piątek, 6 lutego 2015

Zerwała się nagle około czwartej w nocy. Próbowała zrozumieć całą wczorajszą sytuację. Zaspana miała wrażenie, że to był tylko sen, ale niestety chwilę później szybko dotarło do niej, że to jednak była prawda. Facet, który po pierwszym, bardzo krótkim spotkaniu w parku, zawrócił jej totalnie w głowie, okazał się być księdzem! Kamila starała sobie to jakoś poukładać. Bo przecież nie mogła go ''pokochać'' tylko za sam wygląd. Tak się nie da. A jednak ona, tak bardzo samotna, tak łatwo dała wplątać w cały ten 'cyrk', który nazywa się zakochaniem. Uklęknęła na kolana i zaczęła się modlić.
- Dlaczego tak się stało? Po co mi to było? Jaki masz w tym cel??? - zwracała się do Boga.
Przez głowę przelatywały jej tysiące różnych myśli. Aż w końcu stwierdziła, że musi dać sobie spokój.
Unikać go, zając się czymś innym, co pozwoliłoby jej o tym zapomnieć i po prostu żyć dalej.
Wstała z łóżka o 5.15, bo i tak musiała iść do szkoły na 7.
Wzięła prysznic, wysuszyła włosy, zaczesała je tylko na bok i pomalowała rzęsy. Więcej nie chciało jej się nic robić. Wygrzebała z szafy jasne dżinsowe rurki, założyła białą bokserkę i kremowy sweterek. Spakowała jeszcze książki, zjadła śniadanie i wyszła z domu.

***
Gdy tylko przekroczyła próg szkoły, dorwał ją Krystian.
- Kama! Co to wczoraj było?
- Wiem, przepraszam. Miałam gorszy dzień... Wiesz jak to jest z dziewczynami.
- Aaa... no teraz już rozumiem. - zaśmiał się - No ale dzisiaj już lepiej, tak?
- No jak widać. - dziewczyna starała się wyglądać na bardzo zadowoloną z życia.
Zadzwonił dzwonek. Młodzież udała się do swoich klas.
Lekcje zleciały bez żadnych większych wrażeń. Jedynie kartkówka z historii podłamała troszkę Kamilę, ale na informatyce szybko się wyluzowała. Po skończonych zajęciach Krystian zaproponował jej spacer.
Dziewczyna zgodziła się i popędziła w stronę domu.
Umówili się na 18. Wyjątkowo, bardzo zależało jej, żeby wyglądać jak najlepiej. Z reguły nie przywiązywała do wyglądu aż tak wielkiej wagi.
Jasne dżinsy i bokserkę zamieniła na zwiewną, łososiową sukienkę i narzuciła na nią czarną, skórzaną kurtkę z ćwiekami na ramionach.
Krystian, jak zawsze punktualny, o 18 był już pod blokiem Kamili, więc szybko zamknęła mieszkanie i zbiegła na dół.
Poszli do parku. Rozmawiali ze sobą bardzo, bardzo długo o wszystkim i o niczym. Dogadywali się doskonale.
Kiedy już wracali do domu Krystian złapał Kamilę za rękę, a chwilę potem stanął na przeciw niej i pocałował ją w usta. Dziewczyna nie protestowała.
- Takie pożegnania, to ja rozumiem. - powiedział zadowolony
- Do jutra! - mrugnęła do niego zalotnie i poszła do mieszkania.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz