nie panikuj...
- Ja nie wiem czy chcę, żeby mi przeszło. - patrzyła na przyjaciółkę widząc jej niezadowoloną minę
- No chyba nie sądzisz, że coś z tego może być? On jest dziewięć lat starszy od ciebie. Dziewczyno!
- Wiek to tylko liczba. - mówiła, starając się nie pozbawiać siebie samej nadziei
- A gdzie w tym wszystkim masz Boga? Zastanów się co mówisz. Nie sądzisz chyba, że zrzuci dla ciebie sutannę.
- Ehh... w sumie... nie wiem co się ze mną dzieje. Muszę się ogarnąć.
- No, pasowałoby. - przytuliła przyjaciółkę
- Okej, okej. Powinnam się cieszyć, że Michał ze mną w ogóle rozmawia. Ale.... 
- Ale co??? 
- Jak on coś do mnie czuje?
- Nie wmawiaj sobie takich rzeczy. Jesteś dla niego tylko parafianką.
- Potrafisz człowieka zdołować. A jeszcze wtedy tak się ze mną cieszyłaś...
- Nie chcę cię zdołować, tylko chcę, żebyś zaczęła trzeźwo myśleć. Cieszyłam się, że byłaś szczęśliwa, ale nie sądziłam, że jesteś w stanie tak głupio gadać.
- No może i masz rację. Ja już tego nie kontroluje. Myślałam, że zachowuję się dojrzalej... Dzięki, że mi uświadamiasz, że nadal zachowuję się jak mała dziewczynka, a nie licealistka.
- Do usług. - obie trwały w uścisku z uśmiechem na ustach.
Nagle Kamila poczuła wibrację telefonu. 
- Kto to? - zapytała Gosia
- Ksiądz Michał. - powiedziała z nieopisaną radością w głosie
- Co chce??
- Umówić się na rolki! - wykrzyczała prawie piszcząc
- Ej ej ej! Nie idziesz, prawda?
- Pójdę, ale przecież wiem... Tylko przyjacielski wypad na rolki. Spoko.
- No! Przyjaźnić się możecie, pozwalam. - dziewczyny zaśmiały się i postanowiły pójść na zakupy, żeby Kamila kupiła sobie jakiś fajny dresik.

***

Ksiądz Michał z niecierpliwością czekał na wiadomość zwrotną od dziewczyny. Kiedy już dostał odpowiedź, umówili się na godzinę 19:30 pod plebanią...

niedziela, 31 maja 2015

Usiedli w kuchni przy małym trzyosobowym stoliku, na przeciw siebie. Na początku dziewczynie było niezręcznie jeść w towarzystwie księdza, ale kiedy ksiądz zainicjował rozmowę, Kamila szybko się rozluźniła i poczuła się bardziej swobodnie. Rozmawiali głównie o przygotowaniach do ŚDM, a czasem pojawiła się mała wzmianka o szkole. Obojętnie jaki temat został poruszony, oboje doskonale się dogadywali. Przed 21 dziewczyna dostała SMS'a od ciotki Iwony, która zapowiedziała swoją wizytę za pół godziny.
- Będę musiała uciekać. - powiedziała chowając telefon do kieszeni.
- Już? - spytał z lekkim rozczarowaniem
- Tak, ciocia zaraz u mnie będzie. Ale jeszcze zdążymy pozmywać. - wstała i z talerzami w ręku udała się w kierunku zlewozmywaka.
- Ohh niee. Nie mogę ci pozwolić zmywać. Przecież jesteś moim gościem. - uśmiechnął się do dziewczyny
- No i co z tego? Będzie miał ksiądz mniej roboty na wieczór, a więcej czasu na modlitwę. - uśmiechnęła się szeroko
- Mam dzisiaj mnóstwo czasu, ale dziękuję za chęci.
- Na pewno? No dobra, ale następnym razem nie odpuszczę. - wsadziła naczynia do zlewu i ruszyli w kierunku drzwi.
- Dziękuję za miły wieczór. - mężczyzna z zadowoleniem patrzył na dziewczynę.
- Ja również. Dobrej nocy!
- Do zobaczenia!

Kamila idąc do domu, analizowała cały dzisiejszy wieczór. Szła z uśmiechem na ustach szczególnie wtedy, kiedy przypominała sobie komplement księdza Michała. Zanim dotarła do domu, napisała Gośce wszystko co się wydarzyło. Kiedy już weszła do mieszkania, cała w skowronkach usiadła na kanapie i w oczekiwaniu na ciotkę oglądała TV...

***

Ksiądz Michał zostawił naczynia w zlewozmywaku i poszedł wziąć prysznic.
Wyszedł z  łazienki, wziął z wiszącej półeczki Pismo Święte i zaczął czytać kolejny rozdział.

Około 2:15 wrócił ksiądz Paweł. Cichym krokiem udał się do kuchni, żeby na szybko coś przekąsić. Otworzył lodówkę, wyjął kawałeczek wędzonej szynki, sięgnął po kromkę chleba i usiadł przy stoliku.
W zlewie zauważył dwie szklanki i dwa talerze. Pomyślał, że wikary pewnie zaprosił siostrę do siebie, żeby nie spędzać samotnie wieczoru. Proboszcz zjadł, wziął kąpiel i poszedł spać.


Następnego dnia Michał otworzył oczy i uśmiechnął się do sufitu. Śniło mu się, że razem z Kamilą był na pielgrzymce i idąc, bezkarnie trzymali się za ręce.
Wstał, ubrał się i poszedł na śniadanie.
- No i co tam u twojej siostry słychać? - zapytał ciekawy proboszcz
- Yy... u mojej siostry? W sumie ostatnio jakoś nie dzwoniłem do niej. - odpowiadał zdziwiony na pytanie proboszcza
Rzadko kiedy zdarzało się, żeby proboszcz rozmawiał z Michałem o rodzinnych sprawach.
- A to kto w takim razie zawitał wczoraj do ciebie? Bo widzę że z kolacji nic nie zostało, a nie sądzę, żebyś miał aż taki apetyt. - pytał śmiejąc się
- Jedna z uczestniczek tamtych rekolekcji, wie ksiądz... - starał się odpowiedzieć wymijająco
- Która? Chyba nie panna Lasota?
- Nooo....yyy... tak. Właśnie ona. - odpowiadał zmieszany
Wikary wiedział, że nie zrobił nic złego, ale jednocześnie było mu głupio, bo zdał sobie sprawę z tego, jak to może wyglądać oczami księdza proboszcza.
- Michał! Chcesz mi coś powiedzieć? Już plotki były, biskup przyjechał, mówiłeś, że to nie prawda...
- No bo nie prawda! - nerwowym ruchem odsunął od siebie talerz - Ona mi tylko pomaga w przygotowaniach do Światowych Dni Młodzieży, przecież ksiądz wie!
- I tak wpadła przypadkiem na kolacyjkę? No okej. - mówił sarkastycznie proboszcz - Zapamiętaj tylko jedno. Ja tu nie chcę mieć żadnych kolejnych skandali. Uważaj co robisz. - proboszcz wstał od stołu i poszedł szykować się na poranną mszę...

piątek, 29 maja 2015

- No i pięknie! Wyglądasz nieziemsko. - Gosia patrzyła na Kamilę z dumą
- Oh nie przesadzaj. - dziewczyna przyglądała się sobie w lusterku z każdej strony - Serio?
- Całkiem serio, no przecież mam talent, nie wiesz o tym?
- No masz, masz. Nie da się zaprzeczyć. - patrzyła na siebie z nieukrywanym podziwem
- I teraz marsz na msze! A ja biegnę zakuwać na gegre.
- Dziękuję ci! -  odprowadziła przyjaciółkę do drzwi, cmoknęła ją w policzek i poszła jeszcze na chwilkę do łazienki.

***

- No to weź za mnie tą mszę, bo akurat mi coś wypadło. -  proboszcz zwrócił się do młodego wikarego
- Okej, a coś mega ważnego?
- Mega - zaśmiał się - wrócę dopiero koło trzeciej rano, także kolację zjesz sam.
- No dobrze... - wikary ubrał płaszcz i poszedł do kościoła.

***

Kamila usiadła w drugiej ławce obok filaru. Kiedy wybiła 18, wyszedł ksiądz Michał, a jej serce zaczęło szybciej bić. Michał od razu skierował wzrok w jej stronę. Uśmiechnęli się do siebie, a potem każde z nich skupiło się na modlitwie.
Po mszy, gdy ludzie już wyszli, Kamila klęczała jeszcze dłuższą chwilę w ławce. Kapłan z zakrystii dostrzegł dziewczynę, i podszedł do niej, siadając obok.
- No, no... Jaka pobożna.
- A no czasem trzeba. - zachichotała cicho
- Przejdziemy się?
- Z wielką chęcią. - odpowiedziała z zadowoleniem w głosie

Wyszli z kościoła, ale Michał nie chciał spacerować w sutannie, więc weszli jeszcze na chwilę na plebanię.
Kiedy Michał się przebierał, zaczął padać deszcz. Wspólnie stwierdzili, że nie mają ochoty spacerować w takich warunkach, więc zostali na plebani, siedząc przy ciepłej kawie.

- Już chyba wiem kto jest sprawcą tych plotek. - odstawiła filiżankę na stolik
- Tak? To kto jest tak inteligentny?
- Milena Zielińska z mojej klasy.
- Zielińska? Hmm... no to teraz już wszystko jasne. Jej babcia jest w Radzie Parafialnej. Jak ją mijałem jakiś czas temu, to nawet się do mnie nie odezwała. A potem wydzwaniała z pretensjami.
- No to chyba zagadka listów do biskupa też rozwiązana.
- Na to wychodzi. - mówił z rozczarowaniem w głosie - Dobrze wiedzieć kto mi taką świnię podłożył, ale że pani Basia, to bym się w życiu nie spodziewał.
- Cóż... Ja Milenie dzisiaj coś powiedziałam i się zamknęła. Ale zmieńmy już może lepiej temat na przyjemniejszy.
- I prawidłowo. - kapłan przyglądał się dziewczynie - Wiesz, że bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz?
- Dzieło Gosi. - komplement bardzo ją ucieszył, ale nie chciała zbyt emocjonalnie tego pokazać, więc tylko się uśmiechnęła i z powrotem sięgnęła po filiżankę.
- To nadal utrzymujecie kontakt?
- Tak, tak. Teraz Gosia to mój najlepszy przyjaciel.
- A to z Krystianem nie odzywacie się do siebie? - spytał zaciekawiony
- Nie. On teraz ciągle udaje, że mnie nie widzi. Ale nie ważne... widocznie tak miało być. - powiedziała obojętnym tonem
- Szczerze, to myślałem, że zachowa się inaczej. Widocznie się pomyliłem co do niego...
- No nie tylko ksiądz.
- Ehh... - westchnął tylko, po czym spojrzał w kierunku kuchni - Właśnie! Dotrzymasz mi towarzystwa przy kolacji? Bo ksiądz Paweł miał jakiś wyjazd, a sam tego nie zjem.
Dziewczyna chwilowo zamilkła, ponieważ nie spodziewałaby się, że jej małe marzenia w tak krótkim czasie mogą się spełniać. I że w ogóle mogą.
Jeszcze nie tak dawno bliski kontakt z jakimkolwiek kapłanem nie wydawał jej się być możliwy. A teraz? Po raz kolejny jest na plebanii, z księdzem, sam na sam. Plebania wydawała jej się kiedyś być miejscem tajemniczym, niedostępnym dla zwykłego, szarego człowieka... Kolacja? Dla niej wydawało się być to możliwym tylko w snach, albo jakichś opowiadaniach...
Szybko zorientowała się, że nie udzieliła kapłanowi odpowiedzi, więc momentalnie ocknęła się ze swojego zamyślenia i zgodziła się na propozycję księdza Michała...

wtorek, 26 maja 2015

- Michał! Wstawaj!! - ksiądz Paweł dobijał się do drzwi wikarego.
Ksiądz Michał przebudził się zdezorientowany, spojrzał na zegarek i momentalnie zerwał się z łóżka.
Była 7.40. O tej godzinie powinien siedzieć w konfesjonale. Przeżegnał się tylko i otworzył drzwi.
- Kurka! Zaspałem.
- No zauważyłem. - powiedział proboszcz. - Dobra, odprawię tą mszę za ciebie, ale za mnie bierzesz jutro o 18, ok?
- Dzięki bardzo! Mogę nawet dzisiaj wziąć wieczorną.
- Pomyślimy. To lecę spowiadać, a ty się ogarnij i idź na śniadanie.
- Dziękuję jeszcze raz.
Proboszcz szybkim krokiem poszedł do kościoła...

***

- Kamilcia! Hej piękna, jak tam? Już pożegnałaś się ze swoim księciem? - prześmiewczym tonem odezwała się Milena
- Co?! - spytała zszokowana
- No jak to co? Twój księżulek musiał się z tobą pożegnać przecież, co nie?
- To ty???? Ty puściłaś tę plotę? - wykrzyczała na cały korytarz
Do Kamili podbiegła Elka i starała się ją uspokoić, mimo że nie wiedziała czego dotyczy rozmowa.
- Zluzuj Kama. Masz Krystianka to cię pocieszy.
Kamila wzięła głęboki oddech, w myślach zwróciła się szybko do Ducha Świętego i podeszła bliżej Mileny...
- Słuchaj... już wiem dlaczego myślisz co myślisz, ale jak czytałaś moje smsy, to mogłaś przynajmniej zadać sobie trud i przeczytać dokładnie. Miałam to wysłać do Krystiana, a nie do księdza. I dla twojej informacji księdza Michała nie przenoszą, bo biskup w takie głupie plotki nie uwierzył, ponieważ jest mądrym człowiekiem. Jak chcesz siać plotki, to następnym razem postaraj się mieć jakieś dowody. - powiedziała z niesamowitym opanowaniem w głosie, a Milena stała jak wryta. Po chwili oddaliła się od Kamili i już więcej dzisiejszego dnia nie odezwała się do niej ani słowem...

***

Po szkole Kamila umówiła się z Gosią na zakupy. Obie dziewczyny kupiły sobie po dwie ładne, zwiewne sukienki i dwie pary dżinsów.
Zmęczone usiadły na ławce w Arkadii.
- O patrz! Twój Krystianek.
- Gocha przestań. - skarciła przyjaciółkę
- Cześć Gosia! - chłopak skierował przywitanie tylko do niej. Kiedy się oddalił Kamila spojrzała na nią z lekkim zażenowaniem.
- Co to miało być? To było takie słabe. Myślałam, że ma chociaż trochę godności, żeby najzwyklejsze cześć powiedzieć, a on co? Dziecinada!
- No cóż. Taki typ. Co zrobisz...
- Pójdę na mszę i popatrzę sobie na kogoś dojrzalszego. - powiedziała z uśmiechem
- Będzie dzisiaj?
- Nie wiem, mam nadzieję. Tak czy siak będzie na komunii.
- A no to chodźmy do ciebie i cię trochę odpicujemy.
- Let's do it! - obie wstały pełne energii i popędziły do Kamili...




piątek, 22 maja 2015

- No i powoli spróbuj... - ksiądz Michał delikatnie pociągnął dziewczynę ze sobą.
Dziewczyna powoli zaczęła jechac, ale nadal trzymała się kapłana.
Gdy Kamilii szło coraz lepiej, ksiądz Michał puścił ją na chwilę, ale tylko na chwilę, bo dziewczyna od razu straciła równowagę.
- Ałć!
- Ej no... Jak ty te rolki zapięłaś? I ja się dziwię, że jechać nie umiesz. - wikary spojrzał na jej rolki i zaczął się śmiać.
- Proszę księdza, to nie jest śmieszne. - udawała obrażoną po czym również zaczęła się śmiać.
- Czekaj sierotko, oprzyj się tu. - podeszli pod murek i dziewczyna oparła się o niego.
- A co ksiądz robi? - patrzyła na kucającego przed nią księdza  ze zdziwieniem.
- No jak co? Sama nie umiesz, to ja ci muszę pomóc. Dawaj nożkę. - mężczyzna zapiął rolki tak jak należy - Gotowe. - powiedział z zadowoleniem - Teraz już na pewno dasz radę.
- Jest ksiądz pewny? No dobra, ale jak się zabiję, to ksiądz odprawi mój pogrzeb.
- Okej. Ale nie za darmo. - oboje wybuchli śmiechem.

Jeździli dobre dwie godziny praktycznie cały czas się śmiejąc. Koło 21.30 ruszyli w kierunku mieszkania Kamili, bo ksiądz Michał wolał nie puszczać dziewczyny samej.

- No to ja uciekam. Dziękuję za lekcje jazdy. - uśmiechnęła sie do niego szeroko.
- To ja dziękuję za miłe towarzystwo. Jak na kogoś, kto zapiąć porządnie rolek nie potrafi, to z jazdą nie było aż tak źle. - powiedział ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem.
- Ha! Jeszcze się nauczę je zapinać. Aż sie ksiądz zdziwi!
- Dobra, dobra. Uciekaj już, bo zaraz się przewrócisz.
- Pff!
- Dobrej nocy, kolorowych!
- Dobranoc. Z Bogiem!
- Z Bogiem, z Bogiem. Pa! - kapłan pomachał jej na pożegnanie i poczekał, aż dziewczyna wejdzie do klatki. Kiedy zniknęła mu z widoku, zawrócił i pojechał do domu.

***

- Śpisz?
- Coś Ty. Dopiero po północy się kładę. A co się stało, że dzwonisz? - spytała z ciekawością Gosia.
- Kurczeee. Wyobraź sobie, że wlasnie wrociłam z parku. Na rolkach byłam.
- Oooo i jak było? Ty w ogóle umiesz jeździć? - spytała śmiejąc się
- Już umiem. Ale nie dzwonię, żeby ci gadać jak mi się jeździło, tylko z kim. Nie uwierzysz. Z księdzem Michałem! - mówiła podekscytowana.
- Co?? Serio? No to nieźle. Coś się wydarzyło?
- No co ty. To znaczy się nic takiego wiesz... Ale kazał mi złapać się go pod rękę i uczył mnie jeździć. A potem poprawiał mi zapięcia w rolkach, bo ja to źle zrobiłam.
- No to romantycznieeee. Fajnie się dzieje, fajnie. Tylko wiesz... Uważaj tam z nim.
- Oj Gocha przestań. Dobrze wiesz, że ja mu nie chcę zaszkodzić. Tylko... On tak cholernie mi się podoba! Jeszcze jak zapinał mi te rolki to był taki delikatnyyy! Gocha jestem taka szczęśliwa!
- No domyślam się. Chciałabym was wtedy widzieć. To musiało być takie słodkie. - mówiła dzieląc szczęście swojej przyjaciółki
- Było! Nie wiem czy zasnę. Chciałabym, żeby to nie był ostatni raz.
- Numer do niego masz, widzieć się tez widujecie, więc nie ma większego problemu, co nie?
- No niby tak. Ale boję się, że on sobie coś pomyśli jak wyjdę z inicjatywą, że się domyśli...
- Oj proszę cię. To jest facet. Nie jest na tyle inteligentny. Co ty życia nie znasz? Sama wiesz, że oni są kiepscy w domyślaniu się takich rzeczy.
- No w sumie... Może i masz rację. Ale pierwsza się nie odezwę i tak.
- No to jak wolisz.
- I wiesz co? Cieszę się, że ci powiedziałam co czuję do niego. Może i głupie takie zakochanie, ale on na serio ma w sobie to coś. Dziękuję, że mogę ci się wygadać.
- Oh kochana. Nie masz za co dziękować. Ja ci się mogłam wygadać na rekolekcjach i mi pomoglaś.
- Kocham cię wiesz?
- No wiem, wiem. Ja ciebie też. Ale juz muszę kończyć, bo mi siostra aferę robi.
- No to dobranoc. Dziękuję.
- No pa pa. Dobranoc.

***

Michał powolnym tempem dotarł na plebanię. Wszedł po cichu, położył rolki w kącie i poszedł wziąć prysznic. Kiedy już był na łóżku, położył się bokiem w stronę okna i z uśmiechem na ustach myślał o dzisiejszym wieczorze. Dawno nie bawił się tak dobrze jak dziś. Dawno nie czuł się tak dobrze w towarzystwie jakiejś kobiety. Dawno nie czuł dotyku kobiety. A dzisiaj pod pretekstem pomocy w utrzymaniu równowagi mógł poczuć ten dotyk. Chociaż raz... Wiedział, że nie może się przyzwyczajać. Nigdy nie pomyślał, że mógłby tak po prostu poczuć coś do kilka lat młodszej dziewczyny...
Ale teraz nie przejmował się tym. Zadowolony zasnął...

niedziela, 17 maja 2015

Weszła powolnym krokiem, najciszej jak tylko umiała. Delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Z przedpokoju wzięła do ręki parasolkę, by obronić się przed ewentualnym włamywaczem, spojrzała w kierunku kuchni, ale nikogo tam nie zobaczyła. Nagle zza siebie usłyszała zamykane drzwi z łazienki, odwróciła się biorąc zamach i ujrzała ciocię Iwonę.
-Ciociu! Wystraszyłas mnie! - powiedziała przerażona i odłożyła parasolkę na bok. - Jak tu weszłaś?
- Przepraszam kochanie, ale chciałam zrobić Ci niespodziankę... - ruszyły w kierunku salonu - Klucze mam od twoich rodziców, bo widzieliśmy się wczoraj, i mam coś od nich dla Ciebie.
- Co takiego? Mama nic mi nie mówiła jak wczoraj do niej dzwoniłam. - patrzyła zdziwiona, jak ciotka wyjmuje ze sporej reklamówki dość duże pudełko.
- Proszę bardzo - ciocia wręczyła dziewczynie ładnie zapakowane pudło  z niewiadomą jeszcze zawartością.
Kiedy dziewczyna odpakowała prezent, ujrzała piękne, czarne kauczukowe rolki.
Niesamowicie się ucieszyła, bo od zawsze rolki były stałym elementem na liście jej życzeń. Kiedy już je przymierzyła i zrobiła jazdę testową po pokoju, razem z ciotką usiadły do stołu i zjadły gołąbki, które mama Kamili zapakowała ciotce w słoiku do torebki.
- Ci twoi rodzice, to cię bardzo rozpieszczają. - zaśmiała się ciotka Iwona
- A no. Swoją drogą... ciekawe czym sobie zasłużyłam. Jejku no! Jestem taka szczęśliwa! One są prześliczne! - mówiła zachwycona.
- No jak to czym? Taka zdolna dziewczyna, dobrze się uczy, to czemu się dziwisz? Należy ci się. - uśmiechnęła się do siostrzenicy i nalała sobie i Kamili wiśniowego kompotu.
- Oj ciociu, bez przesaaaaaady. - z delikatnym rumieńcem na twarzy sięgnęła po szklankę.

