piątek, 26 czerwca 2015

- Żartujesz???? Powiedz mi, że żartujesz!! - krzyczała z niedowierzaniem Gośka
- Nie! Nie żartuję. Pomóż mi! Ja nie wiem co teraz! - dziewczynie załamywał się głos
- Ale powiedz mi... jak do tego w ogóle doszło? Co on robił u ciebie???
- Jak widzisz miałam drobny wypadek. On mnie odwiózł. Noo iii tak jakoś wyszło, że zjedliśmy niewinną kolację, oglądaliśmy film i zasnęłam...
- I????
- Noo i potem się przebudziłam, on też i stało się...
- KAMILA! Czy ty do reszty zwariowałaś? To jest K S I Ą D Z, do cholery!!!!! Kama!
- Nie drzyj się na mnie okej?!! Facet to facet! Podoba mi się. Nic nie poradzę. Stało się.
- Nie no, nie wierzę. Dziewczyno!
- Pomóż mi, proszę.
- Ale jak? - mówiła już spokojniejszym głosem
- Nie wiem, boję się. To jest takie niesamowite, ale się boję...
Gosia przytuliła przyjaciółkę i zaproponowała dziewczynie unikanie księdza. Oczywiście Kamila nie chciała tego robić, bo spotkania z nim ją uszczęśliwiały.

***

Proboszcz i ksiądz Michał sprzątali plebanię po nocnej awarii wody. Michał cały czas myślał o dziewczynie, ale miał do siebie żal, że wyszedł nawet się z nią nie pożegnając.
- Zaraz msza. - powiedział proboszcz, spojrzawszy na zegarek - Możesz ty?
- Ja? - nie do końca wiedział czy to dobry pomysł - No...dobra.
Wiedział, że powinien się wyspowiadać, ale do mszy została tylko godzina, a do najbliższego kościoła miał kawałek drogi. Proboszczowi nigdy nie odważyłby się wyspowiadać, a szczególnie nie teraz..

***

- Cześć ciociu, co tak wcześnie wpadłaś? - pytała zdziwiona widząc ciotkę w drzwiach
- Jak to? Msza za dziadka. Zapomniałaś?
- Msza?? O kurcze, zapomniałam.
- To szykuj się szybko, bo proboszcz nie będzie czekał.
- Już, już. To wchodź i zrób sobie coś do picia...
Dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i wyciągnęła z szafy ładną, czarną sukienkę przewiązywaną w tali drobnym, rzemykowym paskiem. Poprawiła włosy i po kilku minutach była już gotowa do wyjścia.
Ciotka Iwona odłożyła kubek z sokiem, ubrała buty i po chwili obie były już w drodze do kościoła...


wtorek, 23 czerwca 2015

Przebudziła się około drugiej. Leżała na jego klatce piersiowej. Delikatnie podniosła głowę i spojrzała na niego. Korzystając z okazji wpatrywała się w jego twarz.
- // Dlaczego on musi być taki przystojny? // - pytała siebie w myślach i patrzyła na jego usta. Tak bardzo kusiło ją, by go pocałować...
On ocknął się nagle i od razu zwrócił swoją twarz w jej stronę tak, że patrzyli sobie prosto w oczy.
Ksiądz Michał uśmiechnął się tylko do niej zalotnie. Jej serce waliło z całych sił, a on nie czekając przybliżył się do jej ust i pocałował ją. Ona odwzajemniła pocałunek i delikatnie ugryzła go w dolną wargę. Zaraz potem zdała sobie sprawę z tego, że źle robi, i chciała się odsunąć, ale on złapał ją za pupę i przysunął jeszcze bliżej siebie. Nie próbowała się mu wyrwać. Wtuliła się do niego i pozwoliła mu całować się po szyi.
Nagle zadzwonił telefon. Odsunęli się od siebie, żeby Michał mógł wyciągnąć go z kieszeni. Dzwonił proboszcz. Wiedział, że musi odebrać.
- Tak?
W tym czasie Kamila powoli wstała i poszła do łazienki.
- Gdzie jesteś?
- Yyyy.... tak, właśnie. Zapomniałem księdza uprzedzić... Dzisiaj nocuję u siostry... - improwizował
- Wiem, że jest środek nocy, ale musisz przyjechać, mamy małą awarię na plebanii. - mówił poddenerwowany proboszcz
- Awarię?
- Muszę się rozłączyć. Przyjeżdżaj!

