wtorek, 27 stycznia 2015

Dziewczyna klęknęła w ławce trochę oddalonej od ołtarza. Za chwilę miało rozpocząć się nabożeństwo, jednak ludzi było bardzo mało. Punktualnie o 18 zabrzmiał dźwięk dzwonów. Z zakrystii wyszedł ksiądz. To był on!!! Ten przystojny nieznajomy, w którym tak szybko się zauroczyła. Nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Przez kilka minut zastanawiała się czy to nie jest przypadkiem jego brat bliźniak. Zdecydowanie wolałaby, żeby tak właśnie było.  Stała jak wryta... Przez całe nabożeństwo czuła na sobie jego wzrok.  Chciała jak najszybciej wybiec z kościoła i uciec jak najdalej. Po nabożeństwie Kamila i Krystian wyszli z kościoła.
- Kamila, słuchaj... Chodź ze mną do zakrystię. Muszę zapytać o coś księdza...
- Nie możesz iść sam?
- Kama, proszę cię, chodź ze mną.
- Koniecznie muszę?
- Tak, koniecznie. Sam tam nie pójdę.
- Ehh... - dziewczyna westchnęła i zastanawiała się dłuższą chwilę
- Więc?
- No dobrze - niechętnie się zgodziła.
Nie chciała tam iść. Bała się tego jak ognia...
Weszli do zakrystii, a ksiądz Michał zdejmował własnie ornat. Uśmiechnął się do dwójki młodych ludzi, a jego wzrok utkwił w oczach dziewczyny. Już w czasie nabożeństwa dotarło do niego, że to ta dziewczyna, która całymi dniami siedziała w jego głowie. Krystian rozmawiał z kapłanem, który nadal patrzył na dziewczynę. Oboje patrzyli sobie w oczy. Kiedy usłyszała, że Krystian żegna się z księdzem, dziewczyna  nie dając po sobie niczego poznać, spokojnie odwróciła się w stronę wyjścia.
Wyszli poza teren kościoła. Szybkim krokiem szli w stronę mieszkania Kamili, gdy nagle Krystian zwolnił i powiedział:
-A teraz zapraszam cię do kina.              
-Z tego co pamiętam to na jutro masz zrobić referat z historii.
-Referat poczeka...
-Nasz koleś z historii chyba tak nie sądzi...
-Posłuchaj mnie. Ty jesteś dla mnie ważniejsza niż jakiś głupi referat! No nie daj się prosić...
-Pójdę, ale odprowadzisz mnie potem do domu, okej?
- Z przyjemnością. - chłopak uśmiechnął się szeroko.

Kiedy już dotarli do celu, weszli do środka i wybrali romans "The Fault in Our Stars", zamówili popcorn, udali się do sali kinowej i zaczęli oglądać film. Oglądając końcowe sceny, oboje bardzo się wzruszyli.
Gdy wyszli z kina było już ciemno, a powietrze znacznie się ochłodziło.
- I jak wrażenia?
- Romansidło jak każde - odpowiedziała chłodno.
- Kama co jest? Coś nie tak?
- Wszystko jest nie tak! Chodźmy szybciej, bo chcę już się położyć i zimno się zrobiło...
- Wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć. - chłopak ściągnął bluzę - trzymaj, będzi ci cieplej.
- Dzięki. - wzięła bluzę i narzuciła ją na ramiona.
Krystian nie wypytywał jej już, bo wiedział, że i tak nic nie wskura.
Całą drogę szli w milczeniu, a kiedy już byli pod blokiem Kamili, dziewczyna oddała bluzę Krystianowi i podziękowała mu. Na pożegnanie rzuciła mu zwykłe "Cześć" i wbiegła do klatki. Otworzyła drzwi z mieszkania, zrobiła szybką kąpiel i bez kolacji poszła do sypialni. Rzuciła się na łóżko z płaczem i wyczerpana zasnęła...

piątek, 23 stycznia 2015

Kamila siedziała na łóżku, oparta o ścianę. Po jej policzkach spływały łzy.
Myślała, że może coś się zmieni, że może kogoś pozna, że się zakocha, że wreszcie będzie szczęśliwa. No i stało się. Spotkała jego, zakochała się, ale zakochała się w zajętym już mężczyźnie. Wiedziała, że nic z tego nie będzie, bo przecież nie będzie rozwalać komuś poukładanego życia. Sama nie chciałaby, żeby ktoś wchodził jej w życie z buciorami.

***

-Michał, powiedz mi... Czy jak kupimy tę pierś z kurczaka, to mama będzie zadowolona? - kobieta spytała, wkładając do torby zapakowane mięso.
-Pewnie tak. Ale słuchaj kochana... Do mamy musisz pojechać sama. Ja muszę jechać do kościoła odprawić nabożeństwo. -powiedział chowając do kieszeni telefon komórkowy.
-Jak zawsze. Mój wiecznie zajęty braciszek. Ale mamie sam będziesz musiał się tłumaczyć.
-Wytłumaczę. No ale teraz już uciekam. - pocałował kobietę w policzek i odszedł.