Kiedy ciotka Iwona poszła do domu, dziewczyna natychmiast zadzwoniła do mamy i podziękowała rodzicom za wspaniały prezent.
Późniejszym wieczorem zadzwoniła do Gośki, żeby już dziś przetestować czarne cudeńka. Niestety Gosia miała już inne plany, więc ze wspólnego wypadu na rolki nic nie wyszło. Mimo to, Kamila nie odpuściła, założyła rolki i poszła do parku. Poszła, bo jazdą nazwać tego nie można.
Wreszcie stanęła na w miarę prostej drodze rowerowej. Kiedy nieudolnie próbowała ruszyć, usłyszała za sobą męski chichot.
- Ktoś tu chyba nie umie jeździć. - odezwał się znajomy głos.
Odwróciła się i zobaczyła księdza Michała w swoich (znajomych już dziewczynie) szarych rolkach.
- O! Szczęść Boże. Bardzo śmieszne. - odpowiedziała ironicznie z lekkim zawstydzeniem.
- Może przydałaby ci się nauka jazdy? - zaśmiał się również z ironią.
- A no przydałaby się, bo nawet nie ruszę. - zaśmiała się
- W takim razie służę pomocą. - kapłan stanął obok dziewczyny i kazał złapać się jej pod rękę...

wtorek, 5 maja 2015

Gdy rano Kamila obudziła się, postanowiła napisać do Krystiana.

Cześć. Przepraszam Cię za wszystko. Z księdzem Michałem to serio nie tak, jak myślisz, ale skoro wolisz wierzyć w plotki, to Twój problem. Mam nadzieję, że w końcu to zrozumiesz i odbudujemy naszą przyjaźń. Szkoda by było, żeby wszystko się popsuło przez głupie nieporozumienie. Trzymaj się. :)

Dziewczyna wiedziała, że nie ma co spodziewać się odpowiedzi. Wstała z łóżka, założyła ciemne rurki i luźną bluzkę w stonowanym kolorze, żeby przed biskupem wyglądać elegancko, ale nie wyzywająco.
Około 10.30 była pod kościołem, gdzie czekał już na nią ksiądz Michał.
Oboje poszli spotkać się z biskupem do salki, w której zwykle odbywają się różnego rodzaju spotkania księży na przykład z Radą Parafialną.

- No więc słucham was. Skąd pojawiły się takie opinie na wasz temat?
- Może ja powiem. - Kamila spojrzała na księdza Michała.
- No to mów dziecko, mów. - powiedział łagodnym tonem biskup.
- Ja nie jestem w stanie powiedzieć kto puścił taką plotkę, ale zapewniam biskupa, że mnie i księdza Michała nic nie łączy. Wydaje mi się, że to po prostu czyste nieporozumienie.
- Tak jak myślałem. Ludzie są przewrażliwieni, ale nie martwcie się, jutro napiszę list, który ksiądz proboszcz przeczyta za tydzień na mszy i wszystko będzie wyjaśnione.

Kamila była zdziwiona, ponieważ spodziewała się surowej reakcji biskupa. W końcu taka afera źle robi wizerunkowi Kościoła. Ksiądz Michał również był w ogromnym szoku, bo nawet nie musiał się tłumaczyć.

- Przypomniały mi się czasy, jak zaczynałem kapłańskie życie. Też była taka sytuacja i to nawet nie jedna. Taka mentalność ludzi. Nic nie poradzimy. - mówił z uśmiechem biskup - Ksiądz Michał to jest ostatnia osoba, po której mógłbym spodziewać się czegoś takiego.
W końcu ksiądz Michał wydobył z siebie kilka słów:
- Naprawdę? I nie będzie żadnego przeniesienia do innej parafii? - pytał z niedowierzaniem.
- Michał, Michał, Michał... Czemu cię to tak dziwi? Dostawałem listy na wasz temat, tylko, że każdy z nich napisany był tym samym charakterem pisma. Ewidentnie ktoś chciał ci zaszkodzić na nowej parafii. Nie martw się już.
- O! No to teraz to mnie zaciekawiło bardzo. Ciekawe kto mnie tak nie lubi.
- Nie zaprzątaj tym sobie głowy, nie warto. - powiedział z szerokim uśmiechem biskup.

Kamila i Michał odetchnęli z ulgą. Przez jakieś pół godziny rozmawiali jeszcze z biskupem na temat parafii, ale też o zbliżających się Światowych Dniach Młodzieży.
Powstał pomysł, by ich parafia zorganizowała jakieś przygotowawcze spotkania. Ksiądz Michał zdeklarował się, żeby w ramach tych przygotowań spotykać się  z Oazą na modlitwie uwielbienia co trzy tygodnie.
W końcu rozmowa dobiegła końca i biskup pojechał do kurii.