Michał wybiegł szybko z mieszkania dziewczyny, wsiadł do auta i pojechał na plebanię.


Kamila usiadła na rogu wanny i wpatrywała się w sufit cała się trzęsąc. Nie wiedziała już co myśleć. Stało się. Jej marzenia zaczynają się spełniać, ale... zdawała sobie sprawę, że te marzenia powinny zostać tylko marzeniami. Jednak nie długo skupiała się na tym i napisała krótkiego smsa do Gośki.

                                             " Zasnęliśmy u mnie w domu. Pocałował mnie. "

I wyszła z łazienki zostawiając w niej telefon. Rozglądała się po mieszkaniu, ale Michała już nie było.
Usiadła na kanapie i siedziała wpatrując się w odległy punkt ciemnego pokoju. Przed oczami miała tylko tę sytuację z przed kilku minut. Była szczęśliwa, ale jednocześnie też zszokowana tym wszystkim co się wydarzyło. Czuła, jakby jej życie nagle odwróciło się o 180 stopni... Nawet nie wiedziała kiedy poszedł, bo nie powiedział do niej ani słowa. Na dobrą sprawę tej nocy nie odezwali się do siebie ani razu. Nie wiedziała co on teraz myśli. Nie miała pojęcia co teraz będzie. W końcu wstała z kanapy i poszła położyć się do sypialni...

sobota, 20 czerwca 2015

-Gdzie masz klucze? - zapytał stojąc pod jej drzwiami i trzymając ją nadal na rękach
-W kieszeni, już wyciągam.
-Ty się lepiej mnie trzymaj. Tu?
- Yhym. - poczuła jak sięga do jej kieszeni
Michał wyjął klucze i otworzył drzwi.
-Proszę bardzo, dostawa do domu. - wszedł z nią do jej mieszkania, jedną nogą zatrzaskując drzwi. Zaniósł dziewczynę do salonu i położył na kanapie.

W tym czasie dziewczyna nie wiedziała jak się zachować, bo oprócz nauki jazdy na rolkach w parku, nigdy więcej nie miała przyjemności być dotykaną przez niego. Czuła, jak jej serce bije mocniej, bo to, co właśnie się działo, mimo tego okropnego bólu nogi, było dla niej jak dotąd najprzyjemniejszą rzeczą, jaka ją tutaj spotkała.

- I jak nóżka? - spojrzał zatroskany na półleżącą dziewczynę.
- W sumie...już lepiej. - lekko wyprostowała nogę
- Na pewno?
- Tak, tak.
- To tą kolację może zrobię ja? Co ty na to?
- Nie no... Już wstaję. Ksiądz jest moim gościem teraz. - poruszyła się gotowa, by wstać
- Daj spokój. - skierował się do kuchni - Hyym...Co my tu mamy - otworzył drzwi lodówki - Oj, chyba by się małe zakupy przydały. - spojrzał do środka, gdzie zobaczył tylko kilka jajek, pieczarki i dwa jogurty - Dobra, to będzie jajecznica z pieczarkami. Może być?
- Wiem, muszę jutro iść na zakupy. Może być. - patrzyła z salonu w stronę kuchni
- To włącz TV może jakiś fajny film leci, a ja tutaj zrobię jedzonko. - rzucił przez ramię wyciągając produkty

Kamila leżała przeglądając kanały, a ksiądz Michał postawił wodę na herbatę. W mieszkaniu świeciło się tylko światło w kuchni i mała lampka przy kanapie, dająca przyjemną, ciepłą barwę.

- I voilà. - postawił talerze na stoliku, a następnie doniósł dwie szklanki herbaty.
Delikatnie usiadła ściągając nogi z kanapy, tym samym robiąc miejsce kapłanowi.
- Mmm... ale pachnie. - przytrzymała grzywkę i nachyliła się nad talerzem, aby zachwycić się zapachem przygotowanego posiłku.
Ksiądz Michał usiadł obok niej i po raz kolejny wspólnie zjedli kolację.

Dziewczyna była trochę spięta, a młody wikary od razu to zauważył. Z resztą trudno jej się dziwić. Rzadko zdarza się gościć księdza we własnym domu i to jeszcze o tak późnej porze. No może za wyjątkiem kolędy, ale podczas kolędy, ksiądz raczej nie przygotowuje kolacji dla parafian.
Wreszcie po skończonej kolacji, ksiądz Michał wyniósł talerze do kuchni i wrócił do dziewczyny.
- Widzę, że coś nie możesz się zdecydować. - patrzył, jak poddenerwowana obecnością kapłana dziewczyna przerzuca kanały. - Mogę? - złapał za pilota i włączył jakąś komedię, która leciała w TV.
- Nie żebym księdza wyganiała, ale... ksiądz nie musi wracać do domu? - spojrzała na niego zdziwiona.
- To plebania. Więc co to za dom? Wolę tutaj z tobą posiedzieć, bo przynajmniej mam cię na oku. Proboszcza znowu nie ma, a szczerze mówiąc nie chce mi się siedzieć samemu pośród czterech ścian.
- Ja nie mam nic przeciwko. Jak ksiądz będzie chciał, to niech ksiądz śmiało wpada. - uśmiechnęła się
- To miło z twojej strony. - siedzieli wpatrzeni w telewizor, rozmawiając jednocześnie na różne tematy.

Komedia okazała się być słaba i po jakiejś pół godzinie dziewczyna zasnęła i opadła na ramię księdza.
W tej chwili po jego ciele przeszły ciarki, a zaraz potem zadowolony uśmiechnął się do siebie. Jak za dawnych czasów mógł być tak blisko kobiety. Nie miał zamiaru się ruszać, chociażby dlatego, żeby nie obudzić Kamili. Było już około 23:15. Delikatnym ruchem ręki zgasił lampkę, a pokój oświetlało teraz tylko światło telewizora. Jednak i ksiądz Michał poczuł zmęczenie i z dziewczyną na ramieniu, zasnął...

środa, 17 czerwca 2015

- Ałaaa!! - dziewczyna siedziała w karetce i patrzyła na swoje poobijane i krwawiące ręce i nogi.
- Jeszcze chwilka. - powiedział ratownik opatrując dziewczynę - za chwilkę będziemy na miejscu.
- Miałaś dużo szczęścia. - powiedziała lekarka pogotowia
- Rzeczywiście, szczęście... - odfuknęła jej dziewczyna, zwijając się z bólu
- Naprawdę mogło to się skończyć tragicznie. To cud, że ten kierowca zwolnił w ostatniej chwili. Jakby nie zwolnił, to wjechałby w ciebie z takim impetem, że nie mielibyśmy kogo opatrywać. Pamiętasz coś w ogóle?
Dziewczyna milczała przez chwilę, próbując przypomnieć sobie co się dokładnie stało.
- Ja.... ja.... ja nic nie pamiętam!! - wykrzyczała przerażona - Dlaczego ja nic nie pamiętam??
- Uspokój się. Zaraz sobie przypomnisz. Jesteś jeszcze w szoku, to dlatego. Spokojnie. - lekarka uspokajała dziewczynę

***

Ksiądz Michał szybko wrócił na plebanię, ściągnął rolki, rzucił je na podłogę, wsiadł w auto i czym prędzej ruszył do szpitala. Był przerażony. W drodze do szpitala odmówił dziesiątkę różańca.
Kiedy już był na miejscu, wbiegł do środka i próbował odnaleźć Kamilę. Po kilku minutach poszukiwań, udało mu się odnaleźć salę, w której leżała dziewczyna. Korzystając z okazji, że nikogo z lekarzy nie było w pobliżu, wszedł do niej i stanął przy jej łóżku.
Dziewczyna spojrzała na niego, bardzo uważnie mu się przyglądając.
- O mój ... - ugryzł się w język, by nie złamać drugiego przykazania - Kama, nic ci nie jest? - pytał z przerażeniem w głosie, patrząc na jej opatrunki i rany na twarzy
- Jest okej. - dziewczyna nadal wpatrywała się w mężczyznę i nagle do oczu zaczęły napływać jej łzy.
Kapłan dostrzegł to i szybko usiadł przy niej łapiąc ją bardzo delikatnie za rękę.
- Co się dzieje? Nie płacz, heej. - patrzył w jej lśniące od łez oczy
- Ja.... ja nie wiem kim jesteś. - wybuchnęła płaczem - Boję się!
Michał nie wiedział jak ma się zachować, bo ta wiadomość wystraszyła go, ale nie chciał okazywać swoich emocji, by  jeszcze bardziej nie przestraszyć dziewczyny.
- Słonko, nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Poczekaj tu chwilkę, zaraz wrócę. - puścił jej dłoń i ruszył, by znaleźć jakiegoś lekarza.