***

-Krystian, oszalałeś. Do kościoła? Dzisiaj? Nie mam ochoty. Źle się czuję.
-Kamila... Proszę, to dla mnie ważne. Po prostu chodź ze mną.
-Hmm... A o której jest to nabożeństwo?
-O 18.
Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
-No tooo... O której po mnie przyjdziesz?
-Za pół godziny.
-Dobra, to idę się ogarnąć. Pa.

Dziewczyna rozłączyła się i poszła się szykować. Otworzyła szafę i popatrzyła krótką chwilę. Wyjęła z szafy czarną bokserkę, koszulę w czarno-czerwoną kratę i czarne leginsy. Ubrała się i wsunęła stopy w czarne baleriny. Z włosów stworzyła dużego koka ze swobodnie opadającymi, pofalowanymi kosmykami, muskającymi jej policzki. Poprawiła makijaż, dwukrotnie pociągając tuszem rzęsy, a usta pomalowała mrożącym błyszczykiem. Do tego kilka psiknięć nowymi perfumami z AVON-u i gotowe.
Siadła na kanapie w salonie, czekając na przyjaciela. Była nieświadoma tego, kogo spotka w kościele. Nie uwzględniła tego nawet w najbardziej niemożliwym scenariuszu. Nic nie przeczuwając przerzucała kanały w telewizorze w oczekiwaniu na kolegę...

środa, 21 stycznia 2015

Kolejny dzień w szkole. Dzień jak co dzień...
Mimo że chodziła tu dopiero od kilku dni, znała tu prawie każdy zakątek. W klasie miała już trochę znajomych. Zakumplowała się z Krystianem, który tak samo jak ona pochodził z tej samej gminy. W ławce siedziała z Elką. Elka była szalona, podobnie z resztą jak i Krystian. Przerwy spędzali w oczekiwaniu na nauczycieli, ale także w swoim zabawnym towarzystwie. Cała trójka nigdy się nie nudziła, nigdy nie można było ich spotkać pod klasą. Po lekcjach zawsze chodzili do galerii handlowej Arkadia na przeciwko mieszkania Kamili, żeby wrzucić coś na ząb . Po ostatniej lekcji, którą była fizyka, młodzież wyszła ze szkoły. Idąc ulicą zawzięcie dyskutowali na przeróżne tematy. Weszli do galerii. Kamila zdecydowała, że dziś po wspólnym posiłku pójdzie na zakupy. W sklepie internetowym Reserved'u upatrzyła sobie piękną szmaragdową bluzkę z koronkową wstawką na plecach.
Śmiejąc się, zamówili w jakimś barze ze zdrową żywnością - sałatki z mięsem. Dziewczyny zamówiły też sok z czereśni, a chłopak skusił się na colę. Wszyscy rozmawiając, błyskawicznie skończyli posiłek i wyszli z galerii. Została tylko Kamila. Szybko skierowała się  do sklepu, w którym chciała zrobić zakupy, a gdy do niego weszła, od razu znalazła interesującą ją bluzkę. Chciała ją przymierzyć i ruszyła ku jednej z przymierzalni, przy której zauważyła wystające rolki. Przypomniał jej się wczorajszy mężczyzna z parku. Miała nieodparte wrażenie, że to takie same rolki, które on miał na sobie, lecz nie była pewna. Zdecydowała, że poczeka, aż właściciel tego 'sprzętu' wyjdzie z przymierzalni i po prostu przekona się czy ich właścicielem jest ten mężczyzna, którego spotkała wczorajszego wieczoru. Stwierdziła, że nic nie straci, a być może zyska. Stanęła blisko kotary. Czuła unoszący się w powietrzu zapach perfum o nucie kardamonu, i ziaren kakaowca z jakąś domieszką. Przypominało jej to zapach oblanych czekoladą pierniczków z nadzieniem ze sklepu w jej miejscowości. Z przyjaciółmi pochłaniała te ciastka kilogramami.
Minęło dziesięć minut a ona nadal stała przed przymierzalnią. Pomyślała, że ten koleś w środku grzebie się niczym typowa kobieta. Nagle zasłona uchyliła się. Dziewczyna zrobiła kilka kroków w tył. Zza kotarki wyszedł ten nieznajomy, którego wczoraj spotkała w parku. Ten sam... Nie wierzyła, że go jeszcze spotka, mimo że bardzo tego chciała.
Mężczyzna spojrzał na dziewczynę. Patrzył na nią przez dobre kilkanaście sekund. Był pewny, że to właśnie ta dziewczyna, którą spotkał wczoraj. Ta sama, o której cały wczorajszy wieczór myślał. Wiedział jednak, że nie powinien.
Oboje stali patrząc się na siebie. W pewnej chwili mężczyzna usłyszał, że ktoś go woła.
-Michał! Michał kończ już te zakupy, musimy jechać do rodziców. - był to głos jego młodszej siostry. 

