wtorek, 6 grudnia 2016

Cześć dziewczyny.
Nie wiem czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda, ale postanowiłam przestać pisać całkowicie. Bez zakończenia tej historii.
Jak wiecie, wszystkie osoby, zdarzenia i miejsca są tylko i wyłącznie wytworem wyobraźni.
Chciałabym Wam - zakochanym w X - coś napisać...

Ja też byłam zakochana, nie było chwili, żebym nie myślała o "moim" X. Każde spojrzenie, każdy jego uśmiech w moją stronę nadinterpretowałam i dopisywałam do tego nie wiadomo jakie znaczenie.
Wiele z Was robi dokładnie to samo, co mogłam zauważyć w różnych mailach. "Powiedział to do mnie, a były inne osoby. Dlaczego? To musiało coś znaczyć!"
Tak. To znaczy, że może po prostu Cię lubi? Wiele księży (szczególnie, jeśli dziewczyna jest uczennicą) traktuje dziewczynę jak taką "córeczkę", "ulubienicę" i uwierzcie mi, 40-letni ksiądz nie będzie zakochiwał się w 15-latce.

Są różni księża. Jedni mają stosunek przyjacielski do każdego, można z nimi porozmawiać o wszystkim. Inni wykorzystują tylko swoją atrakcyjność, żeby rozkochać w sobie młode dziewczyny i poczuć się lepiej, "fajniej".  Wiadomo. Nic tak nie podbudowuje męskiego ego, jak zakochana małolata.
Prawdziwa miłość i ksiądz? Owszem, ale zazwyczaj wtedy, gdy różnica wieku jest naprawdę niewielka. Różnica między księdzem i kobietą, a nie - dziewczynką!


Wiem, że wiele osób, które tutaj zagląda jest jeszcze w wieku szkolnym. Zauroczenie to świetna sprawa, ale kiedy to przechodzi w obsesję, której ja doświadczyłam, to już nie jest tak kolorowo.
Szkoda życia na zakochiwanie się w księdzu! Nic z tego nie będzie, przecież wiesz. Nie rób sobie nadziei! Wykończysz się! Bo ja się chyba wykończyłam. Moje uczucia są niestabilne. Odkąd mi ''przeszło" wielu mężczyzn się przewinęło, nawet takich, którzy byli od niego starsi. Wszystko zaczęło jakoś się układać i nagle znowu...ups...to nie to. Moje pieprzone zauroczenie księdzem zniszczyło mnie psychicznie. Niby wszystko jest okej, ale gdy chodzi o emocje, to nie potrafię ich przewidzieć. Raz czuję, że wreszcie na nowo kogoś pokochałam, a następnego dnia znowu coś mi nie pasuje. Nie wiem czy kiedykolwiek obdarzę kogoś takim silnym, długotrwałym uczuciem, jakim darzyłam jego. Każdy wydaje mi się niewłaściwy... Każdy.

Więc kochane, jeśli nie jest za późno, uciekajcie przed tymi księżmi. Przed tym uczuciem. Nie warto.





czwartek, 25 lutego 2016

Cześć dziewczyny. ;)

Jeśli chciałybyście pooglądać coś o tematyce dziewczyny i księdza, to bardzo, bardzo polecam Wam serial "Moja nadzieja".


http://www.telemagazyn.pl/artykuly/moja-nadzieja-odcinek-1-esperanza-poznaje-przystojnego-tomasa-wideo-zdjecia-48710.html


Można go oglądać o godz. 16 na TV4 i powtórki dnia następnego o 10. :)

A tutaj macie link do pierwszego odcinka:
http://m.cda.pl/video/578432f7


Podzielcie się wrażeniami! Pozdrawiam. :*







sobota, 13 lutego 2016

Witam Was moje kochane. Pytacie o kolejne wpisy.
hmm... no cóż. Aktualnie mam dość tematu księży, także chciałabym troszkę od tego odpocząć.
Mogę Wam teraz, po czasie powiedzieć. Miłość do księdza to nie koniec świata. Mimo że wydaje się, że kochamy go już na zawsze... każde zauroczenie ma swój koniec. Też myślałam, że to nie możliwe. Ale wystarczy spotkać kogoś, kto Cię doceni. Jeśli zrobisz sobie przerwę od widywania Xa, to zaczniesz o nim zapominać, szczególnie, jeśli wtedy wskoczy ktoś inny. Zaufaj mi. Głowa do góry! Życie jest zbyt krótkie na latanie za zakazanym owocem, który później okaże się zwyczajny. :)