- Panie doktorze! Co się dzieje? Dlaczego ona nic nie pamięta?!
- Przepraszam, pan jest kimś z rodziny?
- Tak! - skłamał bez zastanawiania
- Hmm, no więc pacjentka zostanie  już dzisiaj wypisana do domu. Ten zanik pamięci jest tylko chwilowy, ze względu na szok, jakiego doznała. Tomografia nie wykazała nic niepokojącego, dlatego nie ma sensu trzymać zdrowej osoby tutaj w szpitalu.
- Ale jak to wypisana? Przecież ona nic nie pamięta... - denerwował się na lekarza, który wydał mu się tą odpowiedzią bardzo niekompetentny.
- Jak już mówiłem, zanik pamięci jest chwilowy. Kiedy pan odwiedził pacjentkę?
- Przed chwilą.
-No to spokojnie. Za chwilkę będzie wszystko w porządku. A teraz pan wybaczy, muszę iść do innych pacjentów.
Wikary odwrócił się i wrócił do dziewczyny.

-Szczęść Boże. Fajnie, że ksiądz przyjechał. - powiedziała cicho
-Jak się czujesz? Przed chwilą nie wiedziałaś kim jestem.
- Naprawdę?? - była zdziwiona, że kapłan już u niej był, ale zdała sobie sprawę, że jak się przyzna, to nie wypuszczą jej zbyt szybko ze szpitala - A no tak, ja jestem bardzo śpiąca i to pewnie dlatego. - uśmiechnęła się delikatnie
- Za pół godziny cię wypuszczą. Boli bardzo? Nawet nie wiesz jak się bałem...
- Nooo niestety. Szczególnie noga.
- Noga? Złamana?? Lekarz wie???
- Haha proszę księdza, spokojnie. - dziewczyna nie umiała powstrzymać śmiechu widząc panikę w jego oczach - Boli, bo przecież na nią upadłam, ale wszystko okej.
- No widzę, że tobie jest bardzo do śmiechu. - rozluźnił się trochę - A ja prawie zawału dostałem tam. - zaśmiał się

Z przyjemnego wieczoru, zrobiła się dość chłodna noc.
Po około 20 minutach Kamila była już gotowa do wyjścia. Michał wziął ją pod ramię i zaprowadził do samochodu. Pojechali do domu dziewczyny.
Jadąc autem nie rozmawiali zbyt dużo.
Gdy już byli na miejscu, Kamila wysiadła z auta i podziękowała mężczyźnie za podwiezienie.
- Ale chyba nie sądzisz, że ja cię tylko podwiozłem? - wysiadł szybko za nią
- To co? Mam księdza na kolację zaprosić, tak? - zaśmiała się
- No skoro nalegasz. - otworzył jej drzwi wejściowe i przepuścił przodem.
- Auuuu! - na jednym ze stopni przekrzywiła jej się noga i dziewczyna poleciała do tyłu
- Mam cię! - ksiądz Michał zdążył złapać dziewczynę, ponieważ szedł tuż za nią - W porządku?
- Boli. - skrzywiła się z bólu
Bez wahania wziął Kamilę na ręce. Ona objęła go za szyję i poczuła jej ulubiony zapach jego perfum...

czwartek, 11 czerwca 2015

Hej dziewczyny! Na pewno każda z Was słyszała o serialu "Ptaki ciernistych krzewów". Niestety nigdzie na necie nie moglam go obejrzeć, a bardzo mi zależało.
I UWAGA!!!!



"KULTOWY SERIAL POWRACA"!!!!! Przyjaciółka wysłała mi dzisiaj zdjęcie, bo widząc hasło "miłość do księdza" od razu pomyślała o mnie. :D gdyby nie ona, byłabym nie świadoma. Strasznie, strasznie się cieszę, że ten serial powraca!!!! :)))))))))))

wtorek, 9 czerwca 2015

Po powrocie do domu Kamila wypakowała nowy dres, przymierzyła go i stanęła przed lustrem.
Przymiarki przerwał dźwięk telefonu. Dziewczyna sięgnęła do torebki, wyciągnęła z niej telefon i widząc połączenie od mamy natychmiast odebrała.
- Hej skarbie, jak tam? Wszystko w porządku?
- Tak mamo, właśnie wróciłam z zakupów. A co u was słychać?
- U nas po staremu... z zakupów powiadasz? No to pochwal się co kupiłaś fajnego? - pytała z ciekawością mama
- A wiesz, taki ładny, biało-szary dresik z najki. Ten taki obcisły co mi się zawsze podobał.
- A wiem, wiem. No to super. Pieniążków ci starcza?
- Tak mamuś, dziękuję. Będę kończyć, bo uciekam na rolki.
- No to ostrożnie tam. Buziaki. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Pa.

***

- Niech ksiądz spojrzy. Teraz już jeżdżę lepiej od księdza. - Kamila podjechała pod plebanię.
- No nie wydaje mi się. - kapłan spojrzał na dziewczynę i zaczął się podśmiewywać
- Ah tak? To wyjedźmy tam, za szkołę. Tam jest prosta długa droga. Pościgamy się, okej?
- Dobra. Ale wyścig to wyścig. Nie będę dżentelmenem. - zaśmiał się
- Obejdzie się. - spojrzała na kapłana z uśmiechem po czym oboje ruszyli w kierunku szkoły.

Piękny, ciepły, jesienny wieczór. Złotawe liście na drzewach i zachód słońca były cudownym umileniem wieczornych spacerów.Ksiądz Michał i Kamila jechali przed siebie, rozmawiając na różne tematy...  jadąc do wyznaczonego przez dziewczynę celu, mijali po drodze spacerujące, zakochane pary, trzymające się za ręce. Zerkali tylko na siebie i wyprzedzali każdą z nich...

- No to tutaj mamy start, a taam.... - wikary oddalił się na chwilę od dziewczyny by wskazać miejsce, w którym mieli się zatrzymać - a tutaj jest meta - krzyknął z daleka do Kamili
- OKEJ! - odpowiedziała mu głośno.
Kiedy Michał wrócił do dziewczyny, oboje stanęli na 'starcie'.
- Ale powiem ci, że taka całkiem prosta to ta droga nie jest. - patrzył na pojawiające się gdzie niegdzie dziury.
- Haha wycofuje się ksiądz?
- Ja??? A w życiu! - powiedział z ogromną pewnością siebie w głosie
- To... 3....2......1!
- Ej! Za szybko ruszyłaś! Nie ma tak! - ksiądz widział jak dziewczyna momentalnie go wyprzedziła. Przyśpieszył z całych sił i wyprzedził dziewczynę z wielkim uśmiechem zadowolenia na twarzy.
Kaplan był już na dużym prowadzeniu... Odwrócił się na chwilę do tyłu, żeby pośmiać się z goniącej go dziewczyny. Nagle zauważył wyjeżdżający z bocznej uliczki, pędzący samochód.
- KAMILA UWAŻAJ!!!!!!!! - krzyknął z całych sił. Niestety, za późno...

_______________________________________________________________________________________


Hej dziewczyny. ;))  dziękuję Wam bardzo za wszystkie miłe komentarze. Mam nadzieję, że mimo tak krótkich wpisów będziecie tu zaglądać nadal. Ściskam mocno. :*


czwartek, 4 czerwca 2015

Minęło kilka dni, ale atmosfera na plebanii nadal była troszkę napięta.
Ksiądz Paweł nie chciał być nie przyjemny dla młodego wikarego, bo sam w jego wieku miał co nieco na sumieniu, ale martwił się o niego, bo nie chciał, żeby wpakował się w jakieś kłopoty.
Po jakimś czasie proboszcz zdobył się na odwagę, żeby na spokojnie porozmawiać z Michałem i powiedział mu o swoich obawach.
- Wiem co robię, naprawdę. Ale dziękuję za rozmowę. - odpowiedział spokojnie Michał
- Wiem, że jesteś mądrym człowiekiem, po prostu się martwię. A no i przepraszam cię za tą sytuację wtedy przy śniadaniu. Nie powinienem tak naskoczyć.
- Oj dobra. Nic nie szkodzi. Ja wszystko rozumiem. 
Proboszcz przytulił wikarego po ojcowsku i poklepał po plecach...

***

Przez tych kilka dni, Kamila i ksiądz Michał spotykali się przygotowując modlitwy i pieśni na spotkania młodzieżowe. Czasem dziewczyna pomagała też przy wypełnianiu papierków w kancelarii. Każde kolejne ich spotkanie sprawiało, że łapali ze sobą jeszcze lepszy kontakt. Mimo to, dziewczyna ciągle czuła jakiś niedosyt...

***

- Gocha, powiedz mi. Co ja mam robić? Ja kocham tego człowieka!!! - mówiła rozpaczliwym tonem Kamila
- Przestań! To jest ksiądz! Z resztą tobie się tylko tak wydaje. Kilka spotkań poza kościołem i ty już go kochasz? No błagam cię!
- No ale wiesz o co mi chodziiiii... Zauroczyłam się no!
- No to ci przejdzie. Nie panikuj...
- Ja nie wiem czy chcę, żeby mi przeszło. - patrzyła na przyjaciółkę widząc jej niezadowoloną minę
- No chyba nie sądzisz, że coś z tego może być? On jest dziewięć lat starszy od ciebie. Dziewczyno!
- Wiek to tylko liczba. - mówiła, starając się nie pozbawiać siebie samej nadziei
- A gdzie w tym wszystkim masz Boga? Zastanów się co mówisz. Nie sądzisz chyba, że zrzuci dla ciebie sutannę.
- Ehh... w sumie... nie wiem co się ze mną dzieje. Muszę się ogarnąć.
- No, pasowałoby. - przytuliła przyjaciółkę
- Okej, okej. Powinnam się cieszyć, że Michał ze mną w ogóle rozmawia. Ale.... 
- Ale co??? 
- Jak on coś do mnie czuje?
- Nie wmawiaj sobie takich rzeczy. Jesteś dla niego tylko parafianką.
- Potrafisz człowieka zdołować. A jeszcze wtedy tak się ze mną cieszyłaś...
- Nie chcę cię zdołować, tylko chcę, żebyś zaczęła trzeźwo myśleć. Cieszyłam się, że byłaś szczęśliwa, ale nie sądziłam, że jesteś w stanie tak głupio gadać.
- No może i masz rację. Ja już tego nie kontroluje. Myślałam, że zachowuję się dojrzalej... Dzięki, że mi uświadamiasz, że nadal zachowuję się jak mała dziewczynka, a nie licealistka.
- Do usług. - obie trwały w uścisku z uśmiechem na ustach.
Nagle Kamila poczuła wibrację telefonu. 
- Kto to? - zapytała Gosia
- Ksiądz Michał. - powiedziała z nieopisaną radością w głosie
- Co chce??
- Umówić się na rolki! - wykrzyczała prawie piszcząc
- Ej ej ej! Nie idziesz, prawda?
- Pójdę, ale przecież wiem... Tylko przyjacielski wypad na rolki. Spoko.
- No! Przyjaźnić się możecie, pozwalam. - dziewczyny zaśmiały się i postanowiły pójść na zakupy, żeby Kamila kupiła sobie jakiś fajny dresik.

***

Ksiądz Michał z niecierpliwością czekał na wiadomość zwrotną od dziewczyny. Kiedy już dostał odpowiedź, umówili się na godzinę 19:30 pod plebanią...