Kamila jednak nie wiedziała, że to jego siostra, więc w głowie pojawiła się myśl, że to wszystko jest stracone. Że nic z tego nie będzie... Dziewczyna pomyliła się, ale nie wiedziała, że między tą dwójką stoi inna przeszkoda...


niedziela, 18 stycznia 2015

Był piękny wrześniowy wieczór... Kamila siedziała na murku w parku, słuchając muzyki. Ubrana była w dżinsową kurteczkę, czarne leginsy, białą podkoszulkę i czarne conversy. W uszach rozbrzmiewał jej dźwięk niedawno usłyszanej w radiu piosenki:  "Take me to church". 
Myślała, że w tym wielkim mieście może spotka ją coś wspaniałego. Mieszkała w kawalerce rodziców - sama. Rodzice mieszkali na wsi trzydzieści kilometrów dalej. Kamila przyjechała tu do szkoły. Od kilku dni chodzi do elitarnego liceum na profil biologiczno-chemiczny. Na dobrą sprawę nie zna nikogo w tym mieście. Całe szczęście, że mieszka tu jej najlepsza przyjaciółka i jednocześnie kuzynka - Agata. Przynajmniej nie czuje się tutaj aż tak samotnie.  Mimo że wcześniej mieszkały daleko od siebie , codziennie wymieniały ze sobą setki smsów, każdego dnia rozmawiały przez Skype i co weekend widziały się ze sobą, bo ich rodziny się odwiedzały.
Pomału zbliżała się godzina dwudziesta. Chociaż dziewczyna chciałaby tu siedzieć jeszcze dużo dłużej, nieubłaganie robiło się ciemno, a musiała jeszcze iść do Tesco zrobić małe zakupy na jutro. Bo przecież to, że mieszka sama nie oznacza, że jej jedynym posiłkiem są pizza i frytki z mrożonki. :)
Gdy dziewczyna ruszyła się z murku, 
nagle obok niej przejechał na rolkach młody, nieziemsko przystojny mężczyzna w czarnym dresie. Popatrzył na dziewczynę. Ona spojrzała na niego. Ich wzrok spotkał się na chwilę. Patrzyli sobie głęboko w oczy. W pewnej chwili dziewczynie zawibrował telefon w ręce i odwróciła wzrok. On pojechał dalej. Ona poszła w stronę marketu, lecz w jej głowie pozostał obraz tego przed chwilą spotkanego mężczyzny. Miał czarne, krótko ścięte włosy, przenikliwe zielone oczy i szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Dziewczyna nie wiedziała jednego - że w tej chwili tajemniczy nieznajomy mimo woli, nie potrafi o niej zapomnieć.

***

Gdy wróciła do swojego mieszkania, położyła siatkę z zakupami na stole w kuchni i popatrzyła przez okno. Przez chwilę obserwowała ten cudowny zachód słońca. Potem rozpakowała zakupy i poszła wziąć kąpiel. Do wanny nalała kokosowego płynu do kąpieli i przez pół godziny leżała w niej, odpoczywając. Myślała o spotkanym w parku mężczyźnie. W jej głowie układały się różne scenariusze. Wychodząc z wanny powiedziała sobie jedno: "Muszę zrobić wszystko, żeby go ponownie spotkać." Wytarła się zielonkawym ręcznikiem i wzięła się za mycie swoich długich, ciemnych i bardzo gęstych włosów. W czasie, gdy była w łazience usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko założyła swoją nową pidżamę, którą kupiła ostatnio i wyszła z łazienki. Otworzyła drzwi. Za nimi stała jej ukochana chrzestna Iwona z zapakowanym jedzeniem w rękach. 
-Cześć. Idę o zakład, że nic dzisiaj gotowanego nie jadłaś. Wiesz, że Twoja mama nie wybaczyłaby mi gdybyś tutaj zmarniała. - swoim radosnym głosem powitała ją i szybkim krokiem weszła do kuchni, i zaczęła coś majstrować przy talerzach i kuchence.
- Ciociu, przecież wiesz, że jak jestem głodna to potrafię sobie coś ugotować. Przecież nie jestem dzieckiem. 

Między kobietami toczyła się jeszcze rozmowa. Dziewczyna musiała komisyjnie zjeść przygotowane przez ciocię gołąbki, a kiedy ta wyszła, dziewczyna spakowała książki do swojej torby. Mieszkanie zamknęła na klucz i położyła się na łóżku. Przed oczami cały czas miała obraz nieznajomego z parku...