Na maile i komentarze postaram się odpowiadać dalej. Pozdrawiam. :* trzymajcie się ciepło! ;)



niedziela, 3 stycznia 2016

Następnego dnia do mieszkania Kamili przybiegła zrozpaczona Gosia.
- Mój tata jest w szpitalu. - powiedziała po chwili
- Co? Co się stało?
- Nie wiem, mama przed chwilą zadzwoniła. Muszę tam jechać!

Kamila bez wahania pojechała z przyjaciółką do szpitala.
Na szczęście po wielu badaniach okazało się, że zdrowiu taty Gosi nic już nie zagraża, więc dziewczyny spokojnie opuściły szpital.
Wychodząc, napotkały na Krystiana,
- Cześć Krystian, a ty co tu robisz? - spytała Kamila
- Moja mama urodziła! Mam siostrzyczkę.- mówił z wielką radością w głosie
- Oooo to wspaniale! - cieszyły się razem z nim
- Pomożecie mi? Bo muszę wziąć rzeczy mamy z auta, a sam się nie zabiorę.
- Jasne! - odpowiedziały chórem.
Krystian poszedł z dziewczynami na parking, wyciągnął kluczyki i podszedł do czerwonego Opla.
Gosia stanęła w bezruchu, a Kamila z Krystianem wyciągali torby z bagażnika.
- Gocha. Halo! Pomogłabyś. - szturchnęła ją Kamila
- Yyy...tak? Sory, już pomagam. - wzięła jedną siatkę i wszyscy poszli zanieść rzeczy na oddział.
Dziewczyny poszły zobaczyć siostrzyczkę Krystiana, a później poszły do parku na krótki spacer.
Gosia musiała powiedzieć Kamili coś ważnego.

- Ej, Gocha co jest? Z twoim tatą już przecież wszystko dobrze. Czemu jesteś taka markotna? - pytała zmartwiona
- Ehh... ja nie wiem jak ci to powiedzieć...
- Co powiedzieć? Mów proszę. - zatrzymały się i usiadły na ławce
- Bo wtedy, jak wracałam od dziadków, to widziałam pod takim domem auto Michała.
- No to pewnie tam, gdzie wczoraj pojechaliśmy. On tam czasami przyjeżdża. I to kazanie pewnie też tam wolał pisać, w spokoju.
- Obawiam się, że nie pisał kazania.
- Co masz na myśli? - patrzyła na przyjaciółkę pytającym wzrokiem
- Bo tam stało też... - wzięła głęboki oddech - ...auto mamy Krystiana.
- Co ty pieprzysz?! Jesteś pewna?! - krzyknęła z niedowierzaniem
- Tak. Na sto procent. Niestety tak. Rzuciło mi się w oczy, bo auto mamy Krystiana ma taką naklejkę z tyłu... wiesz...
- Nie. Nie wierzę. Nie wierzę. To nie może być prawda! - zdenerwowana wstała i natychmiast zaczęła płakać. Gosia wstała i podeszła do niej.
- Tak mi przykro, kochanie... - przytuliła Kamilę
- A wczoraj było tak blisko! Tak blisko!! - wyrwała się z jej objęć
- O czym ty mówisz??
- Prawie to zrobiliśmy, rozumiesz?? Ale umówiliśmy się na jutro. Ja byłam gotowa to z nim zrobić! - płakała jeszcze bardziej
- Chyba żartujesz?? Z nim? Z księdzem?
- To już nie ważne. Brzydzę się nim!
- Ja teraz też...
- Ej! - powiedziała ocierając łzy - Przecież ojciec i mama Krystiana mają niebieskie oczy. Oboje. A dziecko ma brązowe.
- Faktycznie! Ale chyba nie myślisz, że....
- Musimy się tego dowiedzieć. Jeśli to o czym myślę jest prawdą, to ten gnojek pożałuje!! Nie daruję mu tego!!