- Mam nadzieję, że mi pomożesz w tych przygotowaniach. - powiedział kapłan do dziewczyny.
- No pewnie! Z wielką przyjemnością. - powiedziała z entuzjazmem.
- To świetnie. A teraz zapraszam na mszę. Już prawie dwunasta.
- A no tak, dzisiaj niedziela! Z tego wszystkiego już mi się dni pomieszały. - zaśmiała się.


Na mszy ludzi było mniej niż zwykle, ponieważ większość parafian wolała pójść na mszę sprawowaną przez księdza proboszcza. Krystian również.
Po mszy Kamila poczekała jeszcze na księdza Michała, bo miał podać jej nowy numer telefonu, a w związku z przygotowaniami do ŚDM kontakt był im potrzebny.

***

- Halo, Michał. Wyjaśniłeś tą sprawę?
- Tak, tak siostrzyczko. Już wszystko wyjaśnione. Nie przenoszą mnie.- powiedział z zadowoleniem.
- No to całe szczęście, bo mama strasznie to przeżyła, a wiesz, że jakby przenieśli cię gdzieś daleko, to ona by tego nie wytrzymała.
- Wiem kochana, wiem. Ale na szczęście nie musi się już martwić. A powiedz mi co tam u ciebie słychać?
- A szkoda gadać, lepiej wpadnij do nas w najbliższym czasie, to wtedy sobie porozmawiamy.
- No dobrze siostrzyczko. Ucałuj mamę, ja muszę się wziąć za kazanie na następną niedzielę. Buziaki!

***

Kamila weszła po schodach i kiedy włożyła klucz do zamka, zorientowała się, że drzwi są otwarte...


piątek, 1 maja 2015

- Nie martw się. Przejdzie mu. - powiedział kapłan pocieszającym tonem
- Nie martwię. Najwidoczniej tak miało być. - powiedziała niezbyt specjalnie przejęta
- Myślałem, że teraz będę musiał podać ci paczkę chusteczek, a ty nic? - spytał zdziwiony - Czekaj... co jest? Chodź usiądziemy. - przepuścił dziewczynę przodem i usiedli na kanapie, tym razem obok siebie.
- Hmm.... No cóż. Zerwał ze mną, trudno. Ja nie wiem czy ja go w ogóle kochałam. Bardziej był dla mnie przyjacielem, z resztą nigdy nie powiedziałam mu, że go kocham, więc w sumie dobrze, że nie muszę już tego ciągnąć.
- Jak to? Przecież wydawaliście się być taką zakochaną w sobie parą...
- Właśnie. Wydawaliśmy się. Może i on coś do mnie czuł, ale ja... ja nie potrafiłam go pokochać. Starałam się... Naprawdę się starałam!
- Chyba rozumiem... pojawił się ktoś inny, tak? - spojrzał dziewczynie prosto w oczy.
W tym momencie serce dziewczyny zaczęło bić niesamowicie mocno, co w takiej ciszy kapłan usłyszał od razu. Ona spojrzała na niego, ale chwilę po tym momentalnie spuściła głowę w dół.
- Chyba już pójdę, późno już.
- Okej, jak nie chcesz mówić, to nie mów. Ale pamiętaj, że mi możesz powiedzieć o wszystkim. - uśmiechnął się do niej i skierowali się w stronę drzwi.
- Dziękuję księdzu bardzo za dobrą herbatkę i w ogóle. - uśmiechnęła się do niego, zakładając buty.

Ksiądz Michał spojrzał na zegarek i powiedział:
- To widzimy się za jakieś 9 godzin pod kościołem?
- Tak, tak. Trzeba to wyjaśnić. - otworzyła drzwi i stanęła na progu - Z Bogiem!
- Z Bogiem. Uważaj na siebie, dobrej nocy!


_______________________________________________________________________________

Hej kochane! ;* Dzisiaj bardzo krótko, ale chciałam dodać chociaż troszkę. :) Ostatnio troszkę się u mnie dzieje i ciężko z pisaniem. ;/ 
Mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądacie. :) Dziękuję za miłe słowa i życzę udanego długiego weekendu. <3

czwartek, 23 kwietnia 2015

- Co rozpowiadam?? Może mnie ksiądz oświeci?

Kapłan stał przez chwilę w bezruchu.
- Naprawdę nie wiesz? - powiedział już spokojnym głosem.
- Naprawdę. - odpowiedziała również z opanowaniem.
- Ehh... no to może usiądziesz. Wejdź dalej, proszę. - gestem wskazał dziewczynie na sofę w salonie. - Napijesz się czegoś?
- Chętnie.
- Kawy, herbaty?
- Herbatę poproszę. - siedziała na sofie jeszcze się trzęsąc.

Kiedy herbata była już gotowa, ksiądz Michał podał ją dziewczynie i usiadł.
- A więc? - złapała kubek w ręce, żeby się trochę zagrzać i siedziała wpatrzona w księdza Michała, siedzącego po drugiej stronie stolika.
- Więc... W parafii rozniosły się plotki... - mówił powoli, bo było to dla niego ciężkie do przełknięcia.
- Jakie plotki? - patrzyła na niego, wymuszając kontynuację odpowiedzi.
- No, że... że nas coś łączy. Że ja i ty... Że mamy 'romans'.
- MY?? I co? Ksiądz myślał, że to ja to rozpowiadam?? Myślałam, że ma ksiądz o mnie inne zdanie. - powiedziała z oburzeniem.
- No przepraszam cię, ale co ja miałem myśleć? Kto inny mógłby coś takiego powiedzieć? Skąd ktoś by mógł w ogóle wpaść na taki pomysł?
- Nie mam pojęcia! Ale to nie znaczy od razu, że to ja rozpowiadam takie rzeczy!!!
- No dobrze, wierzę ci. Ale w takim razie kto?
- Teraz to chyba już nie ważne, prawda? Teraz już za późno. - powiedziała z załamaniem w głosie
- Ważne, nie ważne. Sam już nie wiem czy da się to jakoś odkręcić. Jutro mam rozmowę z biskupem. Może... przyszłabyś? Może uwierzy, że nic nas nie łączy.
- No pewnie, przecież tak tego nie można zostawić!
Dziewczyna poczuła wibracje telefonu. Odłożyła kubek i odczytała sma'a

Czy to prawda???!
     Kamila, powiedz czy to prawda, że Ty i ksiądz Michał??? 
To dlatego go tak broniłaś??? Nie mogę w to uwierzyć!!

- Kamila? Co się stało? - kapłan patrzył jak dziewczyna w wielkim szoku czyta smsa.
- To Krystian. On... On wierzy w te kłamstwa! Przepraszam na chwilę. - wstała i poszła do przedpokoju.

Nie chciała nawet odpisywać Krystianowi, bo nie wiedziała jak. Postanowiła, że do niego zadzwoni.
- Czy ty jesteś normalny? Jak możesz tak myśleć???
- POWIEDZ MI TYLKO TAK CZY NIE! 
- NIE! Krystian to są tylko chore plotki, rozumiesz?!
- To dlaczego tak się nim przejmujesz? Dlaczego mnie wypytywałaś o niego, o ten numer telefonu?
- Przejmuje się, bo to jest ksiądz, jakiego nam na parafii brakowało. Przecież ty też go lubisz, Krystian no!
- No dobra. Mam nadzieję, że mówisz prawdę. Pogadamy na spokojnie. Na razie!

Kamila wróciła do salonu, a ksiądz Michał dokładnie się jej przyglądał. Próbował wyczytać z jej twarzy, jak potoczyła się rozmowa.
- I?
- Uwierzył mi. - powiedziała z uśmiechem.
- No i całe szczęście. Widzisz? On cię kocha. - uśmiechnął się szeroko do dziewczyny
- Ale jakby ksiądz go słyszał. Już myślałam, że mi nie uwierzy. On pierwszy raz tak na mnie krzyczał.
- Wiesz, ja mu się w sumie nie dziwię. Stracić taki skarb, to naprawdę cios prosto w serce.
Dziewczyna zarumieniła się i sięgnęła po kubek, by dopić resztę herbaty.

Nagle usłyszeli pukanie do drzwi.
- A to kto? - wikary spojrzał na zegarek, było już po północy. Wstał do drzwi, a Kamila patrzyła z sofy na przedpokój.

- Szczęść Boże!
- Szczęść Boże Krystian. - imię chłopaka zaakcentował bardzo wyraźnie.
- Przepraszam, że o tej porze, ale widziałem, że u księdza się jeszcze świeci i stwierdziłem, że... - nagle chłopak przerwał, spojrzał w kierunku salonu i zobaczył dziewczynę - KAMILA?????? 
- Krystian uspokój się! - ksiądz złapał chłopaka za ramię
- A JA CI CHCIAŁEM WIERZYĆ!! 
- Krystian!! - dziewczyna szybko wstała i podbiegła do drzwi - Krystian, to nie tak jak myślisz!
- TO KONIEC!!!! - chłopak wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi...