środa, 17 czerwca 2015

- Ałaaa!! - dziewczyna siedziała w karetce i patrzyła na swoje poobijane i krwawiące ręce i nogi.
- Jeszcze chwilka. - powiedział ratownik opatrując dziewczynę - za chwilkę będziemy na miejscu.
- Miałaś dużo szczęścia. - powiedziała lekarka pogotowia
- Rzeczywiście, szczęście... - odfuknęła jej dziewczyna, zwijając się z bólu
- Naprawdę mogło to się skończyć tragicznie. To cud, że ten kierowca zwolnił w ostatniej chwili. Jakby nie zwolnił, to wjechałby w ciebie z takim impetem, że nie mielibyśmy kogo opatrywać. Pamiętasz coś w ogóle?
Dziewczyna milczała przez chwilę, próbując przypomnieć sobie co się dokładnie stało.
- Ja.... ja.... ja nic nie pamiętam!! - wykrzyczała przerażona - Dlaczego ja nic nie pamiętam??
- Uspokój się. Zaraz sobie przypomnisz. Jesteś jeszcze w szoku, to dlatego. Spokojnie. - lekarka uspokajała dziewczynę

***

Ksiądz Michał szybko wrócił na plebanię, ściągnął rolki, rzucił je na podłogę, wsiadł w auto i czym prędzej ruszył do szpitala. Był przerażony. W drodze do szpitala odmówił dziesiątkę różańca.
Kiedy już był na miejscu, wbiegł do środka i próbował odnaleźć Kamilę. Po kilku minutach poszukiwań, udało mu się odnaleźć salę, w której leżała dziewczyna. Korzystając z okazji, że nikogo z lekarzy nie było w pobliżu, wszedł do niej i stanął przy jej łóżku.
Dziewczyna spojrzała na niego, bardzo uważnie mu się przyglądając.
- O mój ... - ugryzł się w język, by nie złamać drugiego przykazania - Kama, nic ci nie jest? - pytał z przerażeniem w głosie, patrząc na jej opatrunki i rany na twarzy
- Jest okej. - dziewczyna nadal wpatrywała się w mężczyznę i nagle do oczu zaczęły napływać jej łzy.
Kapłan dostrzegł to i szybko usiadł przy niej łapiąc ją bardzo delikatnie za rękę.
- Co się dzieje? Nie płacz, heej. - patrzył w jej lśniące od łez oczy
- Ja.... ja nie wiem kim jesteś. - wybuchnęła płaczem - Boję się!
Michał nie wiedział jak ma się zachować, bo ta wiadomość wystraszyła go, ale nie chciał okazywać swoich emocji, by  jeszcze bardziej nie przestraszyć dziewczyny.
- Słonko, nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Poczekaj tu chwilkę, zaraz wrócę. - puścił jej dłoń i ruszył, by znaleźć jakiegoś lekarza.

- Panie doktorze! Co się dzieje? Dlaczego ona nic nie pamięta?!
- Przepraszam, pan jest kimś z rodziny?
- Tak! - skłamał bez zastanawiania
- Hmm, no więc pacjentka zostanie  już dzisiaj wypisana do domu. Ten zanik pamięci jest tylko chwilowy, ze względu na szok, jakiego doznała. Tomografia nie wykazała nic niepokojącego, dlatego nie ma sensu trzymać zdrowej osoby tutaj w szpitalu.
- Ale jak to wypisana? Przecież ona nic nie pamięta... - denerwował się na lekarza, który wydał mu się tą odpowiedzią bardzo niekompetentny.
- Jak już mówiłem, zanik pamięci jest chwilowy. Kiedy pan odwiedził pacjentkę?
- Przed chwilą.
-No to spokojnie. Za chwilkę będzie wszystko w porządku. A teraz pan wybaczy, muszę iść do innych pacjentów.
Wikary odwrócił się i wrócił do dziewczyny.

-Szczęść Boże. Fajnie, że ksiądz przyjechał. - powiedziała cicho
-Jak się czujesz? Przed chwilą nie wiedziałaś kim jestem.
- Naprawdę?? - była zdziwiona, że kapłan już u niej był, ale zdała sobie sprawę, że jak się przyzna, to nie wypuszczą jej zbyt szybko ze szpitala - A no tak, ja jestem bardzo śpiąca i to pewnie dlatego. - uśmiechnęła się delikatnie
- Za pół godziny cię wypuszczą. Boli bardzo? Nawet nie wiesz jak się bałem...
- Nooo niestety. Szczególnie noga.
- Noga? Złamana?? Lekarz wie???
- Haha proszę księdza, spokojnie. - dziewczyna nie umiała powstrzymać śmiechu widząc panikę w jego oczach - Boli, bo przecież na nią upadłam, ale wszystko okej.
- No widzę, że tobie jest bardzo do śmiechu. - rozluźnił się trochę - A ja prawie zawału dostałem tam. - zaśmiał się

Z przyjemnego wieczoru, zrobiła się dość chłodna noc.
Po około 20 minutach Kamila była już gotowa do wyjścia. Michał wziął ją pod ramię i zaprowadził do samochodu. Pojechali do domu dziewczyny.
Jadąc autem nie rozmawiali zbyt dużo.
Gdy już byli na miejscu, Kamila wysiadła z auta i podziękowała mężczyźnie za podwiezienie.
- Ale chyba nie sądzisz, że ja cię tylko podwiozłem? - wysiadł szybko za nią
- To co? Mam księdza na kolację zaprosić, tak? - zaśmiała się
- No skoro nalegasz. - otworzył jej drzwi wejściowe i przepuścił przodem.
- Auuuu! - na jednym ze stopni przekrzywiła jej się noga i dziewczyna poleciała do tyłu
- Mam cię! - ksiądz Michał zdążył złapać dziewczynę, ponieważ szedł tuż za nią - W porządku?
- Boli. - skrzywiła się z bólu
Bez wahania wziął Kamilę na ręce. Ona objęła go za szyję i poczuła jej ulubiony zapach jego perfum...

5 komentarzy:

  1. No robi się coraz ciekawiej. Jestem ciekawa co wydarzy sie w mieszkaniu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No no ciekawie sie zapowiada:-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwwwww.... Oni są tacy słodcy <3.<3 gratuluję talentu pisarskiego i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwwww.... Oni są tacy słodcy <3.<3 gratuluję talentu pisarskiego